Rozdział 18

2.2K 121 6
                                    


„Zazdrość to nie jest pięknie uczucie, lecz niestety wiąże się ściśle z miłością."

***

- Nienawidzę!Nienawidzę! Nienawidzę! – krzyczała Hermiona. Z każdym wypowiedzianym słowem z różdżki Hermiony wydobywał się czerwony promień, który uderzał w stojącą w jej pokoju kukłę o blond włosach. Zmęczona dziewczyna padła na łóżko i rozpłakała się. – Dlaczego mi to zrobił... Dlaczego?! – łzy gęsto kapały na pościel zostawiając na niej mokre ślady. Dziewczyna wbrew sobie zmieniała stosunek do Czarnego Pana. Już nie był dla niej mordercą i dręczycielem. Teraz widziała go przede wszystkim jako mężczyznę. Bardzo przystojnego mężczyznę. – Co powinnam zrobić – zastanawiała się głośno. Odkąd pamięta wypowiadanie pytań na głos przynosiło nieoczekiwane rozwiązanie.

- Walcz z nim jego własną bronią. Potraktuj go tak samo, jak on ciebie... – odezwał się cichy ale stanowczy głos z ciemnego kąta.

- Draco?! Co ty tutaj robisz? Szpiegujesz mnie? – Hermiona była wściekła.

- Nie szpieguję. Pomagam ci tylko podjąć odpowiednią decyzję. Może zdziwi cię to, co powiem, ale wiem co czujesz. Jestem w podobnej sytuacji. Podoba mi się dziewczyna. Bardzo mi się podoba. Jest naprawdę śliczna. Nie wie co do niej czuję i może dlatego cały czas mnie rani. Pewnie nieświadomie.

- Kto to taki? –Hermiona nagle zaczęła mu współczuć.

- Nieważne. Ale wiem co ty możesz zrobić. Być może, aby osiągnąć swój cel powinnaś zagrać nie fair. Zachowywać się tak, jak on. Zobaczysz, że za jakiś czas wszystko się zmieni.

- Nie wiem czy tak potrafię... – dziewczyna była bardzo smutna.

- Chętnie ci pomogę. Po prostu zachowuj się tak, jakbyśmy byli parą. – Draco uśmiechnął się ironicznie.

- My?! Parą?! –Hermiona była w szoku. Oczywiście Draco był bardzo przystojny. Nawet jej się podobał.

- Zrób to, jeśli chcesz osiągnąć swój cel. Doceń to, że ci pomagam. – nagle chłopak wstał. –zaczniemy od teraz. Na początek wywal tę kukłę ze swojego pokoju. Ashley nie byłaby zachwycona, gdyby ją widziała. – na twarzy Dracona pojawił się złośliwy uśmiech.

- Skąd wiesz, że to Ashley? – Hermiona była bardzo zdziwiona.

- Nikt inny nie ma takich ładnych włosów – powiedział chłopak i wyszedł. „Z wyjątkiem ciebie"dodał w myślach i uśmiechnął się smutno. Hermiona jeszcze długo leżała na łóżku. Około północy ubrała ciepły płaszcz i wyszła na dwór. Sama przed sobą nie chciała się przyznać, że liczy na to, że spotka w ogrodzie kogoś, kto jest dla niej bardzo ważny. Wyszła przed dwór i usiadła na ławce. Nagle usłyszała dwa głosy: mężczyzny i kobiety. Jeden z nich rozpoznała bez trudu, uważała, że to najmilszy głos na świecie, choć nigdy nikomu by tego nie powiedziała. Drugi głos był niezwykle piskliwy, ale i ten rozpoznała. Ashley i Voldemort najwyraźniej byli na spacerze. Jednak Hermionie nie wydawało się, by to była romantyczna przechadzka. Para niewątpliwie się kłóciła.

- Ależ, Tom... Ten łańcuszek... To jak się zachowywałeś... To była tylko gra? – dziewczyna była bliska płaczu.

- Co ty sobie wyobrażałaś? Że coś do ciebie czuję? – Czarny Pan zaśmiał się chłodno i Hermionie zrobiło się żal Ashley. – Jesteś dla mnie nikim, jedną z milionów kobiet na świecie, nic nie wartą. Naprawdę uważałaś, że mogłabyś mi się spodobać? Myślałaś, że coś do ciebie czuję? – Lord Voldemort był jednocześnie rozbawiony i zagniewany.

- Panie... – zaczęła słabym głosem Ashley. W tym słowie słychać było błagalną nutę.

- Zostaw mnie. Chcę być sam. Łańcuszek możesz sobie zatrzymać. To prezent.

Hermiona zobaczyła czarną, drobną postać wbiegającą do dworu. Lord Voldemort został w miejscu, w którym stał. Hermiona miała ochotę podejść do niego. Chciała zwymyślać go od najgorszych za to, że skrzywdził tę dziewczynę, ale nie czuła złości. Wręcz przeciwnie.Rozpierała ją radość. Chciała krzyczeć i śmiać się ba głos, ale wiedziała, że nie mogła tego zrobić, żeby się nie zdradzić. Poczekała aż Czarny Pan wejdzie do dworu i za jakiś czas ona sama wróciła do swojego pokoju. Długo nie mogła zasnąć, ale w końcu jej się to udało. Gdy rankiem się obudziła uśmiech nie schodził jej z twarzy. Wzięła szybki prysznic i podeszła do szafy, by założyć krótką sukienkę na ramiączkach. Szybko się uczesała, ale włosy zostawiła rozpuszczony. Jeszcze tylko delikatnie się umalowała i wyszła z pokoju. Uśmiech i delikatne rumieńce sprawiły, że wyglądała prześlicznie. Zeszła do jadalni,gdzie zastała już wszystkich.

- Dzień dobry –powiedziała radośnie. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. Draco pomyślał, że towszystko robi, by dobrze udawać, że jest w nim zakochana. Szybko wstał od stołu podszedł do Hermiony i pocałował ją w policzek.

- Witaj, skarbie. –Wziął ją za rękę i poprowadził oszołomioną dziewczynę do miejsca przy stole. Usiadła obok niego i odruchowo spojrzała na Czarnego Pana. On też na nią patrzył. Miał zmarszczone czoło, jakby się nad czymś zastanawiał. Odsunął swój talerz z nietkniętym jedzeniem i szybko wyszedł z jadalni. Wszyscy spojrzeli na Hermionę. Jej dobry nastrój prysł jak bańka mydlana. Chciała pobiec za Czarnym Panem i powiedzieć mu,że to wszystko jest nieprawdą. To tylko mistyfikacja. Żałowała, że to zrobiła. Teraz oddałaby wszystko, żeby móc cofnąć czas.

***

Czarny Pan wyszedł na dwór w samej koszuli, ale nie odczuwał zimna. Nie czuł nic. Stał po prostu i patrzył w przestrzeń zamglonym wzrokiem. Poczuł się oszukany i zraniony. Po tylu latach odezwało się w nim sumienie i serce. Jak mógł tak potraktować tę dziewczynę? Był wściekły na Dracona. „Muszę się pozbyć chłopaka" pomyślał. Nie mógł go tak po prostu zabić, bo Śmierciożercy mogliby się domyślić dlaczego to zrobił. Postanowił że zorganizuje misję. Misję samobójczą. Oczywiście żaden ze Śmierciożerców nie będzie wiedział, że został wysłany na pewną śmierć.Szczegóły obmyśli później. Wyśle trzyosobowy oddział pod dowództwem Dracona.Może dołączyć do niego Ashley, w ten sposób upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Trzecia osoba powinna być bezużyteczna. „Zastanowię się jeszcze kim będzie trzeci człowiek". Nagle przed oczami stanął mu obraz ze śniadania. Draco podchodzący do Hermiony i całujący ją w policzek. I jego słowa... Skarbie... I to uczucie, jakby ktoś kopnął Voldemorta w klatkę piersiową. W tamtej chwili nie pragnął niczego tak bardzo ja tego, by uderzyć Dracona w twarz. Załatwić to po mugolsku, nie magią. Ewentualnie na koniec mógłby łaskawie strzelić w niego Avadą. Domyślał się, że gdyby nie pokazał Hermionie, że czuje coś do Ashley, to wszystko być może by się nie wydarzyło. Chciał podejść do Hermiony i powiedzieć jej, że to wszystko jest nieprawdą.To tylko mistyfikacja. Żałował, że to zrobił. Teraz oddałby wszystko, żeby móc cofnąć czas.

Oczy Twe tak pragnęły czułościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz