Naga wchodzę do gorącej wody, która wypełnia po brzegi dużą wannę w naszej łazience. Moje pośladki pieką przez wysoką temperaturę, ale nie jest to za specjalnie dokuczliwe dla mnie.
Próbuję się odprężyć. Cały dzień siedziałam na tym niby wygodnym krześle i przebierałam nogami.
- Kurwa - wyklinam się w myślach za nie wzięcie ze sobą wina - gratuluję Aviana.
Nie mam zamiaru znów wstawać, co to to nie. Jest mi tutaj tak dobrze. Ciepło. Wygodnie. Zamykam powoli oczy. Mimowolnie fantazja rusza w tango, a jej głównym bohaterem jest nie kto inny jak pieprzony Damien O'Connor.
Już wszystko wiem. Jest kontrolerem. Lubi perwersję. No to kocha.
Jakby tak pomyśleć to nawet do niego pasuje. Stanowczość i dominacja. Związałby mnie, zaczął brutalnie i mocno kochać. Jego oczy zapewne byłyby ciemne, bardzo ciemne. Śliczny brąz poszedł by dawno w zapomnienie. Rano zapewne nie byłabym w stanie wstać po tym wszystkim. Moja dłoń wędruje między nogi napędzana moimi bezwstydnymi myślami.
Całowałby moją szyję. Przygryzał skórę. Mocno we mnie wchodził. Och tak... Zaczynam poruszać palcami, urywanie oddychając.
Naznaczył by całe moje ciało, każdy jego skrawek. Zabrałby mnie w nowe rejony doznań. Wszystko z nim byłoby nowe i tak cudowne. Czuję jak moja dłoń zostaje złapana i przesunięta. Otwieram oczy, a wtedy dwa palce wsuwają się we mnie z impetem. Damien siedzi na brzegu wanny i pije wino, jakby to było coś normalnego. Jego koszula jest do połowy rozpięta. Chcę go zatrzymać, wyrzucić stąd i jeszcze nakrzyczeć, ale nie jestem w stanie tego zrobić, gdy jego palce skręcają się we mnie.
- Coś nie tak, skarbie? - pyta, oblizując wargi. Raz zwalnia, raz przyspiesza.
- Ale Natan - mówię spanikowana - Po co ty tu w ogóle...
Co mam zrobić? Pieści mnie, a ja mam kompletny mętlik w głowie. Nie umiem dobrać odpowiednich słów. Z jednej strony chcę, żeby został i to dokończył, z drugiej strony nie powinien. Ale czy on kiedyś się tym przejmował?
- Natana nie ma - przygląda mi się z obojętnym wyrazem twarzy. - Pytam, czy coś nie tak?
- Nie powinieneś tu tak wchodzić - moje nogi zaciskają się na jego ręce.
To silniejsze ode mnie. Zamykam na moment oczy i powstrzymuję jęk. Znów na niego patrzę. Jest zdenerwowany.
- To nie jest odpowiedź - warczy, zabierając dłoń. Podnosi mnie tak, że moje biodra są nad taflą wody. Podnosi rękę i mocno uderza nią w moją kobiecość.
To jest w jakiś sposób przyjemne, ale boli jak cholera przez co nie chce żeby znów to zrobił. Teraz to miejsce zaczyna mnie piec. Damien unosi ponownie dłoń i patrzy w moje oczy.
- Nie, nie rób tak - mówię szybko.
- Po pierwsze to nie jest odpowiedź, po drugie nie jesteśmy na ty - uderza. Plask rozchodzi się po łazience.
Zagryzam mocno wargę powstrzymując krzyk. Zdecydowanie tego nie lubię pomimo iż zrobiłam się tylko bardziej podniecona. Puszcza moje biodra. Kieliszek stoi tuż przy mojej głowie. Damien pochyla się, opierając ręce po obu stronach wanny.Obrażona na niego odwracam głowę w przeciwną stronę i podkulam nogi do piersi.
- Nie, księżniczko. Teraz grzecznie mi odpowiesz, albo będziemy kontynuować tą zabawę. Jestem bardzo kreatywny - łapie mój podbródek i zmusza do patrzenia na siebie - Mam wiele pomysłów. Poza tym obiecałaś, że będziesz słuchać.
Mrugam oczami, przyswajając to co do mnie teraz powiedział. Jestem pewna, że może wiele, ale nie może mnie do niczego zmusić. Muszę się od niego odizolować, jesli nie chce popełnić dużego błędu. Niestety jestem tego bardzo blisko.
- Wlazłeś tu jak gdyby nigdy nic, a nikt cię nie zapraszał... Tato - ostatni wyraz wypowiadam z kpiną. - Wyjdź - dodaję bardzo zła.
- Dobrze. Więc się pobawimy - podwija rękawy i wyciąga mnie z wody.
- Nie, Damien zostaw mnie - wyrywam mu się.
Bez słowa wychodzi z łazienki. Rzuca mnie na łóżko i wyciąga pasek ze swoich spodni. Patrzę na niego nie wiedząc, co dalej może zrobić, do czego jest zdolny.
- Dobra - okrywam się kołdrą. - Teraz mnie przerażasz. Przestań, przestań słyszysz? Inaczej wszystko powiem Natanowi - naprawdę czuję strach.
- To na mnie nie działa - odpowiada strasznie chłodno.
Podchodzi do mnie i mocno łapie za ręce. Teraz wiem co ma zamiar zrobić, moje nadgarstki przywiązuje do łóżka. Wiercę się i próbuję wydostać, ale to na nic.
- Po co to było? - opiera ręce o tył łóżka. Patrzy na mnie napinając mięśnie.
- To jest molestowanie - mówię mało przekonana.
Jak mam go zniechęcić do tego, co chce zrobić? Podsuwam się i udaje mi się usiąść.
Prycha i łapie moje kostki. Rozsuwa me nogi. Co się dzieje? Co zamierza zrobić? Jestem obolała.
- Jak nie nauczysz się ładnie mi odpowiadać, to będę przerażać - rzuca zirytowany.
Grzecznie? O co mu chodzi?! Wręcz nie zaczęłam jeszcze krzyczeć. Chcę, żeby wyszedł. To wszystko za daleko się posuwa. Najpierw lanie, teraz to. Oddycham szybko, patrząc na niego zacięcie.
- Po co to robisz? - wyrywam nogi z jego uścisku.
- Po to, żebyś zaczęła grzecznie się do mnie odzywać. Nie jestem twoim kolegą o czym nagannie, nieustannie zapominasz laleczko - syczy przez zęby. Wchodzi na łóżko i siada, lekko mnie przygniatając. Ręką mocno, naprawdę mocno ściska moją pierś. Poszczypuje ją co sprawia ból.
Wydaje mi się, że to on sam wyleczy mnie z fantazji o nim. I bardzo dobrze. Nie będę mieć żadnego problemu.
- Coś nie tak? - powtarza pytanie. - Jeśli będziesz posłuszna, dostaniesz ogromną przyjemność.
- To znaczy wyjdziesz? - upewniam się.
- Nie. Dam ci ulgę po całym dniu, kiedy moczyłaś moje krzesło w firmie. - wyciąga z kieszeni moje majtki.
Rumienię się, słysząc to. On dobrze wiedział, że to lanie to kara. Ból, ale i podniecenie. Do diabła z nim!
- Po prostu proszę cię, daj mi już spokój - mówię patrząc na swoją bieliznę. - I tak. Wszystko jest nie tak. - odpowiadam mu na to jego cholerne pytanie.
Krzywi się i kręci głową. Grzywka opada mu na czoło.
- W tej chwili nienawidzę cie chyba tak bardzo jak ty mnie - wyznaję mu, opadając na plecy.
- Ależ skarbie, uwielbiam cię - stwierdza wzruszając ramionami. Unosi moją bieliznę w dwóch palcach. Ręką ściska drugą pierś.
Zamykam oczy powstrzymując krzyk bezradności. Na prawdę się gubię. Nie wiem, co mam zrobić. Raz jest dobry, a raz taki. Czuję jego usta na swoich. To wolny, długi pocałunek. Przez to zapominam o wszystkim co zrobił do tej pory. Jego wargi są jeszcze lepsze niż je sobie wyobrażałam, lepsze od Natana. Oddaje pocałunek z zaangażowaniem.
W czasie tej pieszczoty, w ogóle mnie nie dotyka. Oczywiście oprócz tych ust. Gdy rozchylam usta, a mój język dotyka jego przez moje ciało przechodzi niesamowity prąd. Muska nim moje podniebienie. Oba plączą się ze sobą w gorącym pocałunku. Wzdycham cicho i mocno łapie między usta jego dolną wargę nie chcąc by się odsunął. Przez skrępowane ręce chce mi się płakać że tak łatwo może przerwać pocałunek.
Właśnie to robi. Jakby czytał mi w myślach, chociaż nasze czoła wciąż się stykają.
- Czy coś nie tak? - pyta wolno i wyraźnie.
O nie. Daj mi się całować. To takie magiczne. Jęczę cicho.
- Wszystko jest w porządku - dyszę i wyciągam się do przodu chcąc połączyć nasze usta.
- Musisz mnie przekonać, że wszystko jest w porządku - jego wargi dotykają mojej dolnej.
- Jak? - pytam zdesperowana.
Udaje mi się przelotnie dotknąć językiem jego zębów. Niech nie każe mi czekać. Mam taki mętlik w głowie. Nie wiem, czego on może chcieć, ale wiem, że pragnę jego pocałunków. Namiętnych, długich. Ale też słodkich i krótkich. Wszystkich, jakimi może mnie obdarować.
- Swoim stosunkiem do mnie - szepcze, odgarniając mi włosy z twarzy. - Są takie miękkie - zamyka oczy i całuje jeden kosmyk.
- Jest w porządku. Na prawdę. Cieszę się że tu do mnie przyszedłeś.
Nie odpowiada. Zaciska pasek na moich rękach trochę mocniej. Ał...Cholera. Krzywię się i marszczę brwi.
- Kim jestem kochanie?
- Tatą - kończę domyślając się że o to mu chodzi.
Klaszcze w dłonie, później opierając je po obu stronach mojej głowy. Widzisz? Tylko to jedno słowo. Zaraz mnie nagrodzi...
- Popatrz. Tak łatwo się dogadaliśmy. Twoja nienawiść do mnie jest niepotrzebna. Nie jestem sadystą - uśmiecha się rozbawiony.
Kiwam głową i zagryzam wargę chcąc znów poczuć na niej jego usta. Jestem naga i w ogóle się tym nie przejmuję. Mimo wszystko. Nie czuję wstydu. Ani razu nie próbowałam się zakryć. Chcę żeby oglądał moje ciało.
- Powiedziałeś że mnie pocałujesz - mówię markotnie.
Uśmiecha się lekko i kiwa głową. Kładzie dłoń na moim policzku, głaszcząc go. To bardzo przyjemne. Takie subtelne. Nie podobne do niego.
- Jak bardzo tego chcesz?- pyta, patrząc na moje usta.
Co to za pytanie! Wzdycham i znów, sama próbuję dotknąc jego warg. Jednakże mi się nie udaje.
- Bardzo - odpowiadam cicho.
Staram się brzmieć przekonująco. Ma takie miękkie wargi. Chcę je całować. Wiem, że on moje też. Podobało mu się. Nie ukryje tego.
- Proszę. Cały dzień muszę czekać, nie karz mi znowu.
Daje mi ulgę, gdy znów łączy nasze usta. Te słodkie, krótkie pocałunki. Jęcze bezwstydnie w jego wargi chcąc ich jak najwięcej. W tej chwili uświadamiam sobie jedno. Dla kolejnego pocałunku zrobię wszystko.
To takie chore połączenie. Jest inaczej niż z Natanem. To ta dominacja. Żądza. Damien odsuwa się i muska ustami mój nos.
Patrzę na niego ciężko oddychając.
- Pocałujesz mnie jeszcze? - pytam, oblizując dolną wargę.
- Tak. Nie teraz, maleńka. Teraz sprawię ci przyjemność zgodnie z umową - szepcze pochylając się nad moimi piersiami.
Gdy jego usta zaczynają mnie pieścić zamykam oczy przytłoczona kolejnym doznaniem.
Zasysa jedną brodawkę i przygryza ją. Wszystkie te uczucia odbijają się echem w moim podbrzuszu. Tyle godzin czekania tylko wzmacnia to wszystko. Zniecierpliwiona czekam aż się nade mną w końcu zlituje. Gdzie jest mój mąż. Nie, nie myślę o tym. Jęczę gdy to samo robi z drugą piersią.
Ciche pukanie przerywa to wszystko. Damien nie odzywa się, lecz mi każe to zrobić.
Marszczę brwi i staram się zapanować nad głosem.
- Tak? - pytam.
- Pani O'Connor, kolacja jest gotowa - słyszę delikatny głos Haidi.
Nie, nie, nie. Nie teraz. Po prostu nie mogła wybrać lepszego momentu. Odchodzę tutaj od zmysłów, przywiązana do łóżka, a ona mi to mówi. Biorę głęboki oddech, aby się uspokoić. Muszę udzielić jej odpowiedzi.
- A czy... - patrzę na Damiena - ... mój mąż już wrócił?
- Nie, proszę pani - mówi uprzejmie.
Mężczyzna wstaje i rozpina swoje spodnie.
- Och... - wyrywa mi się. - Poczekam na niego - odzywam się dając jej do zrozumienia żeby już sobie poszła.
- A wie pani może gdzie znajdę szefa? - pyta jeszcze. Damien uśmiecha się lubieżnie i zsuwa czarne spodnie.
- Jest pewnie bardzo zajęty skoro nie możesz go znaleźć i nie radziłabym ci mu przeszkadzać.
Słyszę, że odchodzi. Pewnie nieco speszona. W tej chwili jednak nie mam zupełnie głowy do zastanawiania się nad tym. Nie obchodzi mnie to. Leżę na tym łóżku rozpalona. Brunet podchodzi bliżej już będąc w samych bokserkach.Ale dam ci wycisk- dziewczyno
![](https://img.wattpad.com/cover/134563247-288-k314130.jpg)
CZYTASZ
Światełko Nadziei
Lãng mạnMiłość Kto powiedział, że miłość jest łatwa? No kto. Czy jesteś pewna, że wybrałaś odpowiednią osobę? A co jesli na twojej drodze staje ktoś inny, niż sobie wybrałaś? Pożądanie, namiętność Seks Pocałunki Urywany oddech Koniec Dowiesz się tego wszyst...