Rozdział 23

5.4K 181 3
                                    


~Damien~

Chodzę po brzegu basenu, zapalając świeczki. Nie jestem romantyczny. Tak jest oszczędniej. Boże kogo ja próbuję oszukać. Dla tej dziewczyny mam ochotę czasem być czuły. Ona na to zasługuje, a mnie to nic nie kosztuje. Trochę starań i dzięki temu mogę widzieć piękny uśmiech Avianki. Rzucam zapalniczkę na mały stolik i biorę kieliszek z szampanem. Upijam łyka, podchodząc do okna, przez które obserwuję ogród.
- Ogień obok wody? - słyszę przy drzwiach.
Uśmiecham się pod nosem. Wzruszam ramionami i odwracam się, pijąc alkohol.
- Metafora - odpowiadam.
- Natan jest kompletnie pijany. Włóczył się gdzieś, pił nie wiadomo gdzie. Był u Trevora, ale boję się, że wcale nie... - gadam jak najęta.
- Był z Paolo - przypominam jej i podchodzę bliżej. - Nie martw się. Paolo zapewnił mnie, że dziewczynie nic nie było, a ten cały Treor był spokojny.
- Przy nich - obejmuje się ramionami.
Patrzę na nią łagodnie. Nie jestem idiotą. Paolo również. W ich mieszkaniu zostawił dwa podsłuchy. Wszystko jest pod kontrolą.
- Ufasz mi? - pytam.
Patrzy na mnie tymi dużymi oczami i kiwa głową. Podchodzę do niej. Jest niepewna. Ale ja nie chcę, żeby była skrzywdzona, więc dbam o bezpieczeństwo Patrici.
- Chodź - mówię i idę w stronę foteli.
Trzymając moją dłoń idzie za mną krok w krok. Jest na boso w czarnym, krótkim szlafroku. Staram się nie zwracać na to uwagi, chcę porozmawiać. Naprawdę. Po prostu.
- Muszę ci coś powiedzieć - słyszę. Jej głos nieco drży.
- Więc słucham - patrzę na nią niepewnie. - Chyba, że chcesz powiedzieć "koniec", to tego nie mów.
- Mówię... to znaczy... - patrzy wszędzie tylko nie na mnie - musimy trochę zwolnić, przystopować.
- O co tak naprawdę chodzi Avianko? - bez skrupułów łapię jej twarz w dłonie - Spędzasz z Natanem wiele czasu, każdą noc. Masz nas dwóch. Ja mam tylko ciebie.
Wzdycham głośno.
- Wiem. Zacznie być bardziej, kiedy się odsuniesz - wyjaśniam.
Zależy mi na niej i to boli, kiedy jest obok, ale nie mogę jej dotknąć. Pocałować. Wziąć za rękę. Nie chcę go ranić.
- Po prostu się boję - wyjaśnia cicho ze łzami w oczach.
Całuję jej czoło i ciągnę na  fotel. Siada między moimi nogami. Chcę, żeby się uspokoiła. Żeby przy mnie czuła się bezpiecznie. Nie zamierzam jej skrzywdzić. Owszem, chcę posiąść ją w pokoju seksu, ale nie teraz. Nie kiedy ona nie jest w stanie.
- Więc chciałeś porozmawiać o czymś konkretnym? - zadaje słabo pytanie.
- Tak - odpowiadam, całując jej ucho. Uwielbiam jej zapach. Jest cudowna. - Chcę cię zapisać na najlepszą uczelnię. A poza tym chciałbym, abyś jutro towarzyszyła mi na kolacji z rodzicami. Ah i jest jeszcze jedna sprawa - dodaję. - Opowiedz mi o sobie i o tym, dlaczego chcesz ze mną być. Jak można to tak nazwać.
- Właśnie - przypomina jej się. - Wydaje mi się że nie powinnam jechać skoro Natan nie może.
- Moja mama nie odpuści. Chce cię lepiej poznać. Masz zastąpić go. A ja skorzystam - uśmiecham się i zdejmuję jej szlafrok. - Zamknij oczy i opowiedz.
- Ale studia. Przecież już rozmawialiśmy na ten temat - podnosi się lekko i w efekcie po długim kręceniu się klęczy przodem do mnie.
Uśmiecham się i kładę ręce na jej biodra. Nie odpuszczę. Będzie się rozwijać.
- Przyznaj się. Chcesz mnie zobaczyć w fartuchu - dźga mnie palcem w tors.
- Tak. Dokładnie. A potem ten fartuch zdjąć i zobaczyć czerwoną bieliznę. I przelecieć na biurku w gabinecie - stwierdzam patrząc w jej oczy.
- Zboczeniec. Damien, to wszystko między nami opiera się tylko na tym? Chodzi o sex? - pyta bawiąc się moimi palcami.
- Nie - potrząsam głową zdziwiony. - Tak uważasz? Po tym jak powiedziałem ci, że nie umiem tego przerwać? Do seksu jest wiele chętnych.
- Przepraszam - mówi skruszona.
- Za to ty nie powiedziałaś mi dlaczego chcesz ze mną być. I czy to dla ciebie opiera się na jednym - mówię, przesuwając palcami po wewnętrznej stronie jej dłoni.
- Fascynujesz mnie. Zarówno pod względem seksualnym jak i innym. Chciałabym czasem znać twoje myśli. Zwłaszcza gdy dotyczą mnie, zwłaszcza gdy twój humor, no wiesz. Często nie wiem co robię źle, a nie chce cię rozczarowywać. Czuję się wtedy okropnie.
- Nic nie robisz źle - odpowiadam, głaszcząc jej miękkie, brązowe włosy. - Łatwo się denerwuję, kiedy nie słuchasz, a kiedy wiem, że tak naprawdę będzie lepiej. To też chodzi o sprawy bezpieczeństwa. Próbuję zrobić wszystko, abyś nie czuła zagrożenia, które teraz się pojawiło.
- Nawet Natan nie wie o co chodzi - brunetka skubie nerwowo skórę na swoich udach.
Dzisiaj na schodach była o wiele pewniejsza. Teraz jest taka nieśmiała, skromna. Lubię jej oblicza. Drapieżne, ale i te delikatne.
Wzdycham. Sam nie wiem o co chodzi. Ktoś bardzo chce uprzykrzyć mi życie. Najpierw dostał Gabriel. Potem moje auto spłonęło. Nie wspominałem o tym.
- Nie chciałabym żeby coś ci się stało - dotyka mojej twarzy i po chwili mnie całuje.
Wplatam palce w jej włosy i przyciągam jeszcze bliżej. Mój język walczy z jej. Nie daje mi szansy na odsunięcie się gdyż po prostu siada na mnie okrakiem. Zsuwam z jej ramion całkowicie czarny, satynowy materiał. Pocałunki, którymi się obdarzamy są zachłanne i namiętne.

- Mieliśmy pływać - sapie między moje wargi.
- Właśnie to mam zamiar robić - podnoszę się i stawiam ją na nogach.
Uśmiecha się do mnie i ostatni raz cmoka moje usta po czym rusza w stronę wody. Wchodzę za nią. Co przepłynie kawałek, to wraca, aby mnie pocałować. Ze śmiechem oddaję jej słodkie pocałunki. Czuję się jak nastolatek. I muszę przyznać, że czasem fajnie wrócić do tego wieku.
Zero problemów. Zero stresu. Zabawa, miłość. Taka ucieczka.

Światełko NadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz