Rozdział 20

5.7K 175 1
                                    


~Aviana~

Patty mieszka u nas już prawie tydzień. Już prawie tydzień nie miałam też okazji porozmawiać z Damienem nie mówiąc już o czymś więcej. Tęsknię za nim i jego apodyktyczny stylem bycia. Zwłaszcza wobec mnie.
Przyzwyczaiłam się do niego. Natan zabrał mnie na kolację, koncert i na film do kina. We wszystkich tych miejscach starałam się być myślami z nim. W końcu spędzałam czas z mężem. Dobrze. I z dwoma ochroniarzami. Nie wiedziałam, dlaczego. Nie znałam powodu, ale byli zawsze gdy gdzieś wychodziliśmy. Jednakże sama nie mogłam. Oprócz pracy. Tam zawozi mnie Liam. To miły facet. Nie gadamy tylko o pogodzie. Często poprawia mi humor w drodze. Kończę jeść śniadanie, wiedząc, że zaraz się spóźnię.
Natan obiecał mieć oko na naszą przyjaciółkę. Nie idzie na zajęcia. Chociaż może dziś jednak tak? Patty nie zostanie sama. Haidi jest w domu. Nawet dobrze się dogadują. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy. Patrzę na koleżankę i wstaję. Biorę płaszcz i wybiegam.
Przechodzę przez bramę i wsiadam do czekającego samochodu. Od razu zapinam pas.
- Dzień dobry - mówi uprzejmie Liam i rusza.
- Dobry? Nudny, jak co dzień od ostatniego czasu.
- Przykro mi. Nie może pani nigdzie wyjść. To program ochronny. Na razie ustalamy co się dzieje. Ale przecież jest pani codziennie zabierana na randki z panem Natanem - przypomina.
- Tak, jest kochany - mruczę.
Bawię się bransoletką, którą dostałam od Damiena. Przejeżdżam palcami po diamencikach. Wspomnienia wracają. Było mi z nim tak dobrze. Czułam się cudownie. Nie chcę tego przerywać. Wiem, że w pracy jest natłok spraw. Nie wiem. Taki miesiąc, ale może znajdziemy chwilę czasu na rozmowę lub coś innego.
Sex z nim jest zupełnie inny, ale nie mogę powiedzieć że nie ma w tym uczuć. Są i to bardzo silne. To nie jest tak, że jestem obojętna. Czuję się przy nim dobrze. Nawet bardzo. Stajemy przed firmą. Liam żegna się, a ja wchodzę do środka. Wszyscy są na dole. Wydaję mi się, że właśnie skończył się alarm. Chyba fałszywy. Damien rozmawia z szefem ochrony.
Ściskam mocniej torebkę stojąc w miejscu. Nigdy nie miałam do czynienia z czymś takim i nie do końca wiem co mam robić. Rozglądam się. Z ludzi uchodzi panika. To widać. Są coraz spokojniejsi.
Ściągam Damiena wzrokiem, ale on jest pogrążony w rozmowie. Świat chyba koniecznie chcę żebym dostała nerwicy. Przecież ja zwariuję. Cały czas są jakieś problemy. Niech to się skończy. Cierpliwie czekam i widzę, że idzie do mnie przeczesując palcami włosy. 

- Od jutra zostajesz w domu - mówi, prowadząc mnie do windy.
- Co się stało? - ledwo za nim nadążam.
- Wiadomość o bombie. Głupi żart, ale musieli to sprawdzić - przyciska guzik przywołujący windę.
- Więc to nic poważnego - próbuję się uśmiechnąć.
Przecież jest ochrona. Najlepsze zabezpieczenia. Musi być dobrze. Jesteśmy bezpieczni. Jasne, przekonuję sama siebie, chociaż w to nie wierzę. Każdy może mnie zaatakować na ulicy.
Wchodzimy do windy. Patrzy na mnie zmęczony. 
- Jeśli gdzieś wychodzisz, zabieraj Paolo albo Grega - prosi, ale wiem, że nie mogę podjąć dyskusji.
Kiwam głową i przyciskam do klatki piersiowej torebkę.
- Chciałbym zabrać cię na kolację - staje za mną i obejmuje ramionami - Brakuje mi ciebie, kochanie.
- Tak nieco inaczej to planowaliśmy - przyznaję.
Całuje mnie we włosy. O tak. Jego miękkie usta. Od razu cicho wzdycham. Tęskniłam.
- Wszystko się ułoży. Nie możemy myśleć ciągle o innych. Ładnie wyglądasz - mówi do mojego ucha, które przygryza.
- Dziękuję - uśmiecham się pod nosem.
- Może coś więcej? - klepie mnie w tylek, a drzwi się otwierają. Wysiadamy z windy.
Szczerze czuję się rozczarowana. Liczyłam na coś więcej. Idę do swojego biurka i przygotowuję wszystko do pracy. Mam nadzieję, że dziś będzie spokojnie. Mam dosyć wrażeń. Telefon dzwoni co chwila, ale spotkań nie jest tak dużo. Wszystkie są na inne dni. Rozkładam je tak, aby Dam miał czas na spanie. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy ile szef może mieć na głowie, chociaż pracuje dla niego sztab pracowników. Nie byłam tego świadoma, póki nie zaczęłam pracować na tym stanowisku. Tutaj jest dużo rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim kontrola. Jeśli on czegoś nie dopilnuje, to zwolni pracownika, ale firma ucierpi. Więc naprawdę trzeba mieć głowę na karku. W wolnej chwili idę do kuchni, zrobić kawę sobie i szefowi. Później dwie filiżanki stawiam na tacy i idę do biura po drodze zostawiając swoją kawę na moim biurku. Pukam i słyszę pozwolenie. Wchodzę do środka. Damien składa laptopa oraz dokumenty. Robi na biurku miejsce. Marszczę brwi. Czyżby coś planował? 
- Nie mam tu zabawek. Przykro mi. Ale mam ochotę na moją piękną sekretarkę, bo chyba tylko dzięki tobie zapomnę o problemach.
- A ja myślałam, że nosisz te kulki zawsze w kieszeni przy sobie - mówię ironicznie i stawiam przed nim filiżankę.
- A nie? - uśmiecha się głupio pokazując mi rękę z przedmiotem.
Otwieram szeroko oczy, a taca prawie wypada mi z rąk. Nie spodziewałam się.
- Widzę, że jesteś zaskoczona - lustruje mnie wzrokiem.
- Dziwisz się?
- Tak. Znasz mnie. Lubię kontrolę i przygotowanie. Najpierw chcę się z tobą nieco zabawić. Pieprzyć. Potem kochać. A potem pracować. Czy pasuje Ci taki plan ucieczki, dziewczynko? - pyt​a ściągając marynarkę.
- Nie będę w stanie później pracować szefie - odpowiadam bez tchu.
Tylko Damien potrafi mnie zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Nie pomyślałabym.
Wzrusza ramionami. Podchodzi do drzwi, które blokuje.
- Damien ja mówię poważnie - nie spuszczam z niego wzroku. 
On nie pozwoli mi stąd wyjść. Wiem to. Ta decyzja została już podjęta.
- Nie zwolnię cię - siada na wielkiej kanapie bawiąc się kulkami.
To wygląda tak bardzo erotycznie. Moja wyobraźnia rusza, wnętrze pobudza się całe.
Nie mam wyjścia. Chcę te kulki w sobie. Chcę przyjemności. Chcę Damiena. Tutaj w gabinecie jesteśmy odizolowani od przyziemnych spraw. 

Światełko NadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz