- Rozbierz się - rzuca chłodno, patrząc na mnie nie przychylnym wzrokiem.
Odkładam tace na biurko i zajmuje się guzikami swojej koszuli. Guzik po guziku. Robię to bardzo powoli.
Wiem, że i jego to pobudzi. Naprawdę jestem stęskniona. Mężczyzna patrzy na mnie z pożądaniem w oczach, ale na jego twarzy pozostaje obojętność. Sięga po pilota leżącego na małym, szklanym stoliku. Po chwili z najnowszego sprzętu audio, wydobywają się dźwięki jednej z piosenek Ellie Goulding.
- Jesteś niesłowny - mówię niskim głosem. - Dajesz mi zły przykład - patrzę na niego przez chwilę.
- Niesłowny? - pyta zaskoczony - Zawsze wywiązuję się z obietnic. Zwłaszcza tych złożonych tobie.
- Obiecałeś mi coś po powrocie z Seattle, a ja dalej muszę czekać. Kłopoty cie nie usprawiedliwiają.
- Przypominam ci, że mamy gościa - patrzy na mnie uważnie.
- Mieszka w naszym skrzydle. To żałosna próba wyjaśnienia - kręcę głową cmokając.
- Ale to ty chodzisz zatroskana. Obawiam się, że mogłabyś być myślami zupełnie gdzie indziej i moje starania nie przyniosłyby efektów - odpowiada na mój atak, rozpinając koszulę. - Rozbieraj się Aviano.
Wywracam oczami i zdejmuję spódnicę zostając jedynie w komplecie bielizny.
- To również - warczy podchodząc do mnie. - Rozbierz się, bo za chwilę nie będziesz miała jak.
- Grozisz mi? - tak bardzo go pragnę, że nie chce by się kontrolował ani trochę. Chcę go całego.
- Tak - szepcze, pociągając za mojego kucyka. Odchylam głowę do tylu. - Chcesz dzisiaj dojść, prawda? Więc rozbierz się.
Sięgam dłońmi za plecy i rozpinam niebieski biustonosz. Nie czekając na kolejne polecenie zsuwam również majtki. Stoję całkiem naga w przestronnym biurze Damiena. Tak jeszcze chwila. Za moment. Czuję miękki materiał na nadgarstkach. Szarpie za niego i zawiązuje. Mocno.
Jęczę niezadowolona i próbuję poluźnić uścisk.
- Walcz ze mną - syczy wbijając palce w moje biodra. - Nie daj mi się tak łatwo.
- Zawsze ci ulegam - mówię wcale się z tego nie ciesząc.
- Wiem - uśmiecha się zwycięsko i pcha, mocno pcha, w stronę biurka. - Nie będzie lania, będzie pieprzenie. Pochyl się. - mówi. Teraz mam utrudnione zadanie. Opieram się tułowiem o blat. Policzek przytulam do chłodnego drewna. Obok mnie stoi filiżanka kawy.
Teraz we mnie wejdzie i znów poczuje go tak dobrze. Jeszcze tylko chwila. Szybciej błagam...Tak, tak...to już. Gwałtownie łapie moje biodra i wbija się w ciepłe wnętrze. Od razu się na nim zaciskam.
Zamykam oczy dając ogarnąć się przyjemności. Nie pieści się ze mną. Nie ma delikatności, pocałunków. To szybkie i zdecydowane ruchy. Dokładnie takie jakich potrzebowałam. Jakie teraz zabierają mnie w inny wymiar.
- Mów - warczy zatrzymując się i sprowadzając mnie z krawędzi. - Mów mi.
- Szybciej. Proszę, tak mi dobrze gdy się we mnie poruszasz. Uwielbiam to.
- Nie Aviano. Ja to wszystko wiem - szepcze bez tchu. - Mów...
Nie rozumiem o co mu chodzi. Nie jestem teraz w stanie myśleć. Robi dwa, wolne, udręczone ruchy. Czeka. Ale na co. Ja jestem ogarnięta tymi doznaniami. Nie dam rady. Niech mi pozwoli. Potrzebuję tego.
- Proszę cię - czuję że zaraz się rozpłaczę.
Nie odpowiada, ale na szczęście kontynuuje. Mocno. Szybko. Jęczę coraz głośniej nie mogąc się powstrzymać.
Zamykam oczy. Damien właśnie we mnie wybucha.
- Och Aviana - sapie moje imię.
Tak bardzo tego potrzebowałam. Żadnych problemów, jedynie przyjemność. Wiem, że niedługo i ja dojdę. Brakuje kilku ruchów. Porusza się we mnie dalej, dłonią dotykając łechtaczki którą sprawnie masuje i drażni palcami.
- Już! - dochodzę jak chyba jeszcze nigdy wcześniej.
To był najmocniejszy orgazm jaki miałam. Nie mogę zapach tchu. Cały pokój wiruje. Leżę teraz całkowicie bezwładnie na jego biurku. Ręce wciąż są związane. Dalej mnie wypełnia. Nieco mniej, ale go czuję.
Uzależniłam się. Nie daje rady wytrzymać bez niego zbyt długo.
- Dzielna laleczka - składa czuły pocałunek na mojej łopatce - Przyjdziesz dzisiaj do mnie wieczorem - mówi stanowczo i staję się nagle pusta.
- Nie wiem czy dam radę.
- Dasz - ucina temat i pociąga za moje włosy, tak że się prostuje. - A tym czasem przejdźmy do kochania.
Patrzę na niego chcąc go pocałować. Pragnę tego. Stoimy naprzeciwko siebie. Blisko ponieważ Damien rozwiązuje krawat. Wydaje się być taki skupiony i poważny. Jak przygryza wargę. Albo oblizuje ją, palcami sprawnie manewrując. W końcu krawat zsuwa się z moich rąk.
Moje ramiona zwisają wzdłuż boków, a ja nie spuszczam wzroku z bruneta.
- Bliżej - mówi wolno, również patrząc mi w oczy.
Robię niepewnie krok w jego stronę.Przyciąga mnie i wpija się w moje usta. Cały tydzień nie czułam tych pocałunków. One są nasze. Obejmuje rękami jego kark nie chcąc za wszelką cenę tego przerywać.
Walczymy o dominację, chociaż z czasem pocałunki stają się długie lecz delikatne. Wolne. Sięgam ręką w dół i oplatam palcami męskość Damiena. Chcę go od nowa pobudzić. Wciąż czuję, że moje soki płyną mi po udach. Chcę żeby znowu mnie wypełnił.
Mężczyzna odwraca nas i prowadzi do kanapy, cały czas łącząc nasze usta. Pcha mnie, a ja odpadam bezwiednie na sofę. Układa moją nogę, zgięta w kolanie, a sam kuca tuż przy mojej kobiecości.
- Połóż ręce na piersi - mówi.
Patrzę na niego i robię to co mówi.
Ogarnia mnie rozkosz. Sama dopieszczam piersi, ale Damien wiruje językiem w najwrażliwszych sferach. Tracę zmysły.
- O Boże tak - moje plecy wyginają się w łuk.
Ogrom wszystkich doznań. Mam urywany oddech i ledwo kontaktuję, gdy szczytuję po raz kolejny. I jeszcze raz i znów. Tonę w ramionach Damiena, kiedy ten kocha mnie na kanapie. Nie mam siły. Chcę więcej. Jestem wyczerpana. Nie mogę przestać. Mam swój własny, prywatny kawałek nieba.
Punktualnie o szesnastej przyjeżdża Liam. Na miękkich nogach idę z Damienem do podziemnego garażu. Odprowadza mnie do samego auta, kiedy zaczyna dzwonić jego telefon. Przystaje i wyjmuję komórkę, aby odebrać.
- Tak, Paolo? Nie, jeszcze nie. Nie uprzedzała. Pozwoliłeś na to? - warczy do słuchawki. - Wiem do cholery, ale jej grozi niebezpieczeństwo. Tak. Zaraz przyjadę - rzuca i rozłącza się.
- Co się stało? - pytam zdenerwowana.
Wywraca oczami, otwierając mi drzwi. Rzeczywiście ktoś go wkurzył.
- Twoja koleżanka lubi robić mi na złość. Wsiadaj Aviana. Liam, prosto do domu.
- Powiedz mi - proszę.
- Wsiadaj - warczy. Nagle piękny brąz w jego oczach zmienił się w czerń.
Robię co mówi. Boję się, ale nie chce go bardziej denerwować Zapinam pas, a Liam wykręca auto. Odwracam głowę, widząc przez tylną szybę , że Damien ciągle na mnie patrzy.
Przez całą drogę nie odzywam się ani słowem. Przecież wiem, że i tak Liam nic mi nie powie.
Martwi mnie ta sytuacja. Co zrobiła Patty? Wróciła do domu? Denerwuje się coraz bardziej i jestem niespokojna.
Chcę dojechać na miejsce i wszystkiego się dowiedzieć. Szlag. Chociaż przez chwilę nie może być dobrze. Mój telefon wibruje. Dostaję wiadomość od Damiena.
"Spróbuj pójść do jej domu, a naprawdę mocno mnie zdenerwujesz i to jak cię ukażę, nie będzie miało związku z erotyzmem".
To brzmi groźnie. Teraz jestem pewna, że Patricia wróciła do mieszkania.
Staram się nie wybuchnąć. Natan miał jej przypilnować. Dlaczego pozwolił Patty wyjść?
- Pani O'Connor - odzywa się zaniepokojony Liam, parkując w garażu. - Jesteśmy.
- Dziękuję - mówię do mężczyzny i wychodzę z auta.
Zdejmuję jedynie buty i idę na górę do naszej sypialni. Tam spotykam męża. Siedzi na łóżku, rozmawiając przez telefon.
- Stary, alkohol nic nie tłumaczy - mówi.
Odkładam torebkę i rozwiązuje włosy słuchając blondyna.
Rozłącza się i całuje mnie w czoło, a potem bierze na kolana.
- On więcej tego nie zrobi. Jestem pewien.
- Powiedział ci tak? - pytam z ironią.
- Po prostu go znam. Nie uważasz, że to dziwne? Był zaskoczony, zły i pijany. Jeden raz popełnił błąd. Staram się go zrozumieć - wzrusza ramionami. - I ciągle jestem ciekaw po co nam ochrona.
- Nie wiem, ale zaczynam być tym wszystkim zmęczona - mruczę.
- Jak dzień w pracy? - jeździ palcami po moich plecach. Delikatnie całuje moje ramię. Oho... małżonek spragniony.
- Męczący - mówię markotnie.
Był męczący. Nigdy tyle nie pracowałam fizycznie. Ale za to jestem spełniona. No i dalej zmartwiona.
- Pójdziesz tam jutro?
- Możemy iść razem - rozpina mi koszulę. Guzik po guziku.
- Wydrapie mu oczy - subtelnie się odsuwam.
Kiwa głową, nie odpuszczając. Składa pocałunki na mojej szyi.
- Natan - kładę dłonie na jego torsie i lekko naciskam - Jestem zmęczona.
- Dobrze - wzdycha. - Przygotuję ci kąpiel.
Może i miałam ochotę się z nim kochać, ale musiałam się umyć i sprawdzić w jakim stanie jest mój tyłek.
Wstaję i chowam buty do garderoby. To był miły dzień. Nie chcę tych problemów. Jutro będzie lepiej.
CZYTASZ
Światełko Nadziei
RomanceMiłość Kto powiedział, że miłość jest łatwa? No kto. Czy jesteś pewna, że wybrałaś odpowiednią osobę? A co jesli na twojej drodze staje ktoś inny, niż sobie wybrałaś? Pożądanie, namiętność Seks Pocałunki Urywany oddech Koniec Dowiesz się tego wszyst...