Rozdział 32

5.1K 170 1
                                    

- Jestem w ciąży - mówię tak cicho, jak to tylko możliwe. Może akurat nie usłyszał. Proszę.
- Jesteś w ciąży - powtarza tak samo jak ja. Patrzy mi w oczy, a potem powoli spogląda na mój brzuch. Kładzie dłonie na moich biodrach. - Jesteś w ciąży...
- Ja naprawdę nie chciałam.. Nie planowałam...
- Jesteś w ciąży i nosisz dziecko - szepcze, podsuwając moją koszulkę do góry.
- On powiedział te wszystkie rzeczy... Chciałam z nim zostać tylko dla dziecka. Chciałam być z tobą, ale dziecko mus... on potraktował​ mnie tak okropnie - zamykam oczy, chcąc się uspokoić.
Damien głaszcze mój policzek. Jest dziś taki delikatny. Taki miły. Nie będę płakać. Biorę głęboki oddech.
- Tutaj tak? - palcami przesuwa po odkrytej skórze.
Nie dociera do mnie to, co mówi.
- Przepraszam, że wszystko popsułam.
- Nie wiem, co masz na myśli, ale udam ze nie słyszałem. Będę dziadkiem czy ojcem? - pyta patrząc mi w oczy.
- Zawsze się zabezpieczałeś - mówię choć tak bardzo chciałabym się mylić.
W ciszy kiwa głową. Posyła mi słaby uśmiech i przytula.
- A kim chcesz, abym był? - szepcze do mojego ucha.
- Jeżeli tylko mnie chcesz, jeśli nie... nie zostanę tu dłużej. Nie po tym wszystkim.
- Chcę być z tobą. Chcę, żebyś dała mi dzieci. Żebyśmy stworzyli dom i rodzinę - mówi i po chwili zmienia ton. - Co nie zmienia faktu, że wciąż będę bardzo apodyktyczny ze zmianami humoru. Chcesz mnie?
- Całego - na nowo się w niego wtulam. Jestem pewna swoich słów.
Teraz wiem, że on nie da mnie skrzywdzić. Nie pozwoli na to. Wrócił do mnie. Trochę połamany ale wrócił. Śmieję się cicho na tę myśl i całuję jego ramię. Nie obchodzi mnie już, co powie Natan. To on zrobił wszystko, abym podjęła taką a nie inną decyzję. Stało się. Damien przeciąga mnie na swoje kolana. Ostrożnie mnie obejmuje i siedzimy w ciszy, przerywanej naszymi oddechami.
- To nie tak miało być - mówię, przerywając długo trwającą ciszę.
- Dziecko? - patrzy na mnie. - Wiesz, że to trochę za wcześnie, ale nie stoi na przeszkodzie. Chciałbym, żebyś powiedziała mi jaką podjęłaś decyzję. Po prostu. Spójrz mi w oczy i powiedz, co chcesz zrobić.
- Chcę odejść od Nialla... - to pierwsze wychodzi z moich ust.
To poważna rozmowa. Przyszedł na to czas. Nie mogę dłużej żyć na dwa fronty. Albo jeden albo drugi. Ten pierwszy wczoraj pokazał mi, jak mu zależy. Nie chce dziecka, a mnie traktuje... Kręcę głową na samo wspomnienie.
- Przepraszam za każdy raz kiedy cię zraniłam - niepewnie patrzę mu w oczy.
- Nie ważne - odpowiada i posyła mi delikatny uśmiech. - Może chociaż to dziecko uda mi się wychować lepiej.
- Co będzie z tobą i Natanem?
- To od niego zależy, czy zaakceptuje to wszystko. Na razie to muszę zablokować mu dostęp do konta. Wydaję mi się, że on ma z czymś problem i te pieniądze idą na marne.
- Problem?
- Dowiem się - zapewnia mnie. - Dobrze, koniec gadania. W tej chwili musisz coś zjeść.
Uśmiecham się delikatnie i wstaję idąc za nim. Wchodzimy do kuchni, gdzie jest Haidi. Dopiero zaczyna robić śniadanie.
- Zwalniam cię - mówi Damien.
Otwieram szeroko oczy i patrzę prosząco na mężczyznę. Nie ma powodu, żeby pozbawiać ją pracy. Dobrze wykonuje swoje obowiązki.
- Dlaczego? - pyta.
- Ponieważ mój syn nie ma pieniędzy, aby ci płacić, a skoro my się wyprowadzamy - wzrusza ramionami i patrzy na mnie.
Czuję jak robię się cała czerwona. Jest taki bezpośredni. Mógł to... jakoś delikatniej... O czym ja mówię? To jest Damien. Szef, którego nie obchodzi zdanie innych. Dziewczyna jest zmieszana i zaskoczona, równocześnie. Kompletnie nie wie, co ma powiedzieć.
- Damien - mówię cicho chcąc żeby jakoś zmienił zdanie.
- Słucham? - patrzy na mnie. - Haidi chyba nie będzie pracować dla swojego kochanka - wyjaśnia.
- Damien - proszę go.
- Aviana, powiedziałem nie. Rozumiesz słowo "nie?" Nie chcę o tym dyskutować. Załatwię jej inną pracę, nie zostanie na lodzie.
Zakładam ręce na piersi i unikam wzroku dziewczyny.
- Dziękuję - mówi brunetka. - Po tym jak potraktowałam panią, nie wiedziałam czy nie wylecę od razu, a jednak będę mieć prace.
- Sypiasz z nim? - pytam niepewnie.
Haidi patrzy na mnie nieco zaskoczona. To nie moja wina. Skoro wszystko wychodzi na jaw, to chcę wiedzieć. Mam takie prawo. Damien odsuwa się ode mnie i zaczyna robić śniadanie. Ignoruje nas. Nie spuszczam wzroku ze sprzątaczki.
- Jeszcze nie - odpowiada cicho i opuszcza kuchnię.
Ciszę przerywa Patty, która pojawia się w kuchni. Nieco zaspana i jeszcze o niczym nie wie.
- Pan O'Connor! - otwiera szeroko oczy.
Naprawdę zdziwiona patrzę jak szeroko uśmiechnięta przytula się do jego boku. Czy ja znowu o czymś nie wiem?
- Dzień dobry - mówi trochę zaskoczony jej reakcją. - Widzisz? Avianko, ty się tak nie ucieszyłaś na mój widok.
- Byłam trochę zmęczona - mówię zajmując miejsce przy stole.
- Wiem - uśmiecha się i podaje mi talerz z tostami.
Patty również dostaje śniadanie.
Siedzimy we trójkę, jednak żadne z nas się nie odzywa. Dziewczyna nam się przygląda i myśli, że tego nie zauważę.Przecież to jasne, że jest ciekawa, co ustaliliśmy.
Śmieje się podczas nosem jednak dalej nic nie mówię.
Zaraz wyjdzie z siebie. Jest ciekawską osobą i wszystko musi wiedzieć.
- Jak się czujesz? - pytam patrząc na nią.
- Ty mnie nie pytaj jak się czuję, tylko mi wszystko wyjaśnij - wierci się na krześle.
- Patty, nie teraz - mówię trochę skrępowana obecnością Damiena.
Wywraca oczami. W progu pojawia się Paolo oraz z Trevkr z różami.
- O nie... - wstaję zanim przyjaciółka zdąży się choćby odezwać.
- Co robisz w moim domu? - pyta Damien, który podnosi się i wyprzedza mnie.
- Nie przyszedłem do ciebie - odzywa się spokojnie mulat.
- Och z pewnością. Nie lubię róż - rzuca ironicznie. - Czego?
- Patty, porozmawiaj ze mną - zwraca się do dziewczyny.
- Na tarasie - mówi i podchodzi do niego.
- Patty, nie idź - łapię jej ramię.
Patrzy na mnie prosząco. Próbuje mnie zapewnić, że nic jej nie będzie. Ale ja się o nią boję, nie ufam już Trevorowi. Gdyby jej się znów coś stało. Nie chcę. Dziewczyna kiwa jedynie głową i wychodzą z kuchni. Damien sprawną ręką odwraca mnie do siebie.
- Tutaj nic jej nie grozi - zapewnia mnie i całuje.
Odsuwam się jednak i kładę głowę na jego torsie. Jestem przybita. Jeszcze czeka mnie rozmowa z mężem. Pięknie.
- Chyba pójdę się przejść...

Światełko NadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz