Drogi Draco,
myślę, że powinniśmy porozmawiać. Dużo się dzieje, a mam wrażenie, że mógłbyś mi pomóc. Byłbym wdzięczny, gdybyś odwiedził mnie w moim gabinecie w piątek o czwartej.
A.Dumbledore
— Co, do cholery... — wymamrotał Malfoy, przyglądając się listowi. Złożył go na pół i wsunął z powrotem do koperty. Przetarł zmęczone oczy i odwrócił głowę. Za jego plecami stała Pansy Parkinson.
— Draco... — zaczęła, masując mu ramiona. Chłopak spojrzał na dziewczynę ze zniesmaczeniem. Zrzucił jej ręce i poprawił koszulę. — w przyszłym tygodniu jest wyjście do Hogsmeade. Tak sobie pomyślałam, że może... może chciałbyś pójść ze mną?
— Nie — rzucił sucho. Spojrzała na niego smętnie i zamknęła oczy, odwracając się na pięcie. Była zawiedziona, ale chyba tego się spodziewała. — Nie zapomnij zamknąć za sobą drzwi.
Westchnął i wbił wzrok w właśnie zachodzące słońce. Podobał mu się ten widok. Natura sprawiała, że w pewien sposób się odprężał. Rozejrzał się po dormitorium – wszędzie panował bałagan. Machnął różdżką i wszystko się uporządkowało. Wziął bluzę, wstał, minął Blaise'a Zabiniego i wyszedł na zewnątrz. Opuścił Pokój Wspólny, który swoją drogą był w opłakanym stanie (głównie przez tamtejszą obecność Pansy, Dafne i Astorii) i znalazł się na korytarzu. Był na nim sam, nie widział nikogo. Wszechogarniająca cisza wręcz go dobijała, czuł się samotny. Wzruszył mimowolnie ramionami i zaczął się przechadzać po zamku. Założył kaptur na głowę, żeby umknąć nieprzychylnym spojrzeniom uczniów. Był nienawidzony w szkole. Nie dawał tego po sobie poznać, ale dotykało go to.
Czarna Dusza Hogwartu.
— Draco Malfoy — Odwrócił głowę. Z Łazienki Dziewcząt wyszła Eileen, uśmiechając się promiennie.
— Eileen Miracle — mruknął.
— Wszystko w porządku? — spytała, zerkając na jego głowę, konkretniej na czarny kaptur.
— Przecież wiesz — rzucił, omijając ją.
— Draco, mówiłam ci...
— PO PROSTU SIĘ ZAMKNIJ, DOBRA?! — wybuchł, przerywając jej — Nie chcę cię słuchać, Eileen! Gówno wiesz o życiu i o tym wszystkim!
Dziewczynka posmutniała. Nie spodziewała się takiego zachowania po kuzynie. Na jej czole pojawiła się malutka zmarszczka, oznaczająca intensywne myślenie.
— Draco...
— ZAMKNIJ SIĘ I DAJ MI SPOKÓJ, DO JASNEJ CHOLERY!!! — Odszedł szybkim krokiem od dziewczynki.
Błonia; to było pierwsze miejsce, które przyszło mu na myśl, by odetchnąć. Potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza, ochłonąć, zanim kogokolwiek uderzy. Zdarzało mu się wyładowywać emocje na przedmiotach. Na ludziach jeszcze nie, ale wszystko przed nim.
— Uczeń jeszcze nie śpi — zacharczał Filch, stojący obok wrót. — Uczeń jest na korytarzu! Profesor Snape się o tym dowie!
— Taaa, mój ojciec też. — Wywrócił oczami. — Przesuń się, zagrzybiały kretynie. — Filch łapał powietrze jak ryba wyjęta z wody, gdy Draco przepchnął go łokciem i wyszedł.
Stanął na środku placu. Było już całkowicie ciemno, na niebie błyszczały pojedyncze gwiazdy oraz rogalik księżyca. Uniósł głowę, zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Przez jego głowę przebiegały wrażenia z całego dnia – rozmowa z Nadine, list od Dumbledore'a, krzyk na Bogu ducha winną Eileen...
— MALFOY!!! — wydarł się Snape, stojąc w progu wrót Hogwartu. Draco lekko odwrócił głowę. — DO ZAMKU, JUUUŻ!!!
— Snape to kłopoty — mruknął do siebie i wrócił do budynku.
— Minus piętnaście punktów dla Slytherinu, przez tydzień nie wychodzisz z Hogwartu, prócz lekcji. — warknął nauczyciel i odrzucił płachtę swojej szaty, odchodząc. Swoim zachowaniem zmuszał jednak do pójścia za nim.
— Ale...
— O quidditchu i Hogsmeade zapomnij. Jeśli cię zobaczę poza lekcjami na dworze, wylecisz ze szkoły.
CZYTASZ
Magia gwiaździstej nocy || Draco Malfoy
FanfictionSzczęście i miłość - to wszystko, czego pragnął uczeń szóstego roku w Hogwarcie, Draco Malfoy. Niechętnie przystał na bycie śmierciożercą i choć bardzo przeszkadza mu to w codziennym życiu, czuje się z tego dumny. Nienawidzony przez wszystkich dooko...