21.

1.7K 84 78
                                    

Niepewnie podszedł do niej i pocałował ją w czoło. "Cześć", wyszeptał. Dziewczyna zachichotała i objęła go mocno, patrząc mu w oczy.

Draco z przerażeniem spostrzegł jak z pozoru niewinna Krukonka go w sobie rozkochuje. Z każdym dniem podoba się mu coraz bardziej. "Stop. Jest po prostu urocza. Nie kocham jej".

— Emm... Martino Balamonte, zostaniesz moją dziewczyną? — zapytał, choć nie bardzo tego chciał. Mentalnie uderzył się z otwartej w czoło. Chciał być wolny i niezależny, lecz nie wyszło. Oficjalnie został uziemiony.

— Tak! — pisnęła i mocno go pocałowała.

"Świetnie. Nadine, pomocy!"

Co? Dlaczego Nadine? Dlaczego podświadomie ją wywołuje?

Może po prostu istnieje jakieś drugie dno w poproszeniu Martiny o chodzenie?

Może, a może nie.

Zaczął zauważać kolejną korzyść – Parkinson wreszcie da mu spokój. O niczym bardziej nie marzył.

* * *

Nazajutrz Nadine (tak jak cały Ravenclaw, Slytherin i reszta Hogwartu) dowiedziała się związku Draco Malfoya z Martiną. Nie mogła tego znieść. "Miłość nie wybiera", pomyślała, czując dziwne uczucie. Coś jakby zazdrość... "Nie. To na pewno nie jest zazdrość".

Na przerwie między lekcjami złapała Malfoya za rękę i zaciągnęła go w ciche miejsce. Próbowała nie przyspieszyć bicia swojego serca.

— Jeśli ją zranisz to dopilnuję, żebyś wyleciał z Hogwartu na zbity pysk. Obojętnie czy tego chcesz, czy nie. — warknęła. — Poniesiesz karę za wszystko, co twoja rodzina zrobiła naszym. Jak to mówią: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. — dodała. Przyparła go mocniej do ściany. Draco uniósł brew. — Droga do twojego serca prowadzi przez łóżko — mruknęła, chwilę potem żałując tego. W końcu nie była za bardzo tego pewna, bo to tylko hogwarckie plotki.

— Twój monolog doprowadza mnie do szału — parsknął. — Co do drogi do mojego serca – skąd wiesz? Sprawdzałaś?

Posłała mu tylko wściekłe spojrzenie, puściła go i odeszła, poprawiając torbę na ramieniu.

"Sprytna. Myśli, że mnie zastraszy".

* * *

— Nieźle, stary — zaśmiał się Blaise, siadając obok niego. — Nie spodziewałem się, że postanowisz wziąć się za swoje sprawy... miłosne.

— Zamknij się — mruknął Draco. Narzucił inny temat. — Kiedy trening?

— Tak jak zawsze.

Malfoy wzruszył ramionami, wstał, założył kurtkę i wyszedł tajnym wyjściem na Błonia około siódmej wieczorem. Prószył śnieg. Było zimno jak sam diabeł, ale nie przejmował się tym. Typowy naturysta. Patrzenie w gwiazdy go uspokajało. Przyszedł tu, by przemyśleć ostatnie, dość gwałtowne wydarzenia.

Spadła gwiazda. Dobra, meteoryt. Pomyślał życzenie, które od dawna chciał, żeby się spełniło.

Chciał być wreszcie szczęśliwy.

Magia gwiaździstej nocy || Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz