Nadszedł piąty czerwca, dzień siedemnastych urodzin Draco. Chłopak nie spodziewał się szału, nie był lubiany. W sumie był nienawidzony.
Gdy tylko wstał, Blaise poklepał go po plecach i dał mu pakunek. Draco otworzył go i zobaczył nowy szalik Slytherinu oraz skarpety z herbem ich domu. Uśmiechnął się i również go poklepał.
— Wszystkiego najlepszego, stary — powiedział na odchodne Blaise.
— Dzięki — mruknął.
Wyszedł z dormitorium, został napadnięty przez Notta, Crabba, Goyle'a i kilku innych chłopaków. Zanim wszystkim podziękował, minęło z pół godziny. Po jakimś czasie znalazł się na korytarzu, a tam spotkał ukochaną Nadine.
— Najlepsze życzenia, skarbie — pocałowała go i słodko się uśmiechnęła. — Przepraszam, że nie mam prezentu, ale...
— Ty jesteś moim największym prezentem — teraz to on dał jej buziaka. Zarumieniła się delikatnie. — Może pójdziemy na śniadanie, co?
Kiwnęła głową, złapała go za dłoń i poszli razem do Wielkiej Sali. Przy wejściu się rozeszli – on poszedł do swojego stołu, ona do swojego. Prawie doszedł do miejsca, gdzie miał iść, gdy jego uwagę przykuła Katie Bell, idąca z koleżanką. Poczuł milion igieł w swoim sercu. Nie mógłby spojrzeć jej w oczy. Spanikowany wybiegł z Wielkiej Sali.
W drodze do Łazienki Chłopaków poluzował krawat – czuł napływający gorąc w ciele. Był bliski płaczu. Skrzywdził wiele osób, a teraz jeszcze zabił prawie Weasleya i Bell. Wpadł do łazienki jak bomba, biegnąc do umywalki z lustrem. Zdjął sweterek, odkręcił kurek i przemył twarz lodowatą wodą. "Malfoy, otrząśnij się. Nie bądź ciotą". Rozpłakał się. Nie mógł dłużej skrywać w sobie emocji. Usłyszał kroki. Gwałtownie się odwrócił, łapiąc za różdżkę. Był to Harry Potter – zapewne zaciekawiony paniką wroga. Cóż, każda okazja do porażki przeciwnika jest dobra, prawda?
Rozdrażniony Draco zaczął niewerbalną walkę na zaklęcia z Potterem. Rzucał wiele znanych mu czarów, jak Drętwota, Levicorpus, Expulso, Furnunculus, Colloshoo, Impedimento i wiele innych. Radził sobie świetnie, co prawda kilka razy chybił z nerwów, ale było naprawdę dobrze. Nagle Potter zrobił ruch, którego Draco nigdy by się nie spodziewał.
— Sectumsempra! — rzucił.
Draco znał to, lecz nie miał chwili, by się obronić. "Skąd Potter wie o tym zaklęciu?", pomyślał Draco. Nie miał zbytnio czasu na rozmyślania, ponieważ czar rzucony przez wroga powalił go z nóg. Czuł, jak jego ciało przecinały setki ostrzy, powodując dużą utratę krwi. Płytki i woda w łazience zrobiły się czerwone. W końcu stracił przytomność.
Do Łazienki Chłopaków wbiegła Nadine. Widziała zszokowanego Pottera oraz nieprzytomnego Dracona.
— HARRY-HARRY, COŚ TY ZROBIŁ?! — krzyknęła, widząc, jak Draco tracił coraz więcej krwi. Harry uciekł, nie chcąc być obwinianym.
Uklęknęła przy bezwładnym ciele. Rozłożyła dłonie nad torsem Malfoya. Zamknęła oczy i bardzo się skupiła.
— Vulnera Sanentur, Vulnera Sanentur, Vulnera Sanentur — szeptała.
Z każdym jej słowem rany znikały. Gdy nie było ich w ogóle, Draco odzyskał przytomność. Pociągał nosem. Nadine wyczuwała, że nie było to spowodowane szkodą.
— Co się s... — chciała zapytać, ale Draco szybko jej przerwał.
— Mam zabić Dumbledore'a.
____________
Cóż za niespodziewany zwrot akcji, prawda? XD
Zbieram pytania do Q&A. Za tydzień opublikuję rozdział i epilog oraz Q&A.
Możesz zadać pytanie:
a) Nadine,
b) Draco,
c) Martinie,
d) Lunie,
e) Katherine,
f) Eileen,
g) jakiejś innej wybranej przez siebie postaci występującej w tym ff,
h) mnie.
Do zobaczenia za tydzień ♥.
CZYTASZ
Magia gwiaździstej nocy || Draco Malfoy
FanfictionSzczęście i miłość - to wszystko, czego pragnął uczeń szóstego roku w Hogwarcie, Draco Malfoy. Niechętnie przystał na bycie śmierciożercą i choć bardzo przeszkadza mu to w codziennym życiu, czuje się z tego dumny. Nienawidzony przez wszystkich dooko...