— Harry, czy uważasz, że jestem słodka?
Nadine szła korytarzem obok Harry'ego Pottera. Starała się jak najbardziej zabierać mu czas, by znów nie dostać ochrzanu od Snape'a.
— Emm... tak. — stwierdził. Był zaskoczony tym pytaniem.
Pokręciła niezauważalnie głową. Nagle przed nimi wyrósł Draco Malfoy, uśmiechając się dziwnie. Edwards spojrzała odruchowo na Harry'ego.
— Coś nie tak? — zapytała blondyna. Dziś miała dobry dzień i chciała być dla wszystkich miła.
— Więc teraz prowadzasz się z Potterem? — Draco zapytał ironicznie Nadine, a następnie zwrócił się do Pottera — No, no, Potter, szybki jesteś. Zmieniasz dziewczyny jak skarpetki. Najpierw Chang, potem Weasley, teraz Edwards?
Dziewczyna spuściła głowę. Malfoy ją strasznie irytował, ale wolała na niego nie patrzeć, żeby mu przypadkiem nie przyłożyć. Wzięła kilka głębokich wdechów i warknęła:
— On przynajmniej ma jakiś czasowy odstęp między dziewczynami, a twoja przerwa między jedną a drugą panną to kilka godzin.
— Od kiedy taka poinformowana jesteś? — pociągnął temat. — Interesujesz się tym?
Zarumieniła się. To nie tak miało zabrzmieć.
— Plotki chodzą po Hogwarcie.
— Zauważ, że plotki przeważnie są fałszywe — syknął.
— Jak ty — dokończył Potter, patrząc w oczy Ślizgonowi. Draco w odpowiedzi parsknął.
— Powodzenia w związku z Edwards, Potter. — klepnął go w ramię i poszedł.
* * *
Martina siedząc w bibliotece natknęła się na Nadine, która przyszła oddać książkę. Gdy Edwards zobaczyła koleżankę, podeszła do niej.
— Cześć, Martino. Wiesz, przepraszam cię za odrzucenie spotkania. — powiedziała. — Tak sobie myślałam... nie chciałabyś spędzić z nami więcej czasu? Zaznajomić się bardziej?
— Um, jasne — uśmiechnęła się, zamknęła książki i poszła za Nadine. — Swoją drogą, nie masz za co przepraszać. Drobiazg.
Usiadły w Pokoju Wspólnym Ravenclawu. Podeszła do nich Katherine, która zdawała się szukać przyjaciółki. Gdy ją zobaczyła, bezsilnie wzniosła oczy ku górze. Nadine pomachała jej z kanapy, Martina odwróciła się, zarzucając swoimi lokami.
— To jak, zbieramy ekipę i gramy w butelkę? — zaproponowała podekscytowana Kath. Lubiła takie gry, była odważna, więc zawsze brała wyzwanie.
— Pewnie — Nadine przystanęła na propozycję, a Martina ochoczo pokiwała głową.
* * *
— Co ty masz do tej Edwards, Salazarze... — westchnął Blaise, słuchając narzekań na Krukonkę.
— Jest po prostu... irytująca, dobrze? — Draco podniósł się i podszedł do kominka. — Wszyscy mają do mnie uprzedzenia, uważają mnie za jakiegoś mordercę. To, że mam Mroczny Znak i całą rodzinę śmierciożerców, nie znaczy, że jestem zły do szpiku kości!
— Właśnie to znaczy, Malfoy — stwierdził mulat.
— Wal się — prychnął.
— Do cholery, spójrz na to z ich, a raczej jej, strony. Każdy boi się czarnych charakterów, w tym także ciebie. Zwłaszcza, że jesteś Ślizgonem, tak jak ja, a to już niestety o czymś świadczy.
Draco potarł brodę. To, co powiedział mu Blaise miało sens. A gdyby tak przestać przejmować się opinią innych i żyć dalej? Wszystkiemu byli winni jego rodzice. Zmusili go do bycia śmierciożercą.
— Dobra, cholera, zrobię to. Przestanę wszystko brać do siebie. Jeśli mają się bać, niech się boją. Trudno.
— Takie podejście to ja rozumiem! — Blaise klepnął go w plecy.
Usłyszał za sobą kroki, a następnie ktoś zakrył mu oczy. Wyczuł, po delikatności dłoni, że była to Pansy Parkinson. Była jedyną, w cholerę upierdliwą dziewuchą w tym zamku. Pocałowała go w policzek. Starł wierzchem dłoni ślad jej szminki. Miał na sobie białą koszulę i spodnie od garnituru. Przez rękaw prześwitywał Mroczny Znak, tatuaż, który miał pozostać pamiątką po wejściu w Czarne Kręgi. Tatuaż, który służył do wywoływania Czarnego Pana, gdy tylko nadejdzie odpowiednia pora, by skrócić parszywe życie Pottera.
— Tęskniłam za tobą, kochanie — wymruczała mu do ucha Pansy.
— Zostawię was samych — szepnął Zabini i ulotnił się w mgnieniu oka.
Draco przyparł Parkinson do ściany, całkiem przypadkiem trzymając rękę na jej piersiach.
— Nie. Nazywaj. Mnie. Kochanie. — wysyczał dokładnie każde słowo, upewniając się, że do niej dotarło. — Zejdź mi z oczu. Nie zachowuj się, jakbyśmy byli razem.
— Ale Dracuś... — jęknęła.
— Wynocha, Parkinson!
* * *
— Nadine, prawda czy wyzwanie? — zapytała Martina, gdy szyjka pustej butelki po Ognistej Whisky wskazała Nadine.
— Wyzwaaanie — wyszczerzyła się.
Pozostałe Krukonki naradziły się między sobą nad wyzwaniem dla dziewczyny. W końcu Katherine, najbardziej z nich wszystkich wstawiona, powiedziała:
— Umów się na randkę z Malfoyem.
CZYTASZ
Magia gwiaździstej nocy || Draco Malfoy
FanfictionSzczęście i miłość - to wszystko, czego pragnął uczeń szóstego roku w Hogwarcie, Draco Malfoy. Niechętnie przystał na bycie śmierciożercą i choć bardzo przeszkadza mu to w codziennym życiu, czuje się z tego dumny. Nienawidzony przez wszystkich dooko...