— Malfoy!
— Malfoy!
— MALFOY!!!
Draco otworzył oczy. Przed nim stał zbulwersowany Blaise. Potrząsał jego ramieniem.
— Czego, Zabini? — warknął. Blaise wskazał na fotel. Siedziała na nim Eileen, słodko uśmiechając się do obu Ślizgonów. — Eileen, błagam...
— Nasz plan zmienił bieg, Draco — oznajmiła, rzucając mu kopertę. — Czytaj.
Blondyn zdjął z twarzy list i otworzył go. Od razu rozpoznał w nim kaligrafię swojej matki. Westchnął poirytowany.
Kochana Eileen,
nie mam pojęcia, co planujecie z Draco, ale wam się to nie uda. Musimy się dostać do Hogwartu, a wy (a raczej Draco) musicie nam pomóc. Nikt ma się o tym nie dowiedzieć, bo wszyscy zginiemy.
Narcyza Mafloy
— Czy ona jest normalna?! Będzie nas szantażować?! Czy ona uważa, że cokolwiek będziemy robić to wszyscy się dowiedzą?! — wybuchł, zgniatając kartkę w kulkę.
— Draco, nie możemy...
— Ależ oczywiście, że możemy! Uwierz mi, mieszkam z matką od prawie szesnastu lat, doskonale znam te jej – pożal się, Merlinie – szantaże. Ona chce, żeby wszystko poszło...
— Draco...
— ...dobrze, by nikt się nie dowiedział, by mogli zabić Dumbledore'a...
— Draco!
— ...i mogli przejąć kontrolę nad Hogwartem. Nie pozwolę na to, mimo tego, że ta szkoła to...
— MALFOY, POSŁUCHAJ MNIE! — pisnęła Eileen.
— TY TEŻ MNIE POSŁUCHAJ, EILEEN! NIE ZALEŻY MI NA TEJ SZKOLE! JEDYNE CZEGO CHCĘ TO POKRZYŻOWAĆ IM PLANY I W KOŃCU, PO SZESNASTU LATACH SIĘ ZBUNTOWAĆ! — krzyczał. — CHCĘ W KOŃCU ŻYĆ, ROZUMIESZ?! NIE ZAMIERZAM ŻYĆ DŁUŻEJ POD PRESJĄ RODZICÓW! — Rzucił krzesłem o podłogę. Następnie wziął różdżkę i trzymał ją w gotowości do rzucenia jakiejś paskudnej klątwy.
Oczy dziewczynki otworzyły się szerzej. To znów ta chwila, gdy Draco tracił panowanie nad tym co mówił i robił. Zdaniem jej, miał jakieś zaburzenia, a wolała nie znajdować się w jego okolicy, gdy wpadał w szał.
— Malfoy, uspokój się...
— Blaise, nie... nie uspokajaj go... — przerwała mu, łapiąc go za rękaw szaty. — Wyjdźmy stąd. — Mieli już wychodzić...
— EVERTE STATUM! — Nie zdążyli nawet zareagować, bo oboje z nich wyrzuciło w powietrze. Eileen, opanowana i znająca się na przeciwmagii dziewczynka, zdołała uchronić się przed uderzeniem w ścianę, szepcząc zaklęcie odpychające. — RICTUSEMPR...
— DRĘTWOTA! — rzucił Zabini, celując w Draco różdżką. Duża część dormitorium była już zdemolowana, a gdyby nie zareagował, Malfoy zdemolowałby także Eileen i niego. Draco osunął się na podłogę. Przyjaciel i kuzynka podeszli do niego. — Chyba go nie zabiłem, co? — Eileen zaśmiała się.
— Nie. Oddycha, żyje.
Drzwi otworzyły się z hukiem. Snape wszedł do dormitorium, siejąc powszechną grozę i zainteresowanie innych Ślizgonów.
— Zabini, co się tu dzieje? — burknął.
— Malfoy dostał jakiegoś ataku... nie mam pojęcia — powiedział Blaise, po czym z grubsza wyjaśnił nauczycielowi, co dokładnie się stało.
— Dlaczego, do jasnej cholery, ja nigdy o niczym nie wiem?! — warknął.
— Ale przecież pan przyszedł, więc jednak pan coś wiedział...
— Zamilcz, Miracle. Gdybyś była inteligentna, wiedziałabyś, że... że jesteśmy informowani o każdym poważniejszym użyciu magii.
— Nie jest pan opiekunem domu. — stwierdziła Eileen. — Jest nim profesor Slughorn.
— Przymknij się. — syknął. — Malfoy, wstawaj, nie rób z siebie sieroty.
Draco złapał się za głowę i gwałtownie podniósł. Spojrzał z przerażeniem na wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu i ukrył twarz w dłoniach.
— Profesorze...
— Co ci odwaliło, Malfoy?! — wtrącił się Blaise. — Chciałeś nas zabić!
— Nie... poniosło mnie, hm — bąknął.
— Powinieneś nas przeprosić — zauważyła jedenastolatka. Draco posłał jej pełne wyrzutu spojrzenie.
— Dobrze wiesz, że nie przejdzie mi to przez gardło.
— Starczy — uciął Snape. — Malfoy miał atak z nerwów. Nie radzę wam go denerwować, jeśli wszyscy chcecie żyć.
Na policzkach Draco pojawiły się delikatne rumieńce. Były ledwie widoczne przez naturalnie bladą twarz chłopaka. Nie mógł znieść myśli, że ktoś go rozszyfrował. Miało to pozostać w tajemnicy, przynajmniej dopóki sobie z tym radził. Jednak emocje dotąd trzymane na wodzy, zerwały się z nich i Draco stał się agresywny. Obiecał sobie, że już nigdy do tego nie dopuści. Nie zamierzał w taki sposób i z tą przypiętą łatką opuścić szkoły, nawet jeśli postanowił, że to będzie jego ostatni rok nauki w Hogwarcie. Nie mógł pozwolić, by wyszedł stamtąd z opinią jeszcze gorszą od tej, a mianowicie opinią psychopaty.
— Czy... czy ja umrę? — zapytał, czując, że robi się mu słabo i cały obraz przed oczami staje się niewyraźny.
CZYTASZ
Magia gwiaździstej nocy || Draco Malfoy
FanfictionSzczęście i miłość - to wszystko, czego pragnął uczeń szóstego roku w Hogwarcie, Draco Malfoy. Niechętnie przystał na bycie śmierciożercą i choć bardzo przeszkadza mu to w codziennym życiu, czuje się z tego dumny. Nienawidzony przez wszystkich dooko...