27.

1.6K 87 58
                                    

Draco pragnął porozmawiać z Nadine, jednak nie bardzo było mu po drodze do dormitorium Ravenclawu. Nie chciał natknąć się na Martinę, która zapewne bardzo przeżywała rozstanie ze swojej winy. Uważał, że mogłoby się to źle skończyć.

— Napisz jej kartkę, machnij różdżką i voilà — powiedział Blaise. Pansy wpatrywała się w Draco, śledząc każdy jego ruch. — Umów się z nią.

— Blaise, nie rozumiesz. Ja nie chcę się z nią umówić na randkę, tylko pogadać o Martinie i o tym, dlaczego ciągle na mnie skarżyła — wytłumaczył Draco.

— Jesteś tępy czy udajesz? — warknął. — Gdzie ja tu mówiłem o randce? Umów się z nią NA ROZMOWĘ — podkreślił.

— Dobra.

"To nie może być trudne".

Nadine,

chcę z tobą pogadać. Przyjdź do Lochów za dwadzieścia minut.

Draco

Dotknął liściku końcem różdżki, powodując jego zniknięcie. Teraz wystarczyło tylko czekać.

* * *

Złożyła kartkę na czworo. Pobiegła do szafy, żeby wybrać jakieś ładne ubrania. W jej ręce wpadły czarne legginsy, biała koszulka i czarna kurtka ramoneska. Trampki w barwie dojrzałej wiśni zostawiła na sobie. Starała się wyglądać naturalnie – żeby nie było, że stroi się na jakieś pogawędki z Draco.

Był pierwszy dzień ferii, jednak dopiero jutro z rana mieli wracać do domów na dwa tygodnie. Dumbledore postanowił, że zimowe wakacje będą później niż zawsze, czyli teraz, w połowie lutego, ze względu na bardzo dużą liczbę osób z niezaliczonym semestrem. Cóż, prawie jedna czwarta uczniów Hogwartu to pustaki i nieroby.

Zeszła do Lochów. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka ze względu na delikatny chłód tam panujący. Podziękowała sobie za to, że wzięła ramoneskę, bo by zmarzła. Draco już na nią czekał, z nonszalancją opierając się o ramę marudzącego obrazu Salazara Slytherina.

— Cześć, Draco — odezwała się pierwsza.

— Witaj, Nadine — podszedł bliżej.

— Będziemy tutaj rozmawiać?

Popatrzył na nią litościwie, po czym parsknął.

— Chyba żartujesz. Idźmy na korytarz, na trzecie piętro. Pokój Życzeń jest zajęty przez Zabiniego i Weasley...

— Co? Blaise i Ginny? — roześmiała się. — To nie może się udać.

— Dokładnie taka była moja reakcja. Trzecie piętro, zakazane, będzie spokojne i ciche — mówił z nutą irytacji w głosie.

— Wciąż jest zakazane? Przecież nie ma już tam Puszka ani kamienia filozoficznego...

Wzruszył ramionami.

— Dumbledore jest głupi po prostu.

Wchodzili po schodach w ciszy. Gdy na drugim piętrze zaczęły się ruszać kondygnacje, Nadine pisnęła, ponieważ na niej właśnie byli. Miała lęk wysokości, a widok podłogi parterowej z drugiego piętra przyprawiał ją o zawrót głowy. "Przecież możesz je zatrzymać, idiotko", pomyślała. Nie zdążyła, ponieważ schody zatrzymały się, a oni weszli na trzecie piętro. Było ponuro – pajęczyny, kurz, stare klamoty. "Cóż za idealne miejsce".

"Może nie najlepsze, a zawsze jakieś", powiedział Draco w myślach.

— Dlaczego skarżyłaś na mnie Martinie? — zaczął.

— Ktoś musiał być szczery z nią — powiedziała ironicznie.

— Powiedział ci ktoś kiedyś, że się wpieprzasz w nasz, co prawda były, związek?

— Tak, Martina, kilka dni temu.

— Edwards, nie rozumiesz, że ona ciągle robiła mi awantury? Z TWOJEJ winy? — wskazał na nią. Zamknęła oczy.

— Powtarzałam jej wielokrotnie, że powinna dać ci luz, a ona mi powiedziała, że będzie robiła to, co uzna za słuszne — westchnęła, bawiąc się kosmykiem swoich włosów ze spuszczoną głową. — A wtedy... parę dni temu... kiedy mi to powiedziałeś...

— Nie mów tylko, że ci się nie podobało — parsknął. Zamilkła.

— Właśnie chodzi o to, że się podobało, choć nie powinno.

"O ci chodzi, do cholery?", Draconowi przyspieszyło bicie serca. Obawiał się tego, co zaraz powie Nadine. Według niego rozmowa była skończona, wyjaśnili to co chcieli...

— Zacząłeś mi się podobać, Draco — wypaliła.

— Co? — powiedział całkowicie zbity z tropu. Poczuł się, jakby wylano na niego kubeł zimnej wody. Zimą.

— Nie możesz mnie po prostu pocałować i o wszystkim zapomnieć? — Oczy Nadine zrobiły się szklane, a dwie łzy spłynęły jej po policzkach.

— Jesteś śmieszna — prychnął i zaczął schodzić po schodach.

Patrzyła jak jego postać zmniejsza się w oddali. Z każdym jego krokiem płakała bardziej. Ośmieszyła się, a on jej nie chce. Rozszlochała się na dobre.

Zauważyła, że Draco stoi na schodach prowadzących na trzecie piętro. Patrzył się w ścianę. Nagle odwrócił się i pobiegł do Krukonki. Ujął twarz Nadine w dłonie i jego wargi dotknęły jej ust. Kciukiem wytarł łzy spływające po jej policzku.

— Jak bardzo to nienormalne, że kilka dni po zerwaniu całuję inną? — wyszeptał.

— Jak bardzo to nienormalne, że w ciągu dwóch lub trzech tygodni zmieniłam o tobie zdanie?

___________

No to co, #teamdradine czy #teamdratina? :)

Magia gwiaździstej nocy || Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz