Wracali korytarzem na parter, trzymając za ręce. Nadine nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Po prostu nie mogła. W trakcie drogi jeszcze rozmawiali.
— Nienawidziłem cię, tak jak ty mnie. Obwiniałaś mnie przez pryzmat rodziny, nienawidzę tego. Jednak będąc w związku z Martiną, dostrzegłem w tobie coś, co sprawiło, że zaczęłaś być osobą, na którą przestałem patrzeć obojętnie — wyznał. — To niemożliwe, żebym kochał obie.
— Zaraz, co? Kochał? Słyszałeś o tym, że jeśli naprawdę kocha się jedną, to nie zakocha się w drugiej? — zapytała. Kiwnął głową.
— Tylko że ja kochałem ją nieszczerze. Wiedziałem, że to nie jest ta jedyna, bo jesteś nią ty. Spostrzegłem to, będąc z nią. Wiesz, jeśli się powiedziało "a", trzeba powiedzieć też "b" — mruknął. — Obserwowałem twoje zachowanie. Próbowałaś ukryć uczucia, ale nie do końca ci to wychodziło. Wtedy zrozumiałem, że jesteś taka jak ja.
Nadine przetwarzała to, co jej powiedział. Nie docierało do niej absolutnie nic. Miała totalny mętlik w głowie. Ukrywał uczucia, był w "fałszywym" związku z jej przyjaciółką... Merlinie, dlaczego?
— Dlaczego to ukrywałeś?
— Bo nie jestem dobry w uczuciach. Martina była moją pierwszą, w dodatku fałszywą, dziewczyną. Chcę się prawdziwie i szczerze zakochać. — Chyba ciężko było mu o tym mówić. — Nadine, naucz mnie. Naucz mnie miłości.
— Jak to się stało, że się jeszcze nie poznaliśmy? — zapytała po dłuższej chwili. "Tylko się kojarzyliśmy"... W głowie wciąż miała zagadkę, jak ukryć to przed Martiną. Albo inaczej: jak jej tym nie złamać już złamanego serca.
— Nie mam pojęcia. Musieliśmy chodzić innymi korytarzami.
* * *
Nadine wróciła do dormitorium cała w skowronkach. Była tak szczęśliwa, że mogłaby przytulić wszystkich na raz. Jej szczęście ulotniło się w ciągu sekundy, gdy zobaczyła Martinę. Patrzyła na nią pustym wzrokiem. Miała wory pod zapuchniętymi oczami, potargane włosy, które w niczym nie przypominały loków – teraz to był kołtun na kołtunie, każdy włos w inną stronę. Fryzjer miałby zagadkę jak je rozczesać na całe ferie. W dodatku miała na sobie wymiętoszoną koszulkę, która zapewne była też przepocona. Na policzkach zostały ślady po wyschniętych już łzach. Była bez makijażu – albo zmył go tonik, albo łzy.
— Martina? — zagadnęła Nadine.
— Nie odzywaj się do mnie — warknęła i wstała, na chwilę tracąc równowagę. Gdy Nadine podbiegła do niej, dodała — Nie dotykaj mnie.
Katherine, która do tej pory spała (zapewne odsypiała noc po nauce), przeciągnęła się i popatrzyła na Martinę.
— O — jęknęła. — Przydałaby ci się kąpiel.
— Zamknij się — burknęła. Katherine i Nadine wymieniły spojrzenia. — Nienawidzę was tak bardzo, że sobie tego nie wyobrażacie — syknęła.
Wzruszyły ramionami i zaczęły się pakować. W końcu jutro wyjazd do domu!
_____________
Jutro nie będę miała czasu, więc wstawiam dziś. ♥
CZYTASZ
Magia gwiaździstej nocy || Draco Malfoy
FanfictionSzczęście i miłość - to wszystko, czego pragnął uczeń szóstego roku w Hogwarcie, Draco Malfoy. Niechętnie przystał na bycie śmierciożercą i choć bardzo przeszkadza mu to w codziennym życiu, czuje się z tego dumny. Nienawidzony przez wszystkich dooko...