Oczami Rose:
Już tylko makijaż... I... Prawie... Już! Dosłownie gdy skończyłam zadzwonił dzwonek do drzwi.
Usłyszałam głos mamy z kuchni.
-Skarbie schodź, Daniel już na ciebie czeka!
-Już schodzę!
Wzięłam czarną torebkę i zbiegłam po schodach, prawie z nich spadając. Mama stałą przy drzwiach, przytuliła mnie mocno i życzyła mi udanej imprezy. Wyszłam, na dworze czekał już na mnie Daniel.
-Cześć Daniel! - Rzuciłam mu się na ramiona, nie myślcie, że był moim chłopakiem, tylko przyjaźń i nic więcej.
-Cześć, świetnie wyglądasz. - Popatrzyłam na mój strój, skromna czarna sukienka, potem spojrzałam na niego, jego był o wiele lepszy.
-Ty przynajmniej trzymasz się tematu. Dobry wybór, tyle tylko by na ulicy na prawdę nie pomylono cię z Jeff'em..
-Nie martw się mnie nie da się pomylić. A tak poza tym Ana na pewno potwierdzi moje zdanie co do twojego stroju.
-No dobraa... Przekonałeś mnie, to idziemy?
-Jasne.
Chwyciliśmy się za ręce. Idąc czułam na sobie czyjeś spojrzenie, ale to w końcu Helloween, po ulicy lata pełno dzieciaków... Po paru minutach marszu byliśmy już pod hotelem mamy Any. Daniel puścił mnie i mocno zapukał do drzwi. Otworzyły się, a w nich stała Ana całą wymazana sztuczną krwią.
-Proszę wchodzić! - Próbowała powiedzieć donośnym i strasznym głosem, ale było słychać w nim chęć śmiechu.
Weszliśmy do środka. Wszędzie krzątały się osoby z mojej klasy. Wszyscy poza Aną i Danielem odsuwali się ode mnie. Zawsze tak było, nawet w szkole. Może to dlatego, że zawsze miałąm przy sobie nóż na nagłe wypadki.. No nic, zabawa się zaczęła, wszyscy tańczyli, alkohol, ktoś palił papierosy.. Zastanawiam się co sądziłam mama Any na ten temat... Po paru godzinach zabawy, które minęły tak szybko poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, dosłownie i zanim się obejrzałam, nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam..
Gdy obudziłam się nadal było ciemno, spojrzałam na zegarek, była 4:37. Wstałam okropnie bolała mnie głowa. Nacisnęłam na klamkę i już po chwili stałam na korytarzu. Kręciło mi się w głowie, jednak dosłownie chwilę po mnie z pokoju obok zobaczyłam jak wychodzi Daniel. Ciągnął coś za sobą. Po chwili zrozumiałam, że to moje przyjaciółka. Pewnie za dużo wypiła..
Jedak gdy zobaczyłam smugę krwi na podłodze i to takiej prawdziwej, nie sztucznej oprzytomniałam.
-Daniel? - Zawołam, lecz nie pewnie. Nagle z kieszeni swojej bluzy wyjął nóż. I wtedy zrozumiałam, że to prawdziwy Jeff the killer.. Nóż prze frunął tuż obok mojej głowy i wbił się w ścianę, na końcu korytarza. Popatrzyłam za ostrzem, jednak gdy zwróciłam wzrok zpowrotem, Jeff stał już przede mną..
-No, już wiesz, że nie jestem "Danielem", to może trochę się pobawimy?
Przekręcił głowę na bok i się uśmiechnął, potem pchnął mnie na podłogę, potem usiadł na mnie i zaczął przyduszać rękoma. Plułam i kasłałam krwią, krztusiłam się koszmarnie, jego uśmiech stawał się coraz większy.. Podobało mu się to, pewnie reszta już by dawno zemdlała.. Jednak nagle mnie puścił mnie wstał wyjął nóż ze ściany i już myślałam, że mnie nim poćwiartuje.
-Pobawimy się jutro..
Gdy wyskoczył przez okno.. Zemdlałam...
Oczami Jeff'a:
Popchnąłem ją na podłogę, usiadłem na niej i zacząłem ją podduszać. Pluła krwią na wszystkie strony, cieszyłem się, jednak nie dawało mi to takiej satysfakcji jak zabijanie moich innych ofiar.. Ona była inna.. Nie uciekła na mój widok, ani nie zemdlała tak wcześnie jak inny, mocno się trzymała... Może to z powodu, że dziś zabiłem prawie cały hotel nastolatków? Wbiegłem właśnie na teren lasu. Zobaczę ją jutro.. Przyjdę i tym razem nie będę próbował robić gołymi rękami..
--------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się spodobało, bardzo się starałam, heh. Niedługo następna część.
Zostaw po sobie ślad -> Skomentuj
CZYTASZ
|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||
FanfictionMam na imię Rose, mam 17 lat, nie jestem normalną "nastolatką", przynajmniej według moich rówieśników...