Oczami Rose:
Ktoś złapał mnie za ramie. Zobaczyłam tego Ben'a, ale pod postacią człowieka, zazwyczaj jednak był elfem, więc nie umiałam się przyzwyczaić.
-Czeeść piękna.. Do kąd tak pędzisz? - Fuck ;_;.
-Zostaw mnie!
-Nie będę słuchać jakiejś małolaty.. - Prychnął, a no tak ;_; on miał 19 lat pff...
-Zaraz będzie tu Jeff! - Grałam na zwłokę, zauważył to.
-Nie moja kochana, Jeff'a tu nie będzie. - Uśmichnął się.. Przyłożył usta do mojego ucha i szepnął;
-Tak długo czekałem, aby odebrać moją nagrodę.. - I ugryzł mnie delikatnie w płatek ucha.
-O-o czym ty mówisz?
-O tym, że miałem z Jeffrey'em mały zakładzik, w którym jako główną stawkę Jeff postawił ciebie. I przegrał. Więc... - Pocałował mnie w szyję.
-Zostaw mnie..! - Szarpałam się, ale to nic nie dawało, trzymał mnie mocno. - Zboczeńcu! Puszczaj! - Nagle ktoś wyszedł z cienia za Ben'em, on tego nie zauważył. To był Liu, nakazał mi kładąc swój palec na ustach ciszę, bym nie zdradziła jego pozycji.
-Zostaw ją. - Powiedział donośnym tonem. Ben puścił mnie i odwrócił się do Liu.
-Pff.. Liu? A co, zabrnisz mi? - Parsknął.
-Zostaw ją w spokoju! - Powtórzył Liu.
-Bo co!? Nic mi nie zrobisz! - Ryknął, niemal śmiejąc się Ben.
-Nie zmuszaj mnie do tego.. - Liu wyjął pistolet i wymierzył w Ben'a.
-No ejj! Oboje wiemy, że jest lepsze wyjście z tej sytuacji. - Powiedział Ben i spojrzał na mnie znacząco. Kill me pleas ;_: - Jak chcesz.. Mogę się podzielić. - Ben znów odwrócił się w kierunku Liu. Zastanawiałam się czy Liu tobi to z litości, czy chce się zemnścić na mnie sam.. Trochę mnie to wkurzyło. Jestem w końcu samodzielna. Coś we mnie pękło. Rzuciłam się na Ben'a od tyło, przez co oboje wylądowaliśmy na ziemi. Liu o mało nie pękł ze śmiechu. Ale jak już wspomniałam coś we mnie pękło, sytuacja mnie przerosła, wyznanie Jeff'a, chęć Ben'a i jeszcze Liu, który traktował mnie jak zabawkę, czy raczej głupawe zwierze. Przeturlałiśmy się po ziemi, wylądowałam nad nim. Przyłożyłam mu z liścia jak najmocniej potrafiłam. Potem wstałam i poszłam w swoją strone, nadal byłam wnerwiona za to wszysko, jednak nie miałam zamiaru wyładowywać na moich znajomych.
Jednym zwinnym ruchem wyjęłam z kieszeni nóż i zaczęłam bawić się nim w ręku. Park był pusty. A jednak nie. Na ławce siedziało dwóch chłopaków, blondyn i brunet. Wyjęłam z za paska drugi nóż, jednak obie ręce z brońmi schowałam za plecami. Podeszłam do nich. Chciałam zobaczyć jak zachowują się w stosunku do dziewczyn, czy normalnie, czy jak typowe dupki.
-Heej mała. - Powiedział blondyn, brunet natomiast zjadał mnie zwrokiem.
-Czeeść. - Starałam się powiedzieć wmiare nieśmiało. - Umm, wiecie może, czy ktoś mógłby mi pomóc? Mam mały problem.. - Spusciłam przekonująco głowę.
-No my możemy w sumie pomóc.. - Powiedział brunet.
-A jakaś zapłata.. - Zapytał blondyn. - Może.. - przerwałam mu.
-Nie waż się nawet tego wymawiać..- Warknęłam.
-Bo co? Mała. - Wstał i do mnie podszedł.
-Na pewno chcesz się przekonać?
-No proszę jaki tyłeczek.. - Zrobił to specjalnie. Szybko wbiłam mu jeden z noży z tyłu w szyję. Trafiłam w tętnice. Idealnie. Powoli zaczął się wykrwawiać, jednak stracił już na tyle dużo krwi, że nie mógł ustać na nogach i runął ma ziemię. Drugi próbował uciec, ale dostał rzuconym przezemnie nożem w plecy. Przyciągnęłam bruneta obok blondyna i uśmiechnęłam się do nich. Oboje byli przytomni i przrażeni.
-Trochę juź mi pomogliście poprawić moje samopoczucie, ale to jeszcze nie wystarczy.. Który pierwszy? - Uśmiechnęłam się słodko.
-On! - Szybko powiedział brunet.
-A więc tak? Najlepsi przyjaciele! Phi! Myślicie, że tylko wy jesteście siebie wart! Że możecie się zabawić, ponieważ jesteście młodzi! Myślicie, że dziwczyny nie mają uczuć! I porzucacie, jedną, po drugiej, dla zabawy! Wszyscy jesteście tacy sami! Zasłużyliście na śmierć! Zaraz poczujecie co czuje dziewczyna, która zostaje zostawiona, dla młodszej i równie naiwnej co ona! - Ryknęłam, a potem zwróciłam się do bruneta. - A więc zobaczymy z czego składa się twój przyjaciel.. Taak.. - Przyłożyłam swoje ostrze do twarz drugiego chłopaka, następnie wycięłam mu taki uśmiech, jak ma Jeff. Potem wbiłam nóż w brzuch blondyna. Powoli rozciełam jego klatkę piersiową, by dostać się do wnętrzności. Chciałam załatwić to jak najszybciej. Wreszcie znalazłam jego serce. Zabiłam go całkiem wycinając je. Przecięłam aortę i inne żyły, i tętnice. Następnie wyjęłam narząd i pokazałam brunetowi pytając;
-Czy nie wydaje ci się brudne? - Uśmiechnęłam się i włorzyłam je na chustce, tak jak z sercem Marco'a, nastęnie złożyłam je na jego piersi przykrywając jego dłońmi. Nastnie usiadłam na biodrach bruneta i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Masz ładne oczy.. Trzeba je wyciąć, by nie nabrały już żadnej niczego nie winnej dziewczyny.. - Po mimo braku zgody właściciela, wycięłam je.
-Jaak ja mam żyć bez oczu..? - Zapytał zdramatyzowanym głosem.
-Znam osobę, która jakoś żyje. A po za tym kto powiedział, że masz żyć? - Mruknęłam. - Chociaż, może to będzie dla ciebie większa kara.. - Postanowiłam, że go zostawię przy życiu, niech rozpowie społeczeństwu jaka to ja jestem okropna, jak brutalnie zabiłam jego przyjaciela, oczywiście nie wspomni nic o reprymędzie jakiej mu udzieliłam. Jemu również rozcięłam usta, a następnie czarną nitką, zaczyłam mu usta. Jęczał strasznie.. Ale cuż, chyba go to bolało. Na jego nadgarstku wyryłam jeszcze trzy literki "TBF" Co miało oznaczać The Black Flower. Jednak napisałam to również obok leżących ciał. Zastanowiłam się nad moim dziełem, i prawie bym zapomniała.. Tak jak każdy ma swoje 'hasło' to ja także muszę je mieć. Hmm.. Mam pomysł.. Krwią chłopaków wyryłam obok na ziemi napis. "I hate you".---------------------------
Wyszło całkiem OK myślę ^^ Heh dobra, nie przedłużając. Do następnego i paa! ❤
CZYTASZ
|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||
FanfictionMam na imię Rose, mam 17 lat, nie jestem normalną "nastolatką", przynajmniej według moich rówieśników...