Oczami Rose:
Jeszcze tylko trochę i będę w domu. - Próbowałam pocieszyć się tą myślą, jednak wiedziałam, że pożałuje tego, że postanowiłam "bawić się w fryzjera Jeff'a".. Gdyby nie ta sytuacja nie spóźniłabym się! To wszystko przez niego! Znów! ...
Oczami Jeff'a:
Po mimo, że kazała mi się odwalić, nie zrobiłem tego. Nie będę słuchał jakiejś małolaty! Ale... Ale bardzo ładnej małolaty.. Kurde! Jeff! Ogar! Ostatnio za dużo o niej myślisz! I nie potrafisz się skupić! Ostatnio jak poszedłeś się pobawić, jakaś dziewczyna cię prawie obezwładniła! Na szczęście nie przeżyła tego.. - Błądziłem między myślami, jednak na wspomnienie ciemnej sączącej się krwi z jej szyi... Ahh... To było świetne widowisko... Z tych cudownych myśli wyrwał mnie czyjś krzyk.. Spojrzałem w kierunku z którego pochodził. To była jakaś dziewczyna.. -Eh... Czemu oni tak krzyczą.. Przecież jestem piękny... </3 - pomyślałem i postanowiłem odpuścić na chwilkę małej... Podszedłem do dziewczyny. Była przerażona, wyglądała na jakieś 15 lat. Była o wiele niższa, dzięki czemu mogłem spojrzeć na nią z góry. Lubiłem ten widok, szczególnie jeśli chodzi o moje ofiary..
-K-kim, ty jesteś? - Zapytała, oczywiście się jąkając.
-Twoim koszmarem.
-A-ale..? J-jak? N-nie rozumiem.
-Ostatnim.. - Zdjąłem kaptur i pokazałem jej mój szeroki uśmiech.
Pisnęła cicho z przerażenie, ale nie dałem wydać jej ani jednego dźwięku więcej. Zaciągnąłem swój rękaw tak by zasłaniał mi dłoń, a następnie przyłożyłem jej materiał do twarzy. Na rękawie była krew.
-Jak podoba ci się zapach krwi? - Uśmiechnąłem się jeszcze mocniej. Jednak dziewczyna miała zamknięte oczy, z których po chwili zaczęły ciec łzy.
-Spokojnie... Nic się nie dzieje. - Puściłem ją. Jednak ona nadal sparaliżowana strachem stała i nawet nie wydawała dźwięku, jednak otworzyła oczy. Wyjąłem z kieszeni nóż, wtedy zaczęła krzyczeć na pomoc, jednak na moje szczęście nikogo kto mógł ją usłyszeć nie było w pobliżu..
-Ejj..! - Warknąłem i skierowałem nóż w jej kierunku, wtedy ucichła. - Chcesz ponownie zasmakować zapachu krwi? - Pokręciła głową na nie.
Postąpiłem parę kroków w jej kierunku, a ona zaczęła się cofać. Jednak potknęła się o jakiś kamyk i wylądowała na ziemi. Ja skożystałem z tej sytuacji i "przygwodziłem" ją do ziemi, chwytając jej nadgarstki dłońmi oraz siadając, jednakże delikatnie na jej biodrach. Moja twarz była centralnie nad jej twarzą, a końcówki moich pięknych, czarnych włosów opadały na jej szyję.
-Pobawimy się? - Uśmiechnąłem się najmocniej jak umiałem i lekko przechyliłem głowę, tak jak robią to dzieci prosząc o coś rodziców.
Nic niodpowiedziała. Tylko patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach. Nawet sie nie poruszyła. Ma bardzo podobne oczy do Rose..- Ta myśl przemknęła mi przez głowę, jednak jedna rzecz do nich nie pasowała.. Oczy Rose, zawsze zdeternimowane, pewne siebie.. A tu przedemną leży jakaś przestraszona dziewczynka.. Ughh.. Czy ja naprawdę czuje to do Rose..? Podczas takiego błądzenia myślami w końcu zauważyłem, że mój szeroki uśmiech się zmniejszył. Natychmiast poprawiłem ten mały szczegół i powtórzyłem już bardziej stanowczo i bez przechylania głowy.
-Pobawimy się?
Ona tylko zaczęła płakać.
-Uznajmy, że to znaczy tak.. Nareszcie ktoś chce się ze mną bawić..
Póściłem jej lewy nadgarstek i wyjąłem z kieszeni nóż. Zeszłem z niej i syknąłem przez zeby.
-Leż i nic nie rób.
Przyłożyłem jej nóż do gardła.
-Nie jednak nie... To robiłem ostatnio.. - Powiedziałem do siebie i przesunąłem nóż w kierunku jej klatki piersiowej.. - Może teraz..
Mówiłem spokojnie żeby nie rozkojażyć mojej ofiary. Jednak gdy tylko mój wybór padł na klatkę piersiową, szybko wbiłem ostrze w jej środek, jdnak pod mostek. Teraz czekała mnie jedna z najgorszej części roboty... Zacząłem powoli przesuwać nóż do góry, a gdy dobiłem do kości energicznie ją rozciąłem. Dziewczyna już dawno zemndlała... Przeciąłem mostek do końca.
-Taak.. Teraz czas się pobawić. - Powiedziałem sam do siebir i uśmiechnąłem się.
Jednym pożądnym ruchem podważyłem jej klatkę piersiową i dostałem się do środka. Zacząłem od jelit, najpierw grube, potem cieńkie. Już po chwili otaczały mnie jej wnętrzności. Potem wyciąłem nerki - z myślą o Jack'u. No dobra.. Trochę czasu już mi zleciało pora to zakończyć.. - Pomyślałem i szybki zwinnym ruchem wbiłem ostrze wj ej serce.Oczami Rose:
Dziewne... To uczucie "obserwowania" ustało.. Kurde... W co on się znów wpakował.. - Pomyślałam i zaczęłam zwalniać, aż stanęłam. Przelustrowałam teren na około siebie. W końcu zsuważyłam go. Stał nad czymś, a raczej nad kimś... Zapewne swoją ofiarą.. Podeszłam do nich bezszeletnie.. To co zobaczyłam.. Nie, nie przyspożyło mnie o mdłości.. Ani strach.. Czułam... Dumę..? Oraz jeszcze jakieś uczucie.. Przeszywało mnie całą... Jak ból.. Jednak to nie był ból.. W każdym bądź razie nie było przyjemne.. Nagle otrząsnęłam się.. Jeff zaklął cicho lecz na tyle słyszalnie, że zdołałam usłyszeć resztę zdania...:
-Jak nic ją zgubiłem..! - Odwtócił się i wybiegł z parku..
Dopiero po chwili zrozumiałem, że chodzi mu o mnie... Równie bez szelestnie jak on wybiegłam. Teraz kierowałam sie już centralnie do domu.. Jeff był szybszy odemnie, jednak nadal mnie nie zauważył i ja znałam każdy skrót w tym mieście, więc skorzystałam z mej wiedzy topograficznej i wyprzedziłam go. Jednak po chwili namysłu pokazałam mu się, by nasze role się odwróciły i by spowrotem mnie śledził.. Od razu usłyszałam za sobą szelest liści. Pewnie wskoczył na drzewo. - Pomyślałam...----------------------------------------------
Trochę dłuższy niż zwyklę.. Jednak przepraszam jeśli będą błędy ortograficzne bądź "zjedzone" literki jednak piszę to na telefonie a ten nie pokazuje mi błędu. A co do opowiadania mam nadzieje, że wam się podobało. Miał być dłuższy, ale mi się nie chce. xd Jeśli uważacie, że ten rozdział był pikantny, to nie poparzcie się kolejnym. Czeka tam was dużo "niespodzianek". Buahahaha! Nie, pokojnie, Jeff przeżyje... Raczej...? 😈 I powróci trochę wątek miłosny. ❤ Black_Shinigami007 tak wiem zabijesz mnie. 😊
CZYTASZ
|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||
FanficMam na imię Rose, mam 17 lat, nie jestem normalną "nastolatką", przynajmniej według moich rówieśników...