Oczami Jeff'a:
Rose po cichu skradała się do 16-nasto latka siedzącego na ławce w parku, szczerze jest już wieczór, nie wiem co taki szczeniak robi o tej porze w parku, ale nam akurat ta sytuacja zprzyja. W sumie, jak się chwile pomyśli to Rose, jest starsza od niego o rok, a ja od niej o dwa lata.. Czyli w sumie jestem starszy od niego trzy lata. Ahh.. Tak Jeff twoje dodawanie nadal nie zawodzi. Ale teraz bądź w pogotowiu, ona na pewno sobie nie poradzi - pomyślałem. Rose właśnie wyszła z krzaków za ławką, dzisiejsza noc była za chmurami, księżyc się ukrywał, co dawoło Rose same pozytywne aspekty, gdyż w swoich ciemnych "ciuchach" mogła niezauważenie przemknąc przez cały park. Ale teraz miała tylko podkraść się do siedzącego. Podeszła do niego i co mnie zdziwiło nie wyjęła broni, obeszła ławkę i usiadła obok chłopaka.
-No cześć. - Uśmiechnęła się.
-Cz-Cześć..?
-Nie bój się, nic ci nie zrobię. Co taki ładny chłopak jak ty robi sam, o tej porze, w parku? - Chłopak się zarumienił - Chyba nie chcesz, żeby twojej ślicznej busi się coś stało co? - Rose dotknęła ręką jego policzka i przejechała po nim palcem, tak by skierować jego spojrzenie w jej oczy. Potem niby przypadkiem podgarnęła lekko spudniczkę.. Jeff.. Uspokój się..
Powtarzałem sobie. Potem Rose przysunęła swoją twarz w stronę chłopaka. NO TEGO JUŻ ZA WIELE! ONA GO PODRYWA! Mój spokój ustał, wybiegłem, ale jednak nadal po cichu, z krzaków, z kieszeni wyjąłem nóż i przyłożyłem od tyłu chłopakowi do gardła, by nie widział sprawcy. Rose spojrzała na mnie srogo.
-Pff..! Jak tak możesz Jeff'u! Jeszcze nie skończyłam!
-To ma być samo obrona? Ha! Wypchaj się nią.
-Ktoś tu jest zazdrosny..! - Powarzna mina Rose, od razu zamieniła się w cichy chihot.
-Wcale, że nie! - Zarumieniłem się.
-To w takim razie daj mi to skończyć. - Powiedziała przez śmiech, ale już stanowczo.
-No dobra.. Jak tam chcesz.. Ale żebyś potem nie przychodziła do mnie z płaczem.. - Już miałem zabrać nóż z szyi tego młodego, ale..
-Czekaj!- Powiedziała dziewczyna. I zwróciła się do chłopaka - Jak masz na imię?
-H-Hubert.. - Powiedział cicho, był co naj mniej przestarszony.
-Hubert, Hubert... Posłuchaj.. Czy chciałbyś zobaczyć kto chciał poderżnąć ci gardło, bo jest zazdrosny?
-Wcale nie jestem! - Odchrząknąłem
-Pytam Huberta..
-T-Tak..
-Dobrze, to jeszcze tylko jedno pytanie.. Czy wiesz kto to Jeff The Killer?
-N-Nie..
-Nie oglądasz telewizji?
-Oglądam, ale nie znam jakiegoś dz-dzinego J-Jeff'a The Killer'a..
-Jak tak można.. - mruknąłem pod nosem..
-Jeffrey'u Woods, możesz mu się przedstawić? - Uśmiechnęła się do mnie.
-Nie nazywaj mnie tak.. - odburknąĺem. Rose niecierpliwie wskazała wzrokiem na Huberta - Ah.. No, niech ci będzie.. - Zdjąłem nóż z szyi chłopca i schowałem go do kieszeni mojej bluzy, nadal była cała w krwi Jacob'a, który gdzieś w innej części parku nadal już sztywno sobie leżał. Niechętnie przeskoczyłem ławkę, powlokłem się przed chłopaka i ciężko siadłem na ziemi. Podparłem się ręką o kolano. Chłopak nadal nie panikował, ponieważ miałem na głowie kaptur, który zasłaniał mi twarz.
-No, dalej! Niech potoczy się dialog! - Rose zaklaskała ze szczęścia w dłonie.
-Cześć.. - powiedziałem
-Dzień dobry..? - powiedział niepewnie Hubert.
-No! Świetnie! Jeffrey'u Woods, a teraz mniej oficjalnie Jeff, masz już nowego przyjaciela!
-Pff.. Miło mi.
-A teraz, pozwolisz? Mogę się z nim pobawić?
-Oczywiście, dla mnie to sama przyjemność.
- Potem może ci pozwole się dołączyć.
-Nie.. Nie chce mi się..
-Ci?! Jeff'owi The Killerowi? Słynnemu seryjnemu mordercy?
-S-Seryjnemu M-Mordercy..? - Niepewnie zapytał Hubert.
-Tak, mojego najlepszego przyjaciela - Rose pochyliła się lekko w moją srtonę i zrzuciła mi z głowy kaptur, odsłaniając w ten sposób mój szeeroki uśmiech..
-Yey! Jeff'u, jak dobrze znów widzieć twój uśmiech. - Pisnęła Rose, zacząłem zastanawiać się czy czegoś nie brała... Potem skierowałem wzrok w strone chłopaka, typowa reakcja.. Rozkojarzenie, wstręt.. Hmm.. Skoro znam się tak na uczuciach, to może mógłbym zostać psycholagiem.. Co ja gadam, chyba psychopatą, ahhm.. No tak.. Już nim jestem...
-No więc..? - powiedziałem znudzony
-Z-Zabijesz mnie..?
-Ja? No co ty.. - Szyderczo się uśmiechnąłem - Prędzej ona. - Skierowałem wzrok na Rose. - Czyż nie, kwiatuszku?
-Pff.. Nie, ja się chcę tylko pobawić.
-Baw się, baw.. Ja popatrzę..
-To sio mi z tąd! - Wstałem za ławką podpierając się lekko na głowie Rose.
-To co, Hubert, w co się pobawimy...
-N-Niewiem..? - Cały drżał..
-A może.. W szpital? Ty będziesz pacjętem, a ja lekarką. - Chłopak nie odpowiedział. - Halo..! Huubert!! Spojrzałem na niego wnerwionym wzrokiem. Zobaczyły to i szybko odpowiedział:
-T-Tak.. Dobrze..?
Rose szeroko się uśmiechnęła i cicho zaśmiała. Teraz zrozumiałem, że ona tylko udawała "nienormalną". Wstała i powarznie spojrzała na Huberta. Po chwili jej oczy zabłysły - wpadła na pomysł. Zacisnęła rękę na rękojeśćci noża, będącego za jej paskiem. Delikatnie go wyjęła. Drugą rękę wyciągnęła podając ją Hubertowi. On grzecznie podał jej swoją i wstała.
-Zabawa się zaczyna... Panie doktorze, czego najpierw przeszczep wykonać..? - Zwróciła się do mnie.
-Hmm.. Myślę, że idealnym kandydatem do przeszczepu będą nerki, mój przyjaciel będzie mieć dobrą kolację.
-Więc dobrze... Najpierw narkoza.. - Rose brutalnie popchnęła Huberta na ziemie, a zaraz po tym szybko unieruchomiła go. Palce jej wolnej ręki powędrowały w kierunku dołu brzucha ofiary. Potem znienacka w miejsce w którym jej ręka się zatrzymała wbiła nóż. Huber zaczął krzyczeć. Już chciałem zareagować, ale Rose była szybsza, zakryła ustachłopaka dłońmi.
-Ani słowa więcej! Albo odetnę język! -Warknęła. Potem wróciła do rany na brzuchu. Powiększyła ją, w powietrzu zaczął unosić się zapach krwi.. Mmm... Niebo dla moich zmysłów.. Rose wyjęła nóż z brzucha Huberta, a zaraz za nim jelita. Wyrzuciła je gdzieś na bok. Potem tak samo postąpiła z paroma innymi narządami, aż w końcu dotarła do finału.. Nerek.. odcieła je od reszty układku wydalniczego i wyjęła.
-Gdzie je dać? -Zwróciła się do mnie.
-Tu, do pudełka. - Wyjąłem z krzaków pudełko, otorzyłem je, w środku leżały już nerki Jacob'a. Rose delikatnie włożyła nowe narządy. Po tym odłożyłem śniadaniówkę, a gdy odwróciłem się spowrotem Rose chwyciła właśnie w rękę nadgarstek Huberta. Delikatnie, samym ostrzem wbiła w niego nóż, pare razy zakręciła, zrozumiałem, ryła swój inicjał. Po chwili wstała, uśmiechnięta os ucha do ucha. Pochyliłam się nad ręką chłopaka "The Black Flower 🌹" .
-No, no muszę przyznać, całkiem przyzwoicie jak na pierwszy raz. - Pogłaskałem ją po głowie.
-Tjaa.. - Była jak w transie.. Wiem co czuła.. Pamiętam to uczucie, jak po raz pierwszy kogoś zabiłem.. -To co teraz?
-Trzeba chyba kiedyś iść do domu.. - Zaproponowałem
-------------------------------------
Nie wiem czemu, ale I love that rozdział ❤❤ Może dlatego, że to piersze morderstwo Rose.. Może.. No cóż sama nie wiem.. Dobra, nie mam czasu do następnego..! 🔪
CZYTASZ
|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||
FanfictionMam na imię Rose, mam 17 lat, nie jestem normalną "nastolatką", przynajmniej według moich rówieśników...