Oczami Rose:
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi, to tylko Jeff, któty właśnie skończył "sprawę z Liu", miał na sobie świeże plamy krwi.
-I co? - Usiadłam na łóżku.
-Co "i co?"? Nic.. Liu się obraził.. - Jeff siadł obok mnie. - Potem poszłam na spacerek..
-Uhh.. To wszystko moja wina.. - Położyłam głowę na jego ramieniu, a on potarł swoją na mojej głowie.
-Kwietuszku.. To nie prwda.. - Ziewnął. - Ale wybacz, padam na pysk..
-Rozumiem cię doskonale.. Połóż się.. - Przesunęłam się i ustąpiłam mu miejsca, położył się na boku, przodem do mnie, zaczęłam głaskać go po policzku, po chwili zasnął. Podeszłam do mojej torby wyjęłam z niej mój czarny "outlook" i poszłam do łazienki się przebrać.. Gdy w końcu się przebrałam, najciszej jak tylko mogłam zeszłam po tych starych spróchniałych schodach. Na szczęście obyło się bez skrzypienia. Spojrzałam do salonu, wszyscy spali, Liu na kanapie, a Jack w foltelu, po Slenderman'ie nie było śladu. Co za szczęście! Wreszcie mogłam dorwać się do kuchenki i to akórat dziś w urodziny Jeff'a. Zaczynało już jaśnieć. Postanowiłam, że zrobie Jeff'owi niespodziankę! Wyjęłam z lodówki składniki, wszystko czego potrzeba było, i zaczęłam robić posiłek.
Z salonu dobiegały równe oddechy chłopaków. Przypuszczałam, że nikt mnie nie widzi, ale..
-Rose..? - Powiedział poważny głos Slender'a. - Co ty robisz?
-Cii! Proszę.. Ja.. Chciałam tylko.. Zrobić niespodziankę Jeff'owi..
-Na urodziny? Czyż nie?
-Taak.. Robię naleśniki z dżemem truskawkowym..
-Hm.. Dawno nie robiłem chłopakom naleśników, chyba już nie pamiętam jak się je robi.. Mogę się przyjżeć i może, i dopomóc?
-Tak jasne, czemu by nie. - Kontynuowałam prace nad naleśnikami, wsypałam i wlałam wszystkie składniki na ciasto do miski i zaczęłam je mieszać. Wszystko pod bacznym okiem Slnederman'a. Później zaczęłam smażenie. Było tego sporo, bo w końcu na 5 osób. Każdy dostała na talerz po trzy naleśniki. Nie zapominając o Jack'u, zrobiłam specjalnie dla niego mały misz-masz i do jego naleśników zamiast syropu klonowego dodałam nerki. We wszystkim poradziłam sobie sama, teraz potrzebowałam Slnederman'a..
-Hmm.. Mam pytanie.. Czy mogłbyś ich obudzić? Jeff'a na końcu jak mogę prosić..
-Jasne. Nie ma sprawy. - I teleportował się. Ja w tym czasie poprzenosiłam wszysko na stół okryty przezemnie wcześniej ładną krwisto-czerwoną serwetką. Po krótszej, niż moje przygotownia chwili, do kuchni wszedł Jack, a za nim niechętnie powlókł się Liu..
-O cześć Rose..! Mmm.. Co tak smakowicie pachnie?
-Sam zobacz. - Poradziłam i wskazałam mu ręką na stół.
-No, no! Slender przeszedł dziś samego siebie. - Właśnie w tej chwili Slenderman przteleportował się spowrotem i dopowiedział:
-Właściwie, muszę przyznać, że to nie moja zasługa, tylko Rose. - Jack ze zdziwieniem spojrzał na mnie.
-Nie widziałem, że potrafisz gotować.
-A tam.. Bez przesady.. To tylko naleśniki. - Liu pustym wzrokiem popatrzył najpierw na mnie potem na naleśniki, podszedł do stołu i usiadł, przy wybranym przez siebie miejscu. Był niecodziennie cichy. Jack podszedł do mnie, i szepnął:
-Nie martw się, tak czasem bywa między tym rodzeństwem, z resztą między innymi rodzeństwami też, tylko w innych nie grożą sobie nożami.. - Zachicotał.
-Mam nadzieję, że to minie..
-Z pewnością. Jednak daj im czas..
-Dobra, nie przygnębiajmy atmosfery, dla ciebie zrobiłam coś specjalnego.
-Hm?
-Dodałam tajny składnik do twoich naleśników.
-Uu! Już nie mogę się doczekać! Czekamy na Jeff'a czy jak?
-Slender byłeś u niego?B
-Jeszcze nie, ale mogę...
-Świetnie sama to zrobie. - Nie dałam mu skończyć. - Poczekajcie na nas z jedzeniem! - Powiedziałam już na schodach. Zapukałam do drzwi. Odpowidziało mi dość smętne "proszę.." więc weszłam do środka. Jeff leżał jak wypąpowany materac na łóżku.
-Obudziłeś się już?
-Obudziło mnie twoje pukanie. - Skorygował.
-A choć trochę się wyspałeś?
-Jak dla mnie starczy. - Odpowiedział już bardziej endergicznie i usidał na łóżku.
-Dobrze.. Cieszę się. To w takim razie.. -Wyciągnęłam w jego kierunku rękę. -Chodź. - Pociągnęłam go w dół po schodach, kierując się na jadalnie. Liu siedział przy stole, obrażony i patrzył na swój telerz, z niezadowoloną miną.
Reszta stała i rozmawiała w kuchni. Gdy tylko Jeff'i pojawił się na dole i ucichli. Pierwszy, rozproszył ciszę Jack, podszedł do Jeff'a i złożył mu serdeczne życzenia.
-Dzięki. To bardzo... - Ale nie dokończył. - Naleśniki z dżemem!! (Black_Shinigami007 Oczywiście firmy Trefl 😏) Od razu podleciał so stołu i zaczął wpatrywać się w jedzenie.
-Jeju! Dziękuję Slender! DZIĘKI! - Jeff'i cieszył się jak dziecko.
Slender odwrócił się przodem do mnie i kiwnął głową w moją stronę.
-Po raz drugi mówię.. "To jej sprawka".. - Jeff wydał się nagle zdezorientowany. Zwrócił się w moją strone, jednak nadal bardzo się cieszył. NAGLE, mocno mnie uściskał, w pewnej chwili aż brakło mi tchu i myślałam, że mnie udusi... Wtedy drzewi wejściowe trzasnęły i otworzyły się. Jak się potem okazało Ben i Toby zrobili tak zawany "Z buta wjeżdżam, wjadz na chate". Po chwili powstała dość łagodna, ale wrzawa.. Jeff opchnął mnie w kierunku niwych gości, opierałam mu się chwile, ale w końcu dałam za wygraną. Jeff przedstawił mnie najpierw Benowi, który wydawał się nie wzruszony, a później Toby'iemu, którego wyrazu twarzy nie potrafiłam osądzić, poprzez maskę i gogle. Jak się okazało naleśników będzie brakować, więc zrezygnowałam ze swojej porcji na rzecz innych. Wszyscy zasiedli do stołu, a ja rzuciłam się na kanapę, chciałam chwilę odetchnąć.. Jednak jak się okazało wszyscy, a zwłaszcza Jeff zjedli w błyskawiczynym tempie i uwalili się również na kanapie. Krótko mówiąc, a siedziałam na samym środku sofy. Za mną na oparciu siedział Jeff, obok niego E.J., po mojej prawej siedział Slender, nie pozwalając przysiąść się nikomu obok, po mojej prawej siedział Toby i gawędził z Liu, już nie będącym obrażonym, siedzącym obok, a tuż przed Toby'm na dywanie siadł Ben. W rękach ściskał kontroler do gier i zaczął marudzić, kto chce z nim zagrać. W końcu jubilat, zgodził się na pierwszą rundę. Zamieniłam się miejscem z Jeff'em i walka się rozpoczęła. Szczerze nie za bardzo rozumiałam sens tej gry, a już szczególnie, że mnie nie interesowała. Po dłuższym czasie byłam bardzo znużona, patrząc się na ekran telewizyjny, na którym pokazywały się kolorowe postacie. W końcu nastał koniec. Jeff, szczerze czego się spodziewałam przegrał. Potem miał foch'a na Ben'a i rządał rewanrzu. Jednak Ben nie chciał się zgodzić, na taki układ rzeczy.. Jeff'u miał tego dość wyjął z kieszeni nóż i zaczęło się. Wszysxy zaczeli się śmiać.. Pff.. Po za mną i Slenderem... Zeszkoczyłam z oparcia kanapy i zaczęłam kierować się w kierunku piętra.. Za mną usłyszałam głos..
-Kwiatuszku..! Do kąd idziesz? Nie chcesz zobaczyć, jak rozprawiam się z tym zielonym kurduplem?
-Nie nazywaj mnie tak! - Warknęłam w odpowiedzi i pobiegłam na górę. Uhgg.. Zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Szczerze, wiem, że właściwie dziś nic się nie stało, ale mam już dość dzisiejszwego dnia.. Jestem znudzona, wściekła, wnerwiona i nwm sama co jeszcze.. Wtedy podeszłam do komody z nożami Jeff'a.. Hmm.. A może by tak.. Przesunęłam palcem po paru ostrzach. Wybrałam te dwa, które wydawały mi się najostrzejsze. Wsadziłam je sobie za pasek i wyskoczyłam przez okno.. Był dość upalny dzień, pobiegłam do parku, w cienu drzew byłu tak chłodno i przyjemnie.. Jednak w parku było za dużo ludzi.. Hm.. Dość dyskretnie weszłam pomiędzy krzewy i cicho pobiegłam tuż przy ogrodzeniu, a raczej grubym i wysokim murze.. Gdzieś tu, mniej więcej, była w nim dziura.. Po chwili poszukiwań ją znalazłam, bez problemu się przez nią prześlizgnęłam, tak jak robiłam to gdy byłam jeszcze małym dzieciem. Hmm.. Wyszłam na ulice, na której też było sporo ludzi.. Uznałam, że moje polowanie w dzień się nie powiedzie.. Więc postaniowiłam spędzić ten czas najlepiej jak tylko umiałam.. A potem, gdy zapadnie zmrok.. Muahaha!Oczami Jeff'a:
Już miałem pójść za Rose, kiedy ten zielony skrzat wreszcie zgodził się na rewanż.. Kłóciłem się z myślami, czy nadal nie pójść za Rose, ale po chwili uświadomiłem sobie, że nie jest jajkiem i, że potrafi się obronić.. A więc siadłem jak najwygodniej na kanapie i skupiłem się na grze...
-------------------------------------
Hmm.. Ciekawe kogo Rose "upoluje" po polsacie... No cóż tak się dzieje, że czasem trzeba czekać.. Dobra, to do następnego! 😂❤
CZYTASZ
|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||
FanfictionMam na imię Rose, mam 17 lat, nie jestem normalną "nastolatką", przynajmniej według moich rówieśników...