Oczami Rose:
Noc była ciemna, pochmurna i wiał wiatr. Za nic w świecie nie miałam ochoty wracać do domu. Zabiją mnie jak tylko tam weję 😂 Ale muszę przyznać, w wąsach im do twarzy, szczególnie Jeff'owi 😂😂 Ahh.. On będzie się pewnie śmiać, Jack będzie miał to gdzieś, a Liu będzie mnie próbować zabić przez sen.. Tja.. Już trochę się na tej "trójcy" poznałam..
Poszłam w kierunku mojego starego domu, strażacy już dawno ugasili pożar, a więc w pełni bezpiecznie mogłam już po nim chodzić. Jednak i tak prawie nic z niego nie zostało.. No nic.. Muszę tu jakoś przetrwać, bo tam to czeka mnie armagedon... O i może poszukam paru szparygałów do pokoju Jeff'a! W sumie.. To już też trochę mój pokój.. Przeszukałam wszyskie szuflady.. Znalazłam trochę damskich ciuchów, te się nie spaliły.. Przynajmniej tyle.. Wzięłam lekko podsyconą ogniem torbę i zaczęłam pokować w nią ubrania.. Potem nawinęła mi się też lalka z mojego dzieciństwa.. Ją też spakowałam, choć była w dość opłakanym stanie. Starałam się wziąść wszysko co prztrwało.. W końcu torba była pełna, ledwie ją udźwigłam. Myślę, że atmosfera w domu już trochę ostygła i, że powinnam wracać.. Nie daj Boże zaraz Jeff'i zacznie wszczynać panikę, że co mnie tak długo nie ma... Pff.. Za bardzo przyzwyczaił się do mojego towarzystwa...[5 minut później]
Jakoś dociągnęłam torbę pod dom.. Postanowiłam, że wejdę do pokoju Jeff'a oknem... I tu był mały problem z torbą, ale jakoś sobie poradziłam. Na górze nikogo nie było, zato z dołu było słychać rozmowę.. Dosyć poważną.. Jeff'a z Liu..
-Zabiję ją. Obiecuje ci to! - Ryknął Liu.
-Nie pozwole na to!
-Zobaczymy..
-Po za tym ona umie bronić się sama.. - Po tym jak Jeff to powiedział zarumieniłam się.
-Tja... A co mi ona zrobi..? Załaskodze na śmierć..?
-Bynajmniej..
-Ughh.. Widzę, że to nie zmierza do nikąd.. Po prostu zrobie to po cichu, tak, że nie zobaczysz..
-A idź precz i odwal się odemnie. - Rozmowę zakończył Jeff, potem usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Miałam nadzieję, że to on... Moja nadzieja potwierdziła się, gdy w zamku od drzwi przekrencony został kluczyk Jeff'a, a potem sam on pojawił się w drzwiach. Rzuciłam torbę w kont i uśmiechnęłam się do niego na powitanie. Na twarzy nadal miał wąsy narysowane markerem. Miał spuszczoną głowę. Nie zwracał na mnie uwagi.
-Czeeść..! - Po chwili spojrzał na mnie.
-Ehh.. - Burknął i dosłownie rzucił się na łóżko.
-No ejj! Ja tu jestem!..
-No wiem!.. - Odrzekł pełen pretensji i odwrócił się plecami do mnie.
-Ughh.. Przepraszam za te wąsy.. To miał być taki żart na "Prima aprili", wczoraj było..
-Tak wiem..
-Wybaczysz mi..?
-Nie mam za co..
-To co źle zrobiłam..? - Powiedziałam rozpaczliwym głosem..
-Ty..? Nic..
-To co się stało?
-Pokłóciłem się z Liu.. Znowu.. Yhh.. A myślałem, że chociaż raz w moje urodziny będzie spokojnie..
-Masz je jutro, czyż nie?
-A i owszem, co się tak interesujesz..?
-Ahh, tak po prostu. Śpiąca jestem, jaki plan spania?
-Plan spania?
-No wiesz kto gdzie śpi..
-Ughh.. Jeśli chcesz mogę spać nawet na ziemi..
-Nie, jutro twoje urodziny, masz wyglądać ładnie i schludnie.
-Ja? - Zaśmiał się. - Z krwią na bluzie? Schludnie?
-To w takim razie mi ją daj!! Wypiorę ją.
- Pff.. - Jeff'u usiadł i zaczął zciągać bluzę... (Mry Mry Black_Shinigami007 😏) Odruchowo się obróciłam.
-No co? Kazałaś zdjąć mi bluzę. - Wydawał się rozbawiony tą syuacją. -Musisz się przyzwyczaić, w końcu jestem twoim współ lokatorem. - Powiedział sprośnie. No nie! Miarka się przebrała. Podeszłam do niego wpieniona wyrwałam mu z rąk bluze i zanim zdołał się obejrzeć dostał w twarz. Potem szybkim krokiem podeszłam do mojej torby wyjęłam z niej moją starą piżamę i poszłam do łazienki. Jakoś wyprałam ręcznie bluzę Jeff'a z krwi, potem umyłam się i ubrałam wreszcie w coś świeżego. Jedyną piżamą która była wmiare ładna, jak na to, że przeżyła pożar była Różowa tunika na ramiączkach z nadrukami w kształcie serduszek. Czułam się skrępowana musząc pokazać się w tym Jeff'owi, więc zanim weszłam do jego pokoju założyłam jego białą bluzę. Była co najmniej o rozmiar za duża, rękawy za długie, ale przynajmniej przykrywały całą moją piżamę. Potem uchyliłam drzwi, Jeff siedział na łóżku i bawił się nożem.
-Wchodź kwiatuszku. - Machnął ręką w moją stornę, gdy tylko zobaczył mnie w swoje bluzie zaczął mnie komplementować, że pasuje mi do oczu, wysmukla talie i w ogóle.
-Tjaa.. Weź już przestań..
-A właściwie czemu masz na sobie moją bluzę?
-Pff.. Bo tak. - Nie chciacłam zdradzać mu o mojej piżamie.
-No dobra - Ziewnął. - Jak tam chcesz.. Ja w każdym bądź razie idę spać.. Kładziesz się obok czy jak?
-Ughh.. A mam wybrór.. - Siadłam obok niego.
-Lepiej zdejmij tą bluzę... W nocy jest dość ciepło.. - Szepnął mi do ucha.
-Nie mów mi co mam robić..! Po za tym może nie chce jej zdjąć..?
-Czemu? Coś masz w kieszeni i nie chcesz dać, czy nie chcesz pokazać jaką masz piżamę? - Jeff przenikł mnie tym pytaniem na wylot.
-Yhh...
-Obiecuję - Przyłożył rękę na serce. - Nie będę się śmiać.
-No dobra.. - Wstałam dwróciłam się tyłem do Jeff'a i zdjęłam bluzę, pod którą kryła się nieszczęsna różowa tunika. Jeff'u nie dotrzymał obietnicy i zaczął się śmiać. Rzuciłam jego bluzą prosto w jego twarz, potem wyjęłam z torby swoją bluzę i założyłam ją. Podeszłam do niego i warknęłam:
-Udław się.
-Nie.
-To co masz zamiar zrobić.? - Stanęłam nad nim z założonymi rękami.
-Chyba idę na dół.. Muszę załatwić coś.. Z Liu.. - Wstał i pospiesznie wyszedł z pokoju. Ja nie wiele myśląc położyłam się spać, przykrywając się kołdrą. I oczywiście pod poduszką został położony przezemnie mój nóż..
----------------------------------
Dobra, muszę przyznać, że ten rozdział nie wyszedł najlepiej, szczególnie końcówka. Czasem trzeba spowolnić trochę akcję. Jednak w następnym rozdziale będzie jej trochę więcej. Obicuję to. To.. Nic więcej nie mam do przekazania. Do następnego.. ❤ I cześć!
CZYTASZ
|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||
FanfictionMam na imię Rose, mam 17 lat, nie jestem normalną "nastolatką", przynajmniej według moich rówieśników...