II. "Szpitalny mrok"

583 33 90
                                    

Oczami Rose:

Obudziłam się, nie wiedziałam gdzie jestem, jednak po chwili jak zauważyłam, że jestem podłączona do kroplówki zrozumiałam. Leżałam na szpitalnym łóżku, sama w sali. Spojrzałam na telefon 8:48, nadal zastanawiałam się dlaczego jeszcze żyję. Po chwili drzwi się otworzyły i stojący w nich doktor wszedł do środka.

-Dzień dobry, moja droga. - Powiedział i pogłaskał mnie po włosach.

-Dzień dobry..

-Nie martw się jutro o 12 cię wypuścimy..

No dobra tylko, że jutro o 12 mogę już tu martwa leżeć!

-Dobrze..

-Twoja mama chce się z tobą widzieć.

-Niech wejdzie. - Mężczyzna wyszedł, a zaraz za nim do pokoju weszła moja mama.

-Cześć skarbie. - Widziałam w jej oczach łzy.

-Mamo! Nie płacz, wszystko dobrze, jutro mnie wypuszczą. - Starałam się nie męcić w mojej głowie myślą, że mogę nie dożyć jutra.

-Wiem, wiem. - Otarła oczy.

Jeszcze długo rozmawiałyśmy, potem musiała iść do domu. To z powodu ojca.. Zawsze musiałyśmy przychodzić o umówionej godzinie. Inaczej mógł nas zranić, a pod wpływem alkoholu nawet zabić... Resztę dnia spędziłam sama.. Pod wieczór jeszcze wszedł doktor. Zmienił mi kroplówkę i spytał:

-Jak się czujesz?

-Całkiem dobrze, a jak reszta klasy?

-Mówiąc reszta chodzi ci o Daniela i Amy?

-Taak..

-Daniel zostanie na obserwacji do po jutrza, natomiast z Amy gorzej..

-Wyliże się?

-Ciężko powiedzieć..

-Dziękuję.

Wyszedł. Po paru nudnych godzinach oglądania telewizji zasnęłam..

-------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się czując jakiś, a raczej czyjś ciężar na sobie. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam mi już znajome czarne włosy opadające na znajomą mi białą twarz, znajomy mi już wyryty nożem uśmiech oraz znajome mi ślepia wpatrzone we mnie.. Byłam spokojna, nie denerwowałam się, ani krzty stresu... Zamknęłam oczy..

-Ejj! - Szturchnął mnie łokciem w brzuch.

-No kurde! Ja tu śpię!

-Pfff... Myślisz, że mnie to interesuje? - Uchyliłam lekko powiekę i zobaczyłam, że uśmiechnął się bardziej.

-No to czego chcesz?

-Mmm... Czego ja mogę chcieć... - Otworzyłam już całkiem oczy, a on powoli zaczął wyciągać z kieszeni swój zakrwawiony nóż.. Czyli musiał być u kogoś przede mną..

-Nie masz satysfakcji już po jednej ofierze? - Na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek..

-A jakoś.. - Jednak nie dokończył, ponieważ drzwi do pokoju powoli się otworzyły, ja szybko zrzuciłam Jeff'a ze mnie. Wylądował na ziemi i wcisnął się pod łózko, z za drzwi zobaczyłam wychyloną głowę jeden z pielęgniarek.

-Z kim ty rozmawiałaś? - Powiedziała ostro

-Z nikim - Po mimo, że Jeff był niebezpieczny nie chciałam go wydawać.

-Jak to z nikim! Słyszałam przecież!

-Może pani się przesłyszała?

-Ja przesłyszeć się? Raczej ty mówiłaś sama do siebie.. - Powiedziała oschle po czym trzasnęła drzwiami.

Jeff powoli wygramolił się spod łóżka po czym się przeciągnął.

-Czemu mnie zrzuciłaś? - Syknął.

-Nie chciałam żebyś zadźgał jedną z tych wrednych pielęgniarek, po za tym zobaczyła by cię. - Odpowiedziałam mu z pogardą.

- Ty... Mnie kryjesz? - Zdawał się zdezorientowany.

-A czemu nie?

-Nie boisz się mnie..?

-Ani troszeczkę. - Nadal byłam spokojna, ale moja pewność siebie spadła gdy tylko przyłożył mi nóż go gardła i zapytał:

-A teraz?

-Może bardziej, ale spoko tnij.

-Chcesz umrzeć.. - Stwierdził jednogłośnie.

-Może chcę, co cię to interesuje?

-Pff.. Racja, jedno morderstwo starczy na dziś.. Niedługo zacznie brakować mi ofiar.. - Powiedział jakby specjalnie unikając mojego pytania.

Schował nóż, następnie założył kaptur.

-Nie myśl, że o tobie zapomnę.. - Powiedział zanim wyskoczył przez okno.

-Nie myślę, już czekam. - Ta moja odpowiedź też go zdziwiła. Nic nie odpowiedział tylko wyskoczył przez okno.

-----------------------------------------

Mam nadzieję, że podobała wam się ta część. Następna mianowicie "Samotność " pojawi się już niedługo. Komentujcie i czytajcie! 

|| Nights of the murderer || Jeff The Killer || Love Story || PL ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz