𝟷. 𝙶𝚎𝚗𝚒𝚞𝚜𝚣 𝚠𝚊𝚐𝚒 𝚕𝚎𝚔𝚔𝚒𝚎𝚓

10.5K 361 193
                                    

Aby odnaleźć swoje prawdziwe ja potrzeba czasu, cierpliwości, zachęty, idealnego otoczenia i warunków. Dosłownie tego wszystkiego brakowało mi do swojego celu. Ciągle tylko szkoła i dom, gdzie wszędzie miałam jakieś obowiązki, które były sprzeczne ze znalezieniem siebie. Przecież tego nie odnajdę pisząc sprawdziany w szkole, a w domu sprzątając. W weekendy też wszystko odpada, bo jestem zmuszona siedzieć ze swoją rodzinką cały czas, a oni nie rozumieją słowa "nie".

Szkoła też na to mi nie pozwalała. Dosłownie, od roku kiedy po raz pierwszy miałam zostać "seniorem" dyrekcja mojej szkoły wprowadziła mundurki szkolne. Miało to na celu jak to określiła: "Zamazanie różnic w ubiorze, w tym podział na biednych i bogatych". Nie powiem pomysł był szlachetny, jednak te różnice na lepszych i gorszych było widać gołym okiem.

Kiedy tylko moja osoba przekroczyła granice Stanów Zjednoczonych, miałam ochotę strzelić sobie w głowę. Półtora roku spędziłam na wymianie w Europie, było tam cudownie, ale moja wymiana się skończyła. Dlatego byłam zmuszona wrócić do domu. Powrót do rodziny mogłam znieść, za to szkoła kompletnie mnie zdołowała.

Szkoła w po drugiej stronie globu, różniła się i to dużo od przedstawianych budynkach edukacji w filmach. Co parę miesięcy były różne próby ewakuacji, gdzie głównym tematem był pożar, wtargniecie z bronią i inne. Można było uznać, że było to jakimś nieśmiesznym żartem. Europa była wręcz sielanką i rajem w jednym, gdzie edukacja była na wyższym poziomie niż tutaj, niestety moje argumenty były bezpodstawne dla moich rodziców. A byli przecież Europejczykami!

Kolejnym punktem mojej zguby, były codzienne spotkania z psychologiem, który robił za pedagoga. Moja cudowna mamusia, zwróciła się do szkoły o pomoc. Jak się okazało ograniczałam kontakty z rówieśnikami do minimum, nie miałam przyjaciół i znajomych, a to przecież było kłamstwem. Miałam znajomych i przyjaciół, mówię tu o autorach znanych książek naukowych i rozrywkowych, a po za tym, doskonale dogadywałam się z panią od fizyki. Fakt, nazywała mnie nienormalną i świtem, ale po za tym byłyśmy jak niesamowite znajome.

- Imelda! - krzyk pedagoga przebił się przez głośny korytarz. Lekko obróciłam głowę, jednak przez dużą ilość ludzi nie zauważyłam mojego wroga.

Z moich krótkich obliczeń, wychodziło na to, że jeżeli wybrałbym się do jednych z toalet. Jednak to natychmiast skreśliłam, bo tam nie przestrzegano żadnych zasad higieny, a poza tym tam chodził każdy. Dlatego wybrałam się do sali, gdzie miałam następną lekcje. Fakt, sale w szkołach były niesamowite, a pracownia chemiczna wręcz była wielkim marzeniem każdej osoby, która kochała przedmioty ścisłe.

"Kochać" czy to nie dziwne słowo i co ono w ogóle znaczy? Nie pojmuję ludzi i ich uczuć. A po co są uczucia?

Tyle pytań dla zagubionego człowieka.

Oh, proszę wybaczyć moją zniewagę. Imelda Corleone we własnej osobie. Nie znacie mnie? Spokojnie ja też siebie nie znam. Znaczy... wiem kim jestem, ale tak powierzchownie. Mam czwórkę rodzeństwa, a ja jestem najstarsza z całej tej hałastry. Urodziłam się we Francji, za to moja mama jest Hiszpanką, a tata Brytyjczykiem. Jak można się spodziewać oprócz angielskiego, mówię po hiszpańsku i francusku, jak mogę zaliczyć amerykański to po tym też mówię.

Nigdy nie zrozumiem polityki różnicy języka anglików i amerykanów. Z czego to wynikało? Jak dla mnie, było to z czystego lenistwa.

Przepraszam za dygresje. Mam szesnaście lat, a to znaczyło, że muszę siedzieć dwa i pół roku w tej placówce z żałosnym poziomem. Jak mówią na mnie osoby, które znam? Podobno jestem pedantką, apatyczna, ironiczna ale podobno kiedy kieruje to do innych. Wiele osób mówiło, że jestem fou, nie znaczyło to nic innego jak obłąkany.

Bad ReputationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz