21. Uczuciowe dni

1.5K 121 9
                                    

Ostatni tydzień przed świętami był okropny. Wszędzie ta wszechobecna radość, uwielbienie i szerzący się szacunek, jednak on pojawiał się do czasu. Tak jak wspominałam ten okres był bezsensowny, pozbawiony jakiejkolwiek logiki. Nie mówię tego jako osoba nie wierząca, a tym bardziej jako geniusz. Stwierdzam to jako osoba, która ma inne spostrzeżenie na świat.

Dlaczego tylko przez ten okres ludzie byli życzliwi i życzyli każdemu dobrze? Dosłownie tydzień po tym wydarzeniu znowu stają się bezuczuciowymi dupkami.

Ostatnio coś okropnie nadużywam wulgaryzmów.

Może to być reakcja moich hormonów na zbliżającą się menstruacje albo mój stan psychiczny, gdzie wszyscy są weseli i mają rodzinę obok, ale oczywiście ja nie, bo mój ojciec jest na innym kontynencie, w dodatku ranny.

Zachowanie mojej rodziny również działało mi na nerwy, a słabszy kontakt z Henderson'em tylko bardziej dawał mi znać, jak bardzo jestem niezadowolona z życia. Jednak każdy chyba nie chciał tego zauważyć. Gdy potrzebowałam uwagi to nie mogłam się jej doprosić, jacy ci ludzie są bezużyteczni!

Tak jak wspominałam ostatni tydzień szkoły był okropny, ale to nie ma nic wspólnego z ostatnim dniem szkoły przez świętami. Usilnie próbowałam odnaleźć przyjaciela, który nagle gdzieś zniknął, zmarnowałam całą długą przerwę na odnalezienie tego człowieka, ale oczywiście na darmo.

Byłam zła na Henderson'a podobnie jak na pannę Morgan, która również zniknęła. Zauważając, że blondynki również nie mogę znaleźć, przyszła mi do głowy pewna myśl, a ona zbytnio mi się nie spodobała.

Na naszej szóstej lekcyjnej, która jak się okazało miała być ostatnią, miał odbyć się apel. Miałam zamiar nie iść na tę uroczystość, ale zostałam ogarnięta przez swoją zgubę. Obdarzyłam go poirytowanym i pełnym niezadowolenia spojrzeniem, ale on zdawał się tego nie zauważyć. Po prostu trzymał mnie za rękę i głupkowato się uśmiechał, po raz kolejny w tym tygodniu.

- Gdzie byłeś? - odważyłam się odezwać gdy przekroczyliśmy próg sali gimnastycznej, gdzie zaczynało gromadzić się sporo uczniów.

- Miałem coś do załatwienia. - odpowiedział prawie natychmiast.

- Było tak ważne, że mnie zostawiłeś?

- Nawet bardzo ważne.

Nie widziałam sensu dalszej rozmowy, więc po prostu zamilkłam. Henderson również uznał to za bardziej przystępną opcję, bo uczynił tak samo. Znaleźliśmy wolne miejsce siedzące, co wręcz graniczyło z cudem, ale jednak istniało.

Znajdowaliśmy się w zasadzie na końcu sali, ale z tego miejsca było idealnie widać całe pomieszczenie. Rozglądając się dość dyskretnie mogłam stwierdzić, że znajdowali się tu seniorzy i juniorzy szkoły, takie skupisko uczniów w zasadzie nigdy nie miało prawa bytu. Zmarszczyłam brwi, gdy szanowny dyrektor wraz z burmistrzem miasta znaleźli się na środku sali. Nie znałam obyczaju składania życzeń w tej szkole, bo w zasadzie były to moje pierwsze święta w liceum. Gdy spoglądałam na swoich rówieśników, bez zwątpienia widziałam u nich takie samo zdziwienie jak u mnie, jedynymi osobami, których to nie zdziwiło był sam Henderson i wszyscy pedagodzy tej placówki. Na sali panował gwar, który z każdą sekundą cichł, gdy w końcu zapanowała cisza Mike mocno złapał mnie za dłoń, a ja spojrzałam na niego z zdziwieniem.

Bad ReputationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz