Dodaje drugi raz, bo Wattpad ucina zdania, mam nadzieję, że jest teraz dobrze.
Dni rozterek dłużyły się tak, że każdy kto przebywał obok mnie wyraźnie to widział. Nie wiem dlaczego, ale ostatnie wydarzenia, w których Monica powiedziała to co myśli, spowodowało, że cały czas o tym myślałam. Nawet wiadomości od Henderson'a, rozmowy przez telefon i wymiana zdań z rodzeństwem nie pomagały. Niedawno zastanawiałam się, czy może byłoby warto zostać w Stanach i tu studiować. Moje rozmyślania na ten temat natychmiast znikły po tym co usłyszałam.
Siedzenie w książkach, picie herbaty dawały mi jedyne poczucie bezpieczeństwa. Jeśli ktoś wcześniej uważał, że jestem zamknięta, to w tym momencie raczej by nie wiedział jak ma nazwać ten stan. Moją jedyną interakcję w rozmowie, można było zaliczyć tylko do przytakiwania i ciszy. Kłębiłam w środku wszystkie swoje myśli, nie chcąc żeby ktoś wyczuł co czuje. Czułam się głupia, gdy przejmowałam się takim okropnym wyrażeniem opinii.
Moja mama raczej zdawała sobie sprawę co się tak naprawdę dzieje. Byłam tego świadoma, gdy przez przypadek spojrzała na otwartą kartę w laptopie, gdzie wypełniałam wniosek o przeprowadzenie testu, który dałby mi możliwość dostania się na studia, mimo tak młodego wieku.
W zasadzie czułam, że wszyscy o tym wiedzą nawet Mike, który ciągle wyciągał mnie w różne miejsca, żeby jak najbardziej opóźniła cały proces, który trzeba wykonać aby przeprowadzić test. Nie potrafiłam się na niego gniewać, bo w zasadzie to rozumiałam. Zbliżyliśmy się do siebie, jakkolwiek to brzmi.
- Czyli twój brat cię podtopił, bo nie podzieliłeś się z nim budyniem. Jesteście chorzy. - spojrzałam na chłopaka, który prowadził samochód w pełnym skupieniu.
- Mieliśmy po pięć lat, czego ty oczekujesz od takich dzieci, bo na pewno nie rozumu. - roześmiał się i zerknął na mnie. - Milady zbliżamy się do celu.
- Nadal nie wiem co wymagało ode mnie założenia sukienki i innego ułożenia włosów, wyglądam głupio. - skoro był piątek, mogłam bez problemu wyjść z domu, nie myśląc o nadchodzących pracach pisemnych.
- Wyglądasz świetnie i w końcu nie wyglądasz na młodszą, niż jesteś.
- Emm... dziękuję?
- No weź siostra, wiesz, że cię uwielbiam, ale czasami czuje się jakbyś była dwunastolatką.
- Nie wiem co brałeś Henderson, ale zaczynasz mnie przerażać i to już od dłuższego czasu. - przyjrzałam mu się uważniej i zauważyłam dziwny błysk w oczach, który znaczył, że bedziemy mieć problemy, bo to ja będę przynętą dla króliczka. - Czy znowu chodzi o Chloe Clark? Dałbyś już spokój, nie lubię jej z wzajemnością nie będę twoją swatką.
- Chcesz żebym był szczęśliwy? - spojrzał na mnie łagodnie, ale musiałam być twarda.
Czystym przypadkiem dowiedziałam się, że chęć zmiany zachowania i ocen, była kierowana byciem zawodnikiem w drużynie, jak i przypodobanie się Chloe Clark, nowej dziewczynie w szkole, która przeprowadziła się z Kalifornii. Chloe była niższa ode mnie, jednak w wieku Hendersona. Oczywiście była inteligentna, ale jej stosunek do świata zupełnie mnie odrzucał, za to mojego przyjaciela (który każe się nazywać bratem) przyciągało, jak ćmę do światła. Przez namowy chłopaka poszłam przywitać się z nową uczennicą, mogę powiedzieć, że była na początku zainteresowana moją osobą, za to kiedy dowiedziała się, jak się nazywam zaczęła być opryskliwa. W pierwszym momencie nie wiedziałam co sprawiło taką zmianę zachowania, jednak gdy zobaczyłam, że rozmawia z Veronicą i Monicą, wszystko było jasne. Jasne dla mnie, bo dla Hendersona wciąż było ciemno i nawet bez żadnego światła.
CZYTASZ
Bad Reputation
Teen FictionZnacie tę opowieść gdzie jest bad boy i kujonka? Świetnie. Teraz poznacie lekko zmieniają wersję. Ta opowieść jest o próbie znalezienia prawdziwego siebie. Nie ważne, że jesteś dobry czy zły, bo wątpliwości z pytaniem "kim naprawdę jestem?" zawsze z...