26. Bo będzie do czego wracać

1.4K 125 30
                                    

Nastawienie do obojętne jakiej rzeczy jest zawsze potrzebne. Patrząc na różne spostrzeżenia jednego powodu, mogłam jedynie sugerować się swoimi przekonaniami. Doszło do tego, że musiałam podjąć najważniejszą decyzję sama, bo nikt nie znam mnie lepiej niż ja.

Nie sądziłam, że coś takiego może być taką bzdurą! Oczywiście znałam siebie, ale skąd mogłam wiedzieć, gdzie wybrać się na studia?

Anglia kusiła mnie najbardziej. Wiedziałam, że tam jest moje miejsce, jednak pojawił się jeden i bardzo znaczący problem. Nie chciałam zostawiać rodziny, a przede wszystkim Henderson'a. Wcześniej nie sądziłam, żeby taki aspekt mnie ograniczy, jednak myliłam się, bo nawet ja się zmieniłam.

Moje wszystkie rozmyślania na temat tego, że jestem jakimś wyjątkowym płatkiem śniegu, nie sprawdziły się. Owszem byłam bardziej inteligentna, ale nie byłam nadczłowiekiem czy sobiepanem.

Zatapiałam swoje myśli w kubku czarnej herbaty z mlekiem, która nie miała ani grama cukru. Z zaciekawieniem patrzyłam na boisko, gdzie właśnie mój przyjaciel miał trening. Nadal zastanawiałam się, dlaczego, Mike, jest tylko zastępcą kapitana drużyny. Mocno się skrzywiłam, gdy chłopak, z którym ćwiczył mój przyjaciel wylądował na ziemi.

Tak, chyba już znam powód...

Gdyby nie fakt, że do jutra muszę wybrać uczelnie do której chce uczęszczać, mogłabym przysiąść, że wszystko było tak, jak każdy mógł sobie wymarzyć.

- Cześć. - usłyszałam znajomy głos i natychmiast spojrzałam w kierunku jego źródła.

Miałam ogromną ochotę wywrócić oczami, gdy zobaczyłam znajomą blondynkę. Nie miałam z nią kontaktu od dwóch miesięcy, nie brakowało mi go, był wręcz przeciwnie, czułam się wolna. Leniwie odwróciłam głowę z powrotem na boisko, nie chciałam z nią rozmawiać.

- Niedługo wyjeżdżasz? - jej pytanie było zbędne, bo każdy to wiedział. Nie odpowiedziałam na to pytanie, usilnie ją ignorowałam. - Chciałam cię przeprosić. Postąpiłam głupio, ale zostałam zaszantażowana.

- Nic nie wytłumaczy twojego świństwa. - powiedziałam to dość głośno, jednak nie użyłam jadu, który wręcz cisnął mi się na usta.

- Nie miałam wyboru. - blondynka nadal szła w zaparte.

- Zawsze jest wybór, a ty go dokonałaś.

- Nie chce być twoim wrogiem. - odparła żałośnie.

- Nie jesteś. - zapewniłam. - Musiałabyś być kimś w moim życiu, ale tak nie jest.

- Imelda! - była zaskoczona, mój spokój zupełnie nie pasował do tego co powiedziałam. - Jest mi przykro. Przepraszam. - jej głos w pewnym momencie się załamał.

Gdy odwróciłam się w stronę dziewczyny, już nikogo tam nie ujrzałam. Cicho westchnęłam i skarciłam cię w myślach, nie powinnam tak mówić, choćby nie wiadomo kim dla mnie była i cokolwiek by mi zrobiła. Mając ogromne poczucie winy, spojrzałam na boisko, gdzie drużyna przybijała sobie piątki, a tym dała mi znać, że właśnie skończył się trening.

Leniwie wstałam z miejsca i zeszłam z trybun. Miałam jeszcze dziesięć minut zanim przyjaciel pojawi się przy swoim samochodzie. Można uznać, że byłam bipolarna, bo raz odrzuciłam dziewczynę, a teraz miałam zamiar ją znaleźć i przeprosić. Przed wyjazdem nie chciałam mieć jakiś niedomówień. Weszłam do budynku szkoły i zaczęłam szukać blondynki, nie miałam pojęcia, gdzie mogłam ją znaleźć, jednak tak po prostu nie chciałam odpuścić.

Pociągnęłam za klamkę od drzwi biura samorządu szkolnego. Drzwi ustąpiły, więc bez zastanowienia weszłam do środka pokoju. Nie myliłam się, bo właśnie ją tam zostałam.

Bad ReputationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz