22. Kryzysy i pocałunek

1.4K 118 8
                                    

Tydzień nowego roku był dziwny. Nie chodziło tu o jakieś plotki, w które musiałam się wgłębić, aby nie wyszło na jaw, że okłamałam przyjaciela. Według mnie to wszystko było spowodowane tym balem, cokolwiek się tam wydarzyło.

Każdy był dla siebie miły i życzliwy, możliwe chodziło tu o lepsze poznanie się. Jednak pewna być tego nie mogłam.

Moja relacja z Henderson'em się nie zmieniła, znaczy przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Za to stosunek mojego przyjaciela do Veronici się zmienił, gdybym była wierząca dałabym im błogosławieństwo, a tak mogę jedynie przytakiwać i zapewniać wszystkich, że jestem tylko przyjaciółmi i nie jestem zazdrosna.

Była to cholerna prawda, ale nikt mi nie wierzył.

Luke Ryan unikał mnie jak ognia, ale bardziej uciekał, gdy widział Mike'a. Chłopak był tchórzem. Dlatego to ja musiałam go złapać w dobrym momencie, aby Henderson albo w najgorszym wypadku Morgan się dowiedziała, o czym mam z Brytyjczykiem rozmawiać. Najgorsze było to, że Luke był na tym balu, jednak z inną partnerką - znaną mi aż za dobrze - Monicą.

- A pamiętasz, jak Diana poprosiła do tańca dyrektora? - entuzjastyczny ton głosu przyjaciela, wyrwał mnie z przemyśleń.

- Hmm? - mimo że słyszałam pytanie, kompletnie nie zrozumiałam jego pytania.

- Tina zaprosiła do tańca dyrektora, pamiętasz?

- Emm... coś kojarzę. - mruknęłam chowając dłonie do kieszeni bluzy.

- To niedobrze. - natychmiast się zatrzymałam i spojrzałam zaskoczona na chłopaka. - Bo nikt dyrektora nie zaprosił do tańca, a poza tym powiedziałem dwa inne imiona.

Tydzień przyswajania wiedzy na temat balu poszedł na marne. Miałam być czujna, a przez moje rozkojarzenie wszystko zepsułam.

- W takim razie, dlaczego pytałeś o coś czego nie było? - za wszelką cenę próbowałam zachować się normalnie.

- Bo widziałem tego twojego Luke'a, a ciebie nie. - zmarszczył brwi przyglądając mi się twardym spojrzeniem, które miało mnie złamać.

- Znowu zaczynasz. - przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę swojej szafki.

Obejrzałam się za siebie, gdy nie wyczuwam idącego za mną przyjaciela. Mike gdzieś poszedł, nie mówiąc ani słowa, gdzie i dlaczego.

Byłam hipokrytką, ale nie chciałam, żeby zostawiam mnie bez słowa.

Zachowując swoją obojętność na twarzy, ruszyłam dalej. Wiele razy chciałam pobiec za przyjacielem, ale nie widziałam sensu. Możliwie, że Henderson jest razem z Veronicą. Możliwe, że był z drużyną. Tak naprawdę on mógł być wszędzie.

Nagle zauważyłam znajomą czuprynę, która dość szybko zniknęła z mojego pola widzenia. Zamknęłam szybko swoją szafkę i ruszyłam za chłopakiem. Wzięłam głęboki wdech, gdy zobaczyłam, że Luke biegnie tam, gdzie było najwięcej uczniów. Ścisnęłam mocniej ramiączko plecaka i pobiegłam za nim. Dopadłam go dopiero przy męskiej szatni od wychowania fizycznego. Rozejrzałam się czy aby na pewno nie ma nikogo, kto usłyszałby naszą rozmowę.

Popchnęłam go w stronę wnęki między ścianą, trzymałam kurczowo jego koszulę bojąc się, że gdzieś mi ucieknie. Na twarzy Brytyjczyka widziałam zdumienie i zaskoczenie. Nie powiem również byłam zaskoczona swoim zachowaniem.

- Imelda. - szepnął zdumiony.

- Teraz sobie wszystko wytłumaczymy. - warknęłam. - Jak w szpitalu?

- Jakim... - szybko zamknął usta, gdy uświadomił sobie jaką wymówkę mi podarował.

- Dobrze się bawiłeś?

Bad ReputationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz