𝟷𝟸. 𝚉𝚊𝚙𝚞𝚜𝚣𝚔𝚘𝚠𝚊𝚗𝚒

2K 120 22
                                    

Zmiana mojego ostatniego zachowania była jednak początkiem. Inna rutyna, więcej spędzonego czasu z Veronicą i drużyną. Nawet moja mama zaskakiwała mnie każdego dnia, a ja ją. Niestety "zły" chłopiec od ostatniego incydentu unikał mnie jak ognia. Nie miałam mu za złe, że powiedział coś takiego, po prostu tak myślał i wyraził swoją opinię na ten temat. Panna Morgan mówiła, że to nawet dobrze, że przestał się ze mną "zadawać", bo nie był dobrym towarzystwem.

Wyszłam z domu, aby pójść do domu blondynki, która mieszkała zaledwie dziesięć minut ode mnie. Z tego co wiedziałam, miałam po prostu spędzić z nią czas, rozmawiając i oglądając filmy razem z poznanymi niedawno dziewczynami. Nie powiem, trochę irytowało mnie to, że nie miały planu na większość swoich spotkań, ale nadal mnie nie krytykował, więc zamierzam robić dobrą minę do złej gry. Piątkowe południe dało mi dużo do zorganizowania moich planów, a zwolnienie z ostatniej lekcji tylko to potwierdziło.

- Imelda? - zatrzymałam się i rozejrzałam po posesji na podjeździe stał samochód Henderson'a, a on sam szedł w moją stronę. - Idziesz do Veronici?

- Idę. - jak będę dłużej rozmawiać z Hendersonem to spóźnię się do blondynki, a ja nie lubię się spóźniać. - Przepraszam, ale za niedługo będę spóźniona. - wyminęłam go i zaczęłam iść w wyznaczonym kierunku.

- Nie możesz do niej iść. - jego upór był dziwny. - Veronica chce cię wykorzystać do swoich badań na studia.

Natychmiast się zatrzymałam i odwróciłam w jego kierunku, moje zachowanie wyraźnie go zaskoczyło, ale za bardzo też nie był w stanie tego przewidzieć.

- Nie wydajesz się zaskoczona. - kiedy na niego spojrzałam zauważyłam, że wyraźnie się zmieszał.

- Powiedziała mi to na początku, znaczy trochę ją przycisnęłam, ale to przyznała. Ostatnio powiedziała, że już tego nie zrobi, mówiłam ci o tym.

- Czyli niepotrzebnie przyjeżdżałem. - spojrzałam na niego z zdziwieniem, za to ten wyjął swój telefon i zrobił duży grymas. - Teraz w życiu nie zdążę. - bez słowa ruszył do samochodu.

Byłam naprawdę pod wrażeniem, że Henderson wiedząc, że się spóźni, gdziekolwiek by był umówiony, przyjechał żeby mnie powiadomić o tak błahej sprawie. Jednak wcale on nie był taki zły.

Wyjęłam telefon z kieszeni swojej kurtki i napisałam wiadomość do blondynki, że jednak nie mogę do niej przyjść. Na swoją obronę mam to, że powiedziałam Veronice, że nie jestem pewna czy przyjdę do niej i spędzę czas z nią i zespołem. Upewniając się, że wiadomość została wysłana, schowałam swój smartphone i ruszyłam w stronę samochodu bruneta.

- Co ty robisz? - zdziwił się i spojrzał na mnie dziwnie.

- Mówiłeś, że spóźnisz, a ja na twoje szczęście, choć w szczęście nie wierzę, znam każdy skrawek Florydy, więc mogę cię poprowadzić szybszą drogą, którą nawet Google i Siri tego nie znają.

- Więc mówisz, że się nie spóźnię?

- Wsiadasz czy nie? - zapytałam zanim zamknęłam drzwi samochodu, jak znalazłam się w środku. Zauważyłam, że ten pokręcił głową i lekko się uśmiechnął.

- Dobra, musimy sobie coś ustalić. Kiedy dojedziemy na miejsce, nie znasz mnie i nie zwracasz na siebie uwagi. Nie przyznam się do ciebie nawet jak będziesz mieć przesrane. - zaczął tłumaczyć kiedy wjechał na główną ulicę.

- Co będę mieć? - przewrócił oczami i wyraźnie coś chciał powiedzieć niemiłego.

- Kłopoty.

Bad ReputationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz