tell me that you love me | kraft x hayboeck

1.2K 89 13
                                    

Nie pamiętam już, kiedy ostatnio gdzieś wyszedłem, spotkałem się ze znajomymi, czy po prostu nawet zrobiłem zakupy.
Po moim mieszkaniu przewalały się śmieci, lodówka od dawna świeciła pustkami. Zupełnie jak moje serce.
Odkąd mnie zostawiłeś, zrobiła się w nim ogromna dziura, której niczym nie potrafię zapełnić. Egzystuję, udając namiastkę życia.
Wchodzę pod prysznic. Zimne strumienie opłukują moje ciało. Zaczynam drżeć z zimna, ale nie zakręcam wody.
Próbuję w ten sposób poczuć coś innego niż obezwładniającą mnie samotność. Odchylam głowę do tyłu i zamykam oczy.
Przypominam sobie nasze wspólne prysznice.
I od razu wychodzę.
Nie mam siły nawet o tym myśleć. Nie sądziłem, że szczęśliwe wspomnienia mogą być aż tak bolesne. Ubieram jakieś czyste ubrania, które udaje mi się znaleźć.
Rozglądam się po salonie, który obecnie znajduje się w opłakanym stanie i zaczynam sprzątać. Wyrzucam wszystkie śmieci, ścieram kurze, odkurzam i myję podłogi. Wszystko, byle o tobie nie myśleć.
Po wszystkim ubieram się i idę do supermarketu.
Wracam z pełnymi torbami jedzenia, ale wiem, że i tak nie będę umiał nic przełknąć. Wysiadam z samochodu i z pełnymi rękami próbuję dostać się do budynku mojego mieszkania. Ktoś przytrzymuje mi drzwi.
Mówię szybkie podziękowania i zamierzam schować się z powrotem w swoich czterech ścianach. Rzucam szybkie spojrzenie na twarz trzymającego klamkę mężczyzny i zamieram.
Wszystkie zakupy wypadają mi z rąk. Michael zaczyna zbierać torby, ale ja wciąż stoję, po prostu się w niego wpatrując.

- Co tu robisz? - pytam, odzyskując świadomość. Michael wyciąga do mnie rękę z siatkami, ale ja wciąż stoję nieruchomo. Mam wrażenie, że gdybym się poruszył, to wszytko, Michael stojący przede mną, okazałoby się snem.

- Mogę wejść? Chcę porozmawiać - mówi. Przypominam sobie wszystkie swoje postanowienia dotyczące właśnie podobnej chwili. Jednak gdy patrzę w przepiękne oczy Michaela zapominam o wszystkim. Kiwam delikatnie głową i biorę od niego reklamówki. Wchodzę do budynku i słyszę, że idzie za mną.
Oddycham głęboko.
W ostatniej chwili rezygnuję z windy i wchodzę po schodach.
Widzę, że Michael delikatnie unosi brwi. Ja wiem jednak, że nie wytrzymałbym z nim ani sekundy w tym ciasnym pomieszczeniu.
Gdy w końcu znajdujemy się na moim piętrze, wpuszczam go do środka. Mam wrażenie, że jest jak zawsze. Jak zawsze Michael wpadł do mnie wieczorem, po jakimś wspólnym kinie, albo kolacji.
Odkładam zakupy na blat w kuchni i się o niego opieram. Michael stoi kilka metrów ode mnie. Biorę głęboki oddech.

- Myślałem, że już nie mamy o czym rozmawiać - mówię, udając chłodny ton. Tak naprawdę wszystko się we mnie gotuje. Nie wierzę, że on znów tu jest. Po prostu stoi, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

- Krafti... - mówi miękko, zupełnie jak jeszcze miesiąc temu.
Podnoszę na niego wzrok.

- O co ci chodzi? - pytam szorstko. Obiecałem sobie, że będę silny, mimo że mam ochotę rzucić się mu w ramiona.

- Przepraszam. Naprawdę przepraszam, ja... Tęsknię za tobą. To był jeden okropny, największy w moim życiu błąd. Nie umiem żyć bez ciebie. Ja... - Przymykam powieki, bo wiem, że zaraz się rozpłaczę. Nie odpowiadam, czekam, aż zacznie mówić dalej. Mimo że doskonale wiem, że wybaczyłem mu już wszystko, gdy tylko zobaczyłem go przed moim blokiem. - Przepraszam, że cię zraniłem. Nigdy więcej tego nie zrobię, słyszysz? Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Proszę, wybacz mi. Ja wiem, że na to nie zasługuję, ale proszę... Tak bardzo mi przykro...

- Michael...

- Kochanie, proszę... Wybacz mi. - Michael podszedł do mnie i zatrzymał się tuż przed moją twarzą.

- Nie wiem, czy... - zaczynam, ale Michael znów mi przerywa. Mam ochotę się roześmiać. Bo chcę mu powiedzieć, że już wszystko dobrze.

- Ja się poprawię, będę robił dla ciebie wszystko. Tylko proszę, daj mi drugą szansę... - Bierze w ręce moje nadgarstki. Czuję zapach jego perfum i znów czuję się jak w domu. - Powiedz tylko, że mnie nie kochasz, a sobie pójdę. Przepraszam, ja...

- Michael. - W końcu przestaje mówić i wyczekująco patrzy w moje oczy. - Kocham cię.
Na początku widzę niedowierzanie na jego twarzy, które sekundę później zamienia się w wielki uśmiech.
Wspinam się na palce, kładę dłonie na jego policzkach i całuję go mocno. Czuję, że jego ręce opłatają mnie w pasie.

- O boże, nawet nie wiesz, jak cierpiałem. Tęskniłem za tobą, odchodziłem od zmysłów. Przepraszam. Musiałeś przeżywać to samo.

- Już nie przepraszaj. Powiedz tylko, że mnie kochasz - szepczę, znów go całując.

- Kocham cię. Do szaleństwa. Kocham, kocham, kocham. - Michael odrywa się od moich ust, uśmiechając się szeroko. Opiera swoje czoło na moim. Wtulam się w jego ramiona, za którymi jeszcze dzisiaj tak bardzo tęskniłem. Nie wierzę, że znów mam go przy sobie.
Patrzę mu w oczy i wiem, ze nawet jeśli popełniam błąd, to wszystko jest tego warte.
Bo ja też wciąż kocham go do szaleństwa.

ONESHOTS | skijumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz