typical thursday afternoon | kot x hayboeck

911 85 14
                                    

Wróciłem do naszego mieszkania po kolejnym wyczerpującym treningu. Maciej czekał na mnie w kuchni i jak zwykle przygotowywał jakąś pyszną, zdrową kolację.
Przywitałem się, podszedłem do niego i objąłem od tyłu. Pocałowałem go w szyję, przez co jęknął cicho.
— Tęskniłem za tobą — wyszeptałem mu do ucha.
— Ja za tobą też, ale nie widzieliśmy się raptem kilka godzin — odparł ze śmiechem, odwrócił się i pocałował mnie szybko w usta.
— Czy to źle, że tęsknię nawet jak nie widzę cię piętnaście minut? — zapytałem, całując go mocniej.
— Nie. Ja też wolę, jak się nie musimy rozstawać nawet na moment. Ale niestety musimy.
— Mhm. — Stoję, wciąż nie wypuszczając go z objęć. Składam kolejne pocałunki na jego twarzy i mocno się do niego przytulam.
Miałem dość słaby dzień, a bliskość Maćka zawsze miała dla mnie zbawienny wpływ. Słyszę, że się śmieje, gdy w końcu wyplątuje się z mojego uścisku i wraca do przygotowywania jedzenia.
Siadam przy stole i obserwuję go.
Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że naprawdę go mam. Że jest moim chłopakiem już od dwóch lat.
Moje dwa najpiękniejsze lata życia.
Patrzę na jego cudowne, ciemne włosy, które są tak inne od moich, ale tak bardzo je kocham.
Patrzę na jego cudowne ciało i mięśnie. Patrzę na jego delikatny uśmiech i skupienie w wyrazie twarzy.
Uświadamiam sobie teraz z jeszcze większą mocą, że chciałbym oglądać go w mojej kuchni do końca mojego życia. Chciałbym wziąć z nim ślub, zamieszkać razem, zestarzeć się. Chciałbym, żeby każdy zwykły czwartek wyglądał właśnie tak.
Uśmiecham się na to wyobrażenie i w tym samym momencie on patrzy na mnie.
— Co? — pyta. — Czemu się śmiejesz? — Kręcę głową i podchodzę do niego.
— Po prostu cię kocham i jestem szczęśliwy, że cię mam — mówię, całując go. Obejmuję go, a on odpowiada mi i pogłębia pocałunek. Kładę dłonie na jego plecach, a chwilę później wsuwam je pod jego koszulkę.
Całuję go jeszcze mocniej, pozbywając się jednocześnie tshirta. To samo robi ze swoim.
— Miałem zrobić obiad — mówi pomiędzy pocałunkami, które stały się coraz bardziej gorące.
— Później — szepczę i ponownie wpijam się w jego usta. Już nie protestuje.
Podnoszę go i usadawiam na kuchennym blacie. Całuję jego szyję, słysząc nad sobą tylnego ciężki oddech. Przygryzam delikatnie jego skórę i pozostawiam małe malinki. Wiem, że tego nie lubi, ale nie mogę się powstrzymać. Lubię zaznaczać, że należy tylko do mnie. Jęczy cicho, gdy przechodzę z pocałunkami na jego brzuch.
Wracam z powrotem do jego ust, gdy łapie mnie za włosy i przyciąga do siebie. Całuję go ponownie i pozbywam się naszych spodni, a następnie bielizny.
Kochamy się na blacie, śmiejąc się i całując co chwila. Ponownie robimy to na kanapie, a później w sypialni.
A Maciej zupełnie zapomina o obiedzie, który zaczął robić.
Przypominam mu o tym dwie godziny później, gdy leży wtulony w moją klatkę piersiową.
— Byłeś głodny seksu, to teraz będziesz naprawdę głodny — mówi i śmieje się. Całuję go w czoło.
— Pizza?
— Michael...
— Ostatni raz... — próbuję go przekonać. Maciej od jakiegoś czasu stara się żeby wszystkie nasze posiłki były zdrowe, ale udaje mi się czasem wymusić ten dar bogów, jakim jest pizza.
— Okej. — wzdycha, a ja śmieję się i całuję go. — Ale tylko dlatego, że jestem strasznie zmęczony.
— Muszę cię tak męczyć o wiele częściej — szepczę mu do ucha, a on tylko się uśmiecha. Podnosi się na łokciu i całuje mnie.
— Chyba nie mam nic przeciwko. — Śmieję się i ponownie go całuję.
A potem mam dwie miłości mojego życia. Maćka i pizzę.



Michael to ja 🍕🍕

ONESHOTS | skijumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz