Zastanawiam się, czy to będzie udany wieczór, gdy siedzę przy stoliku w klubie i obserwuję moich kolegów. Jednego z nich, obserwuję trochę bardziej niż innych.
Od jakiegoś czasu wiedziałem, że mam pewnego skrytego adoratora.
Po konkursach zawsze zauważałem w plecaku jakieś liściki, małe upominki, kwiatki. Uśmiechałem się zawsze na ich widok.
Były urocze, a jeszcze bardziej urocze było to, że mój wielbiciel nie zdawał sobie sprawy, że wiem, kim jest.
Czasami podczas oczekiwania na skoki posyłałem mu delikatne uśmiechy. Z rozbawieniem obserwowałem, jak się rumieni i od razu odwraca wzrok.
Był wtedy niesamowicie uroczy.
Wiedziałem, że ja mu się podobam, ale on na razie chyba nie dostrzegł tego, że mi także nie jest obojętny. Chciałem w końcu go o tym poinformować i miałem nadzieję, że ta impreza będzie do tego dobrą okazją.
Zresztą chłopaki z kadry od jakiegoś czasu sugerowali mi, żebym w końcu do niego zagadał.
Widzę, jak siedzi przy stoliku obok Michaela i Stefana i przez pół godziny zdążył naprawdę sporo wypić.
Dawid patrzy na mnie i uśmiecha się znacząco. Łapie mnie za nadgarstek i prowadzi do ich stolika. Od razu zaczyna gadać z chłopakami, a ja siadam obok Clemensa.
— Hej — mowię wesoło. Obserwuję, jak wyraźnie zmienia się jego zachowanie, gdy mnie widzi. Uśmiecha się jednak delikatnie.
— Cześć, Maciej — odpowiada, a ja widzę, że ma zaczerwienione policzki, pewnie od spożytego już tego wieczora alkoholu.
Myślałem, że to będzie dużo łatwiejsze, ale gdy siedzę teraz obok Aignera i chcę coś powiedzieć, czuję, że zniknęła cała moja pewność siebie.
Michael przystawia nam jednak kolejne kieliszki wódki i przez chwilę śmiejemy się wspólnie. Później patrzę na Clemensa i przysuwam się nieznacznie w jego stronę.
— Masz ochotę potańczyć? — pytam i nie czekając na odpowiedź, ciągnę go na parkiet. Widzę tam już kilka ciekawych par, o których może być jutro głośno, ale teraz nie bardzo mnie to obchodzi. Zaczynamy ruszać się w rytm muzyki. Widzę, że Aignerowi jakoś nie szczególnie dobrze to idzie, dlatego kładę mu dłoń na plecach i przysuwam delikatnie do siebie. Uśmiecham się, widząc jego zaskoczenie.
Na początku czuję, że jest spięty, ale po chwili się relaksuje.
Obserwuję jego piękną twarz, która znajduje się tak blisko mnie. Widzę jego przymnknięte powieki i rozchylone wargi. Zdaję sobie sprawę, że jestem niesamowicie podniecony i on prawdopodobnie to czuje.
Uśmiecham się i przysuwam się jeszcze bliżej, mając już pewność, że nie przeoczy mojej męskości, która wbija się w jego udo. Zauważam, że jest w takim samym stanie.
Rozbawiony patrzę na jego niedowierzanie, gdy swoją drugą rękę kładę na jego szyi.
— Co.. Co ty robisz? — pyta, a ja uśmiecham się tylko.
Teraz tańczymy przytuleni, stykając się chyba każda możliwą częścią ciała. Jeszcze nigdy nie sądziłem, że to może być aż tak przyjemne. Aż tak... Podniecające i niesamowite.
Zdaję sobie sprawę, że mogłem zrobić to dużo wcześniej.
Przesuwam swoją głowę tak, że moje usta znajdują się teraz na wysokości jego ucha. Delikatnie całuję go tuż pod nim. Słyszę, że wydaje cichy jęk.
— Chciałeś mi o tym kiedykolwiek powiedzieć, Clemens? — szepczę wprost do jego ucha.
— Maciek... — odpowiada, wydając przy tym kolejny jęk, gdy dłoń z jego pleców przenoszę na pośladek. Sam jestem już niesamowicie twardy, ale uświadamiam sobie, że znajdujemy się na środku parkietu, dlatego łapię go za rękę i szybko idę do najbliższej łazienki. Wiem, że to niezbyt romantyczne miejsce, ale gdy tylko słyszę jak drzwi się za nami zamykają, popycham go delikatnie na ścianę i wpijam się w jego usta.
Od razu odpowiada mi tym samym. Jestem nawet zaskoczony jego zachłannością. Czuję, że uśmiecha się szeroko, co sam także robię. Przenosi swoje ręce na moje plecy i włosy. Gdy zaczyna brakować nam powietrza, odsuwam się nieco, ale Clemens od razu znów mnie całuje. Śmieję się cicho, gdy odsuwam się ponownie i patrzę na niego.
— Dziękuję za te wszystkie miłe rzeczy — mówię.
— Skąd wiedziałeś? — pyta. Ja tylko uśmiecham się szerzej i całuję go po raz kolejny.
— Jakby to powiedzieć? Nie jesteś zbyt dobry w ukrywaniu się. — Dotykam dłonią jego policzka. — Wróćmy do hotelu — szepczę, ponownie składając na jego ustach pocałunek. On kiwa głową i z uśmiechem łapie mnie za rękę. Idziemy po nasze kurtki.
Gdy wychodzimy, widzę uniesione w górę kciuki naszych kadrowych kolegów i gest braw.
Śmieję się tylko i idę za Clemensem do wyjścia.
Wracamy do mojego pokoju i w końcu dociera do mnie, jak wspaniale się czuję. Trzymam w objęciach mężczyznę, który mnie kocha i w którym także jestem zakochany. Całuję go w czoło, gdy zasypiamy.
— Kocham cię, Clemens — szepczę.
— Mhm, ja ciebie też — słyszę po chwili i uśmiecham się szeroko.
To był zdecydowanie udany wieczór.Podoba mi się ta dwójka