Czy choć przez chwilę mógłbyś kiedyś podawać, że ci na mnie zależy, zamiast od razu ubierać się i zostawiać mnie znów samego? Czy kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, że moglibyśmy robic razem też coś innego?
Czy myślałeś o mnie w ogóle jako o człowieku, a nie o swojej zabawce, którą bez wątpienia byłem?
Kim dla ciebie w ogóle byłem, Daniel?Po raz kolejny stoję pod prysznicem i próbuję zmyć z siebie twój zapach. Próbuję pozbyć się twojej obecności, chociaż wiem, że to niemożliwe. Jakbyś zupełnie zawładnął już moim sercem, ciałem i duszą. Przecież doskonale wiem, że wszytko wydarzy się od nowa, gdy tylko odezwiesz się do mnie kolejny raz. Nie umiem Ci przecież odmawiać. Nie potrafiłbym. Nie wtedy, gdy choć przez chwilę mogę poczuć twoje wspaniałe usta sunące po moim ciele. Nie wtedy, gdy czułem twoje dłonie, obejmujące i dotykające moje ciało.
Byłem od ciebie uzależniony i nie mogłem nic z tym zrobić.
Byłem w tobie zakochany, o czym doskonale wiedziałeś i traktowałeś mnie przez to jak swoją zabawkę.
Miałem tego dość. Po każdym seksie obiecywałem sobie, że to był ostatni raz. Że nigdy więcej nie pozwolę ci się wykorzystać. Ale za każdym razem, gdy przychodziłeś do mnie i uśmiechałeś się tak jak tylko ty potrafisz, nie potrafiłem odmówić. Nie potrafię zrobić nic innego, jak oddawać twoje pocałunki i prosić, żebyś mnie dotykał.
Byłem twoją zabawką przez zbyt długi czas.
Zakręcam wodę pod prysznicem i wychodzę z łazienki, okrywając się ręcznikiem. Zastygam w miejscu, gdy widzę ciebie, siedzącego na moim łóżku. Przecież dopiero wyszedłeś. Myślałem, że nie zobaczę cię przez kolejne tygodnie, w których będziesz mnie ignorował, a później przypomnisz sobie o mnie, gdy będziesz miał ochotę na seks.
A teraz jednak siedzisz i patrzysz na mnie.
Widzę, że drżą ci ręce. Nie mam pojęcia, dlaczego wróciłeś, ani co chcesz zrobić.
Patrzę na ciebie ze zdziwieniem.— Andreas — mówisz cicho i podchodzisz do mnie. Przez chwilę patrzysz mi w oczy, a ja nie potrafię się nawet poruszyć. Mam wrażenie, że zaraz przestanę oddychać.
— Daniel — wyduszam z siebie, mimo że wiem, jak żałośnie musi brzmieć mój głos.
— Przepraszam — szepczesz, po czym zbliżasz się, ujmujesz moją twarz w swoje dłonie i całujesz mnie czule. A ja już wiem, co to oznacza.
Wychodzisz, a ja patrzę na twoje plecy z bólem w oczach.
Już nigdy więcej nie wracasz.
![](https://img.wattpad.com/cover/135763293-288-k194811.jpg)