what should i do? | bartol x zajc

926 68 4
                                    

Odpalam kolejnego tego dnia papierosa i zaciągam się nim mocno. Wiem, że to co robię jest zakazane, ale w obecnej sytuacji mam to głęboko w poważaniu.
Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Znaczy wiem, ale ta wiedza przeraża mnie jeszcze bardziej.
Jest zimno, wdycham mroźne powietrze razem z dymem papierosowym. Zakładam na głowę kaptur mojej cienkiej bluzy.
Uświadamiam sobie, że wycieczka na balkon w tak ubogim ubraniu nie była jednym z moich najlepszych pomysłów.
Podobnie jak sytuacja sprzed godziny.
Odpalam kolejną fajkę i nie mogę uwierzyć we własną głupotę.
Postanawiam, że już nigdy więcej nie pokażę się publicznie.
Policzki płoną mi wstydem na samą myśl o tym głupim pomyśle.
Wzdrygam się, gdy słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Wiem, że ktoś wszedł do mojego pokoju, a za chwilę pewnie nakryje mnie na tym balkonie. Przez chwilę zastanawiam się, co by było, jeśli byłby to trener. Później znów zaciągam się papierosem.
Przecież gorzej już być nie może, prawda? Tak myślę, ale gdy osobnik zakłócający moją ciszę i izolację staje obok mnie, zmieniam zdanie.

— Timi. — Słyszę jego głos i zamieram. Nie jestem w stanie na niego spojrzeć. — Hej, mówię do ciebie. Wyrzuć tego papierosa. —  Czuję, że cała moja twarz musi być czerwona. Podnoszę rękę z zamiarem zrobienia tego, o co poprosił, ale rezygnuję i ponownie się zaciągam.
Patrzę na otaczający nas widok, na swoje ręce, na dogasającego papierosa.
Na wszystko, byle nie na niego.
Nie wierzę w ogóle, że on sobie tu tak po prostu stoi.
Czuję, że się mi przygląda. Po kilku minutach zmuszam się do krótkiego spojrzenia na jego twarz. Uśmiecha się, a ja kompletnie nie wiem, jak mam to interpretować. Jestem prawie pewien, że kolejny raz mnie wyśmieje. Wbije kolejne igły w serce.

— Co? — pytam, gdy zauważam, że od dziesięciu minut się na mnie gapi.

— Jesteś takim idiotą, Zajc.

— Jeśli masz zamiar mnie obrażać, to możesz już sobie iść. — Dziękuję bogu, że nie zdradził mnie drżący głos. Czułem się, jakby po raz kolejny przejechał po mnie walcem. Dlaczego tu w ogóle przyszedł?
Ale na co innego mogłem liczyć?

— Spójrz na mnie — mówi, ale ja nie potrafię tego zrobić. Wiem, że zaraz się popłaczę.
Jestem zaskoczony, gdy czuję jego rękę na moim ramieniu. Zmusza mnie, żebym przeniósł na niego wzrok.
Znów się uśmiecha, co okropnie mnie irytuje.

— Czego ty chcesz, Tilen? Nie możemy po prostu o tym zapomnieć? Już możesz przestać się śmiać. — Wyrzucam z siebie. Ten idiota dalej się uśmiecha. Strącam z ramienia jego rękę i mam zamiar wrócić do środka. Czuję, że moje palce zamarzają.
Bartol łapie mnie za rękę.

— Tylko ja wcale nie chcę o tym zapomnieć — mówi, a ja staję w miejscu. Odwracam się i po raz kolejny widzę ten irytujący, ale niesamowicie uroczy uśmiech.

— Nie nabijaj się ze mnie.

— Wcale tego nie robię. Ja.. Mi się to naprawdę podobało. Przepraszam, że tak zareagowałem, po prostu mnie zaskoczyłeś — mówi, a jego dłoń przesuwa się wzdłuż mojej ręki, aż do szyi. Musi czuć, że jest okropnie zimna, bo przyciąga mnie do siebie i otula swoim szalikiem.

— Myślałem, że nie będziesz chciał mnie więcej widzieć — szepczę. Jestem zażenowany. Wciąż nie wiem, do czego to wszystko zmierza.

— Tak się składa, że chciałbym widzieć cię znacznie częściej, niż dotychczas. — uśmiecha się. Nie potrafię nie odpowiedzieć tym samym. Milczę, bo nie wiem, co mam powiedzieć. — Teraz mógłbyś mnie pocałować.

Zbliżam twarz i dotykam jego warg swoimi. Są ciepłe i cudowne.
Zupełne przeciwieństwo moich w tej chwili.

— Możemy wrócić do środka? —  pytam, gdy z uśmiechem się od siebie odsuwamy. — Umieram z zimna.

— Chodź. Tylko więcej nie pal tego gówna, smakuje okropnie. — uśmiecha się i ponownie mnie całuje, gdy już znajdujemy się w ciepłym pomieszczeniu.
Nie wierzę, że jeszcze chwilę temu miałem ochotę zapaść się pod ziemię, właśnie przez to, że pocałowałem Tilena. Teraz leżymy na moim łóżku, przytulając się i całując co chwila.
Wpatruję się w jego twarz, uśmiechając się.

— Co? — pyta, składając na moim czole kolejny całus.

— Chciałem ci wcześniej powiedzieć, że chyba jestem w tobie zakochany — szepczę I po raz kolejny czuję występujący na moją twarz rumieniec.

— Wiem, kochanie. — Śmieje się, przytulając mnie mocniej. — Ja chyba w tobie też.





Chciałam napisać coś super z okazji naszego dzisiejszego wspaniałego medalu, ale musicie mi wybaczyć, nie miałam na to czasu.
Jestem niesamowicie dumna z naszych chłopaków. Dla mnie i tak są złoci 💟💟🎖️🎖️🎖️🇵🇱🇵🇱

Już więcej nie prorokuję, bo mi nie wychodzi 😅

Już więcej nie prorokuję, bo mi nie wychodzi 😅

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
ONESHOTS | skijumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz