photo | stoch x johannson

759 83 21
                                    

Uśmiecham się, blokując ekran i patrzę na jego reakcję po drugiej stronie stołówki.
Widzę, że bierze do ręki swoją komórkę i czyta przesłaną mu wiadomość. Z satysfakcją obserwuję, jak wściekle się rumieni i podnosi wzrok.
Uśmiecham się szerzej, gdy w końcu mnie dostrzega. Przez chwilę mierzymy się spojrzeniami, ale przerywam nasz kontakt i wstaję.
Wychodzę ze stołówki i zatrzymuję się przed jej drzwiami.
Za chwilę wychodzi przez nie Robert, wciąż czerwony na twarzy z lekko odznaczającą się już erekcją.
Uśmiecham się i łapię go za rękę, a on bez słowa wpija się w moje usta.
Odrywa się chwilę później i ciągnie mnie do swojego pokoju, który znajduje się bliżej.
Nie widziałem go jeszcze w takim stanie.
Dosłownie zrywa ze mnie ubranie, a ja nie mogę powstrzymać uśmiechu. Kilka razy prowokowałem go do podobnej akcji, ale zawsze zachowywał to swoje opanowanie.
Nie tym razem.

Całuje mnie mocno po raz kolejny, a ja już czuję, że będę miał opuchnięte całe usta.
Te pocałunki są namiętne, pełne pasji, wręcz brutalne. Jendak w żadnym stopniu mi to nie przeszkadza.
To właśnie taki zezłoszczony, zirytowany i władczy Robert podoba mi się najbardziej.
Jęczę, gdy szybkim ruchem pozbywa się mojej bielizny i bez przygotowania czuję go w sobie.
Całuje i przygryza moją szyję, poruszając się szybko. Wbijam swoje paznokcie w jego ramiona, wijąc się pod jego ciałem.
Oddychamy szybko, gdy po chwili opada na mnie po chyba najlepszym seksie w moim życiu.
Zdecydowanie muszę częściej właśnie tak go inicjować.
Uśmiecham się do niego, ale Johansson kręci głową.

— Daniel prawie zobaczył, co mi wysłałeś — mówi, śmiejąc się i całując mnie w czoło.

— Ups?

— Eh, nie wysyłaj mi proszę więcej zdjęć swojego penisa, gdy mogę to odczytać w miejscu publicznym. Albo najlepiej w ogóle, bo chłopaki chyba znają moje hasło. — śmieje się po raz kolejny.

— To je zmień — odpowiadam, podnosząc się na łokciu. Całuję go w usta, schodząc na szyję i klatkę piersiową.
Mruczę cicho, gdy łapie za mój tyłek, ściskając go.
Słyszę dzwonek telefonu, ale nie przestaję go całować. Te pocałunki są zupełnie inne od tych poprzednich. Słodkie, powolne i czułe.

Telefon wciąż dzwoni, więc Robert w końcu odrywa się ode mnie i odbiera urządzenie.
Słyszę jego krótką rozmowę po norwesku, pewnie z którymś z kolegów z drużyny.

— Muszę iść — mowi niezadowolony, całując mnie. — Za piętnaście minut mam trening, o którym kompletnie zapomniałem.

— Ciekawe dlaczego... — mówię i uśmiecham się, ponownie łącząc nasze usta. Johansson wzdycha i głaszcze mnie po policzku. Całuje raz jeszcze i wstaje z łóżka, zakładając na siebie ubrania.
Ja leżę i mu się przyglądam.

— Kocham cię, Robert — mówię. On staje w miejscu i wpatruje się we mnie. W końcu nasza umowa była zupełnie inna.
Jednak nie mogłem nic poradzić na to, że się w nim zakochałem.
I nie mogłem już dłużej udawać, że tak nie jest.
Robert zakłada koszulkę i pochyla się nade mną. Całuje mnie.

— Ja ciebie też, Kamil — uśmiecha się szeroko i ponownie mnie całuje, a ja obejmuję jego szyję, przybliżając się.

Nie sądziłem, że to będzie takie proste. W pewnym momencie związek oparty na seksie bez zobowiązań, przerodził się w coś zupełnie innego. Coś prawdziwego. Coś znacznie więcej.

Uśmiecham się i uświadamiam sobie, że mogę go już nazywać moim chłopakiem.

— Już za tobą tęsknię — mówię.

— Jeszcze dzisiaj się zobaczymy. — puszcza mi oczko, zakładając bluzę.
— Przyjdę wieczorem.

— Naprawdę cię kocham, wiesz? Już dawno chciałem Ci to powiedzieć. — Uśmiecha się.

— Ja naprawdę też cię kocham. Bałem się, że ty mnie nie. Dlatego sam nic nie mówiłem. Nie chciałem cię stracić.

— I nie stracisz. Już nigdy — odpowiadam i całuję jego cudowne wargi.

ONESHOTS | skijumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz