Obejmuję dłońmi twoją twarz. Dotykam jej. Staram się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół, każde wgłębienie, każdą zmarszczkę. Ścieram pojedyncze łzy, które wyczuwam pod palcami. Opieram swoje czoło o twoje. Wzdycham głośno i otwieram oczy. Nie jestem pewien, czy dam sobie radę. Nie wiem nawet czy w jakikolwiek sposób uda mi się dopuścić do swojej świadomości, że nigdy nie będzie nam dane się więcej spotkać.
Uporczywie wpatruję się w twoje oczy, szukając w nich jakiegokolwiek znaku. Szukam odrobiny nadziei, czegokolwiek, co sprawiłoby, że mógłbym zostać.
Przesuwam palcem po twoich zimnych ustach. Chcę zapamiętać także ich kształt. Ich strukturę. Ich zimno, które zawsze mnie dziwiło.
Pochylam się i całuję je delikatnie. Jakbym robił to pierwszy raz w życiu, choć tak naprawdę jest to tysięczny. Ale też ostatni.
Przyciskam swoje usta mocniej, a gdy nie protestujesz wsuwam swój język w twoje usta. Smakujesz jak zawsze. Gumą do żucia o jakimś owocowym smaku.
Staram się zapamiętać ten smak jak najlepiej. Zachować w najgłębszych zakamarkach pamięci i nigdy nie wypuścić.
Wsuwam palce w twoje miękkie włosy. Nie mogę uwierzyć, że robimy to po raz ostatni.
Ostatni.
W ostatnim czasie używaliśmy tego słowa zbyt często. Zbyt często musiałem przymykać oczy, starając się zachować zimny pozór akceptacji naszego losu. Teraz nie jestem w stanie tego robić.
Odsuwam się z krzykiem i znoszę się płaczem.
Opadam na podłogę. Jedynie patrzysz na mnie zbolałym wzrokiem.
Czuję to spojrzenie, gdy prześlizguje się po mojej skórze.
Chowam twarz w swoich dłoniach. Nie potrafię powstrzymywać łez, które nagromadzone od miesięcy w końcu się ze mnie wylewają.
Czuję twoją dłoń na ramieniu, a po chwili siadasz obok.
Odwracasz moją głowę w swoją stronę i patrzysz mi w oczy.
Szepczesz ciche przepraszam. Po raz kolejny łączysz nasze usta w desperackim pocałunku. Jeszcze nigdy nie byłem tak bardzo nieszczęśliwy, robiąc coś, co tak bardzo kochałem.
Nie potrafię już nawet wyrazić moich uczuć do ciebie, więc szepczę twoje imię.
Wzdychasz i kładziesz głowę na moim ramieniu. Jeszcze przez chwilę czuję na nim ciepło twojej twarzy.
Później zostaje mi jedynie chłód ciągnący się z uchylonego okna.Hmm. Cześć, jestem, nie wiem czy wracam, choć taką mam nadzieję.
Uporządkowałam swoje życie, swoje sprawy i swoją głowę.A czy ktoś jeszcze tu jest?