Rozdział 35

36.4K 991 152
                                    

Obudziłam się następnego dnia i chwilę trwało, żebym uświadomiła sobie poprzednią noc. Więc to nie był sen. On wyjechał. I wróci za miesiąc. Za pieprzony miesiąc.

Wyczołgałam się z łóżka i założyłam pierwsze lepsze ciuchy, a później zeszłam na dół.

-Daphne-bąknęła od razu Pani Alice podchodząc do mnie, a ja miałam ochotę wywrócić oczami i wrócić do pokoju aby się wypłakać.-rób śniadanie. Jesteśmy głodni.

-Oczywiście-pokiwałam głową.

-Tylko dla mnie, Gorga i Reychel. Michael wyjechał i wróci za miesiąc-zesztywniałam słysząc jej słowa. Serio musi mi o tym przypominać.

-Wiem-odparłam.

-Skąd wiesz?-spiorunowała mnie wzrokiem, a ja zesztywniałam. No i co ja mam teraz powiedzieć?

-Znaczy...coś mi się obiło o uszy. Zrobię śniadanie dla trzech osób-szybko czmychnęłam do kuchni gdzie zaczęłam wyciągać z szafki i lodówki różne produkty. Podczas robienia śniadania do kuchni weszła jak zawsze idealna Reychel.

-Co? Twój chłopaczek cię zostawił?-zakpiła. Skąd ona...

-Jaki chłopak?-skłamałam.-Mike i ja nie jesteśmy razem.

-Jasne-prychnęła.-myśle, że nie wiesz jak na ciebie patrzy? Musze cie zmartwić. Mike będzie mój czy ci się to podoba czy nie.

-Może daj mu wybrać z kim będzie chodzić, a nie rządzisz nim?

-Od kiedy jesteśmy na ty?-uniosła do góry swoją wymalowaną brew.

-Nie ważne. Po prostu...przestań się wtrącać w nieswoje sprawy.

-Nieswoje? Michael byłby mój gdyby taka nieudaczniczka jak ty nie zatrudniła się tutaj. Myślisz, że on na prawdę coś do ciebie czuje i że będzie ci wierny? Myślisz, że nie wyrwie jakieś gorące hiszpanki jak tam dojedzie? On się tylko tobą bawi. Niby dlaczego taki przystojny mężczyzna miałby związać się z tobą?

-A z tobą?-odbiłam pałeczkę.-widać, że Michael nie pała do ciebie nawet symaptią, więc dlaczego miałby z tobą być?

-Jesteś śmieszna-zaśmiała się bez krzty wesołości.-ja i Michael do siebie pasujemy. Jestem bogata, ładna, mam świetną figurę...

Ale mózgu za grosz-dodałam w myślach.

-Mam dalej wymieniać?

-Daruj sobie. Mike nie leci na takie jak ty.

-Coś ty powiedziała? Jedno słowo i możesz wylecieć z tej roboty.

-Gdy Mike cię dowie, że maczałaś w tym palce, a ja wylecę nie radziłabym ci się tu pokazywać-posłałam jej kpiący uśmiech.-w tedy już totalnie spadniesz na dno, a Michael znienawidzi cie jeszcze bardziej.

Reychel zrobiła się cała czerwona i zacisnęła dłonie w pięść.

-To jeszcze nie koniec-syknęła i zarzucając swoje blond kłaki do tyłu wyszła z kuchni.
***

Wyłączyłam odkurzacz i schowałam go do szafy, a później wzięłam ścierkę i zaczęłam ścierać kurze. Byłam w domu sama. Cisza była aż przerażająca. Jedyne co teraz chciałam to przytulić się do Mike'a, ale niestety to niemożliwe. Narazie nie...muszę czekać.

Moje rozmyślenia przerwał mój telefon. Rzuciłam się w jego stronę i odblokowałam z szerokim uśmiechem.

MIKE-Jak tam księżniczko? Tęsknisz?

JA-Bardzo. Jestem sama w domu. Wszędzie przerażająca, głucha cisza...

MIKE-Nawet nie wiesz ile bym teraz dał, żebym do ciebie przyjechał

MIKE-Ale to teraz niemożliwe :(  Zobaczysz, szybko zleci :* <3

JA-Oby :(  A co teraz robisz?

MIKE-Aktualnie siedzę na jakieś w chuj nudnej konferencji w chuj niewygodnym garniturze.

Parsknęłam śmiechem czytając jego SMS-a, po czym odpisałam

JA-I możesz pisać?

MIKE-Nikt nie widzi, że mam telefon XD Ale najchętniej teraz bym wyszedł i cie przytulił :*

JA-Myślimy o tym samym :* Też bym cie chciała przytulić. A teraz uważnie słuchaj i nie pisz już ^^

MIKE-Dla ciebie wszystko skarbie :* Napiszę jak będe miał czas. Kocham cie :*

Mój uśmiech znowu się powiększył gdy to przeczytałam.

JA-Ja ciebie też <3

Odłożyłam telefon i powróciłam do sprzątania w już dużo lepszym humorze.
***

-Hej-przywitałam się z Vivian podchodząc do niej. Umówiłam się z nią i z Ericą, abyśmy troche pochodziły, a ponieważ dziewczyny się nie znają wzięłam Erice i przyprowadziłam na spotkanie  Vivian.-Vivian to jest Erica. Erica, to Vivian.

-Cześć-rzuciły w tym samym momencie i się roześmiały.-Daphne sporo o tobie mówiła-odparła Erica.

-O tobie też-zaśmiała się Vivian.-dobra, to gdzie idziemy?

-Co powiecie na kawę? Jestem dzisiaj troche zmęczona, a chciałabym się napić?

Już po paru minutach siedziałyśmy w kawiarni popijając Latte i jedząc ciastko oraz rozmawiając na różne tematy co chwile wybuchając głośnym śmiechem. Dziewczyny wiedzą o wyjeździe Mike'a ale nie pytają mnie o to za co jestem im cholernie wdzięczna.

-Może wybierzemy się kiedyś na imprezę?-zapytała Vivian.-tylko ja, ty i Erica. Taki babski wypad.

-Czemu nie. Co ty na to?-zwróciłam się do mulatki.

-Bardzo chętnie-uśmiechnęła się ukazując swoje idealne, białe zęby jak z okładki magazynu.-mam ochotę się napić.

-Już ją kocham-zaśmiała się rudowłosa i przybiła z Ericą piątke.-to co? Może jutro? Jest sobota, wyskoczymy, napijemy się.

-Jutro-włączyłam telefon i sprawdziłam grafik.-z tego co wiem jutro moi szefowie lecą gdzieś na jakieś ważne spotkanie i wracają za dwa dni.

-Idealnie!-Vivian klasnęła w dłonie.-więc co? Jutro o dziewietnastej? Przyjadę po was.

-Bardzo chętnie. WYbaczcie, ale muszę wracać robić obiad dla tej irytującej trójki.

-Jasne. My się jeszcze bliżej poznamy-Vivian wskazała na mulatką, a ta kiwnęła głową.

-Okey. Miłej zabawy-pocałowałam dwójke w policzkę i wyszłam z kawiarni.




Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz