Rozdział 27

42.1K 1.2K 275
                                    

Wysprzątałam dom na błysk. Miałam więc dużo czasu dla siebie. Nareszcie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś ciekawy serial. Ale ktoś postanowił mi przeszkodzić.


-Hej księżniczko. Co robisz?

-Oglądam.

-To się ubieraj. Zabieram cie gdzieś.

-Co? Po co?

-Niespodzianka. Ubierz coś luźnego.

-Mike, nie mogę. Twoi rodzice...

-Dzisiaj są do późna w pracy. No chodź, nie daj się prosić. Gwarantuje, że ci się spodoba.

Spojrzałam w jego ciemne, cudowne oczy. Jak mu można odmówić.

-Okey. Daj mi dziesięć minut.

Mrugnął do mnie i wyszedł z pokoju. Coś luźnego. Cholera, gdzie on chce mnie zabrać? Założyłam więc różowe getry, czarny podkoszulek na ramiączkach i bordową bluzę. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i zbiegłam na dół gdzie usłyszałam dziwne odgłosy.

-Mikee, może pojadę z tobą?-oczywiście ten żenujący głos należał do Reychel.

-Nie. Gdybym chciał mieć spierdolony dzień to bym cie wziął.

-Ale Miike...nudzi mi się.

-To się kurwa rozbierz i pilnuj ubrania. Chociaż to pewnie dla ciebie żadna nowość.

-Mike...

-Michael-poprawił ją.-kurwa Michael. Mike mogą mówić do mnie tylko bliskie osoby. Ty jesteś nikim. Pogódź się z tym.

-Jeszcze zobaczymy!-wrzasnęła i pobiegła do swojego pokoju, a ja w tedy do niego dołączyłam.

-Ta laska mnie irytuje-warknął. Wziął mnie za ręke i wyprowadził z domu.

-Nie przejmuj się nią. Robi wszystko, żeby ci się przypodobać.

-To jej się nie udaje.

Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy.

-Nie wiem czemu rodzice chcą, żebyś z nią chodził.

-Dla nich jest kobietą idealną. Bogata, z klasą, modna...tylko kurwa sztuczna jak chuj. I nie zamierzam być z takim plastikiem. Ale moi rodzice nie myślą o mnie i nie chcą tego słuchać, że mi się nie podoba. Mam szanować ich reputacje i z nią być. W snach-prychnął.

-Czyli zmuszają cie do chodzenia z nią na bankiety, do tańczenia i do gadania z nią?

-Tak tak i tak-warknął.

-Czyli nie lubisz bankietów.

-Nie. Gdybyś ty tam była to zupełnie inna sprawa-spojrzał na mnie przez chwilę, a później powrócił na drogę, a ja zaczerwieniona oparłam głowę o okno.-jesteśmy, wysiadaj.

Zdezorientowana wysiadłam z auta i poszłam za Mike'm do środka.

-Co my tu robimy?-spytałam zupełnie zbita z tropu.

-Zobaczysz-powiedział Mike i poszedł do recepcji gdzie kupił dwa bilety. Chwycił mnie za ręke i wciągnął na wielką salę. Pełno ludzi, gąbek i...

-Park trampolin!-pisnęłam jak mała dziewczynka.

-Chcesz się poczuć jak dziecko? To cie tu zabrałem.

Krzyknęłam na całe gardło i rzuciłam mu się na szyje.

-Dziękuje. Jejku, jak tu cudownie!

Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz