-Gdzie jest mąka?-zapytałam.
-W szafce na dole-odparł Michael a ja wyciągnęłam mąke i zaczęłam ją otwierać co nie było takie proste.
-Może ci pomóc?-zaśmiał się.
-Poradzę sobie-warknęłam i w tym momencie mąka się otwarła z jednym małym problemem. Mąka na samej górze znalazła się na czarnej koszulce Michaela. Zamarłam. Teraz na pewno mnie zwolnią.
-Jezu!-pisnęłam i zaczęłam ścierać mąke z jego koszulki.-przepraszam. Tak bardzo!
Jego mina była poważna, a ja jeszcze bardziej się przeraziłam.
Jednak po chwili poczułam coś mokrego i śliskiego na głowie. Nie wierzyłam w to co zrobił. Spojrzałam w jego oczy, a ten głośno się zaśmiał.
-Nie wierze, że to zrobiłeś-fuknęłam dotykając śliskich włosów. Jajko. Świetnie. Mam jajko na włosach. Blake wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem.
-Mike przestań się śmiać!-krzyknęłam, ale to nie pomogło.-Mike!To nie jest śmieszne.
Mężczyzna nie reagował więc wzięłam garść mąki i sypnęłam mu w twarz, a ten momentalnie się uciszył.
-Masz pięć sekund żeby uciec-rzucił ostro, a ja pisnęłam i wybiegłam z kuchni. Mike policzył do dwóch i zaczął mnie gonić.
-Miało być do pięciu!-pisnęłam uciekajac przed nim.
-Zmieniłem zdanie-zaśmiał się doganiając mnie. Chwycił mnie w talii i wsypał za podkoszulek mąke.
-Mike!-pisnęłam i zaczęłam podskakiwać. Uczucie nie było nieprzyjemne.-Mike do cholery-ale ten nie robił nic tylko głośno się śmiał. Wzięłam więc ze stolika szklankę z wodą i wylałam mu ją na głowę.
-Daphne!-krzyknął i tym razem to ja wybuchnęłam śmiechem.
-Puszczaj!-piszczałam gdy ciągnął mnie do kuchni.-Michael!
-Trzeba było nie zadzierać.
-To ty zacząłeś!-broniłam się.
-Ty obsypałaś mnie mąką.
-Niechcąco.
-Nieważne-zaśmiał się i rozbił drugie jajko.
-Jesteś wredny-pisnęłam robiąc to samo i teraz byliśmy cali brudni. Kuchnia i salon również.
-Jestem cała brudna-zaśmiałam się.
-Ja też-odparł rozbawiony, a ja parsknęłam śmiechem widząc jego białą od mąki twarz.
-Co tu się dzieje!-krzyknęła Reychel wbiegając do domu. Była cała czerwona na twarzy. Oho...przypał.-jak wy wyglądacie! Mike...ty...
-Co?-spytał sarkastycznie opierając się o blat z triumfanym uśmieszkiem.
-JAK TY WYGLĄDASZ DO CHOLERY!? COŚ TY ROBIŁ Z TĄ SPRZATACZKĄ!
-A co cie do?
-Mike...
-Dla ciebie Michael-syknął wkurzony na co blondynka prychnęła.
-TWOI RODZICE CIE ZABIJĄ JAK ZOBACZĄ CO Z NIĄ ROBIŁEŚ-wskazała czarnym szponem na mnie.
-Tak?-uniósł pewnie brwi.-powiedz tylko słówko moim starym, a przysięgam, że nie będziesz już tutaj mieszkać.
-Mike...
-Słyszałaś?-warknął. Reychel spiorunowała nas wzrokiem i z głośnym prychnięciem poszła na górę, a ja zaczęłam się śmiać. Oparłam głowę o ramie Mike'a wybuchając śmiechem, na co mężczyzna mi zawtórował.
-Trza to posprzątać-rzuciłam a Mike kiwnął głową i razem szybko zaczęliśmy sprzatać.
-Chyba nici z ciasta, co?-spytałam.
-Lepiej się bawiłem niż przy pieczeniu-rzucił a ja cicho zachichotałam.
-Masz, idę się wykąpać-rzuciłam w jego stronę ścierkę i w akompaniamencie śmiechy mężczyzny pobiegłam na górę.
***Podałam rodzinie drugie danie dyskretnie zerkając na Michaela. Gdy nasze spojrzenia się spotkały oboje cicho się zaśmialiśmy przypominając sobie naszą "walkę" parę minut temu. Reychel widząc nasze spojrzenia prychnęła głośno ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
-A tobie co tak do śmiechu?-spytała jego mama. Na szczęście nie widziała jak ja się śmieje.
-Nic nic-rzucił i zaczął skupać kurczaka.-po prostu...coś mi się przypomniało.
Parsknęłam cichym śmiechem i poszłam do kuchni trochę posprzątać, a później mogłam wrócić do pokoju. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. To był najlepszy czas od kąd pamiętam. Wspaniale bawiłam się z Mike'lem. Chłopak nie jest jak jego matka'wredny, egoistyczny czy zapatrzony w siebie. Chce być normalnym młodym mężczyzną, bawić się, imprezować. Widać, że to go kręci. Jest bardzo otwarty, sympatyczny i uwielbia towarzystwo, a rodzice mu tego nie dają. Gdy ja byłam mała moi rodzice nie widzieli świata poza mną. Ale są też tacy którzy ignorują swoje dziecko i traktują jak powietrze myśląc, że kasa załatwi wszystko. Do takiej grupy zalicza się Mike...
CZYTASZ
Jesteś tylko moja
RomanceGdy dwudziesto jedno letnia Daphne traci pracę postanawia zatrudnić się u małżeństwa jako sprzątaczka co okazuje się niezbyt łatwym zajęciem. Tam poznaje syna bogatego małżeństwa-dwudziesto cztero letniego Michaela. Co się stanie gdy zamożny mężczyz...