8 |kochasz ją?|

1.3K 158 33
                                    

Opadam plecami na łóżko, a on do mnie dołącza. Nie do końca tak wyobrażałam sobie nas w tym łóżku. Nigdy nie byłam marzycielką, zawsze twardo stąpam po ziemi, dlatego zawsze staram się ucinać takie myśli.

– Mieszkasz tu sama?

– Tak – nigdy nie spotkałam się z nikim na tyle długo, żeby chociażby kogoś tu przyprowadzić. Moje życie jest puste, jeśli chodzi o miłość i o ciepło drugiego ciała każdej nocy.

– Masz tu jakiś przyjaciół?

– Przyjaciele to zbyt duże słowo, mam tu kilkoro znajomych, czasem wyskoczymy do klubu, czy gdzieś.

Chcę wiedzieć o nim wszystko, ale nie wiem, gdzie zacząć, żeby mnie to nie zraniło.

– Dlaczego Nowy Jork?

– Podoba mi się wizja miasta, które nigdy nie śpi. Lubię świadomość, że zasnę i że nie wiem, co będzie jutro. Nowy Jork to jedno wielkie wyzwanie, a ja chyba zakochałem się w pieprzonych wyzwaniach.

– Testujesz siebie – może nie powinnam się odzywać.

– Żyję – i to nie byle jak. Żyje na tyle odważnie, żeby nie pić, ale nie na tyle, żeby po mnie wrócić. Wiem, po co tu przyjechał, sprawdzić, jak bardzo mnie zranił.

Dlaczego wybrał Nowy Jork zamiast mnie, jako swoje wyzwanie?

Wiem, że to samolubne, ale odmienił całe moje życie, a ja pozwoliłam mu na to, a wszystko, co dostałam to.. patrzenie na jego udane życie.

Czuję zazdrość i to nie, co do Holly, a do niego samego, bo czuję, jakby to on żył moim szczęśliwym życiem, które planowałam. To samolubne, ale mam to gdzieś.

Są momenty, gdy myślę, że to kara od losu za planowanie swojego życia, że on pojawił się na mojej drodze, po to, żeby zburzyć mój plan, żeby ten ktoś kto kieruje naszym losem, śmiał się mi w twarz, że bez planu można być szczęśliwszym.

– Chodź, zrobię ci obiad.

Nie chcę być żałosna i ciagle pytać ‚dlaczego' .

Nie chcę też znowu cieszyć się nim, myśląc, że to nie będzie miało konsekwencji.

– Kochasz ją? – mam wiele innych pytań, jak szybko o tym wiedziałeś, kiedy jej powiedziałeś, w jaki sposób to zrobiłeś, czy ona czyni cię lepszym człowiekiem, ale zatrzymuję się przy tym jednym.

– Nigdy nie powiedziałem tego na głos i boję się, jak to, kurwa, zabrzmi – podnosi się, a ja idę jego śladem – Nie boję się jej kochać, tak jak bałem się kochać ciebie. Miłość do niej nie niesie za sobą żadnych oczekiwań. Wiem, że to ja nie potrafiłem sprostać tym, co sobie sam założyłem, ale z niektórymi ludźmi tak jest, wiesz? Przy niektórych czujemy się przytłoczeni samymi sobą.

– Przestań – warczę – Poddałam przy tobie wątpliwości wszystko, w co wierzę i czego chciałam..

– Mary Jane.. gdy byłem z tobą nie wiedziałem, kim jestem... – jest taki spokojny, jakby te wspomnienia nic dla niego nie znaczyły.

– Zrezygnowałeś z kochania mnie, bo dalej nie uważasz, że na mnie zasługujesz, że twoje życie by mnie przerosło, a ona...

– Nie waż się powiedzieć o niej złego słowa, kurwa.

– Nie możesz mi zabronić! – wrzeszczę – Robisz z siebie przy mnie męczennika! A ja nie rozumiem dlaczego! Bo co? Bo Chris by na mnie nie zasłużył? Bo mi nie wystarczy to, co robisz? Bo jej pozwalasz na więcej w łóżku? A może po prostu nigdy mnie nie kochałeś? Nie umiem zrozumieć, jak tak łatwo mogłeś ze mnie zrezygnować, skoro mnie kochałeś!

– Ale jak ty mogłaś mnie kochać? – o nie.. – Mogłem cię zabić, wiesz? Przewoziłem cię po alkoholu na motocyklu, odebrałem ci dziewictwo po alkoholu, byłem przy tobie, ale często mnie tam nie było. Czuję, jakbyś kochała wyobrażenie mnie, dlatego starałem się nim być. Wiem, że to popieprzone... ale gdy zrozumiałem kim jestem, nie miałem odwagi sprawdzić, czy tobie się to spodoba, czy podda to wątpliwości tego, czego chcę.. może to samolubne, ale nie przekonałyby mnie twoje słowa.. a gdy już raz byłem gotów.. gdy wsiadłem do pieprzonego samochodu.. zamiast do ciebie, pojechałem do grupy wsparcia. Nie wiem, dlaczego.. po prostu chciałem chyba zrozumieć, jak inni radzą sobie z byciem trzeźwym, co im to zabrało, co im to dało. I wtedy ją poznałem, a ona powiedziała.. coś, co kompletnie przeczyło temu, co powiedział do mnie raz Chris. Alkohol nic mi już nie zabierze, to ja jestem panią własnego losu – mówi z całą pewnością siebie – Wtedy do mnie dotarło, jak mój alkoholizm wiele zabrał tobie i nie chciałem, żeby tak było.

– Więc dlaczego...

– Dalej jestem alkoholikiem – mówi znowu tak samo pewnie – I wtedy zrozumiałem, że alkohol dalej mi przeszkadza.

– Nie miałeś prawa wybrać za mnie! – krzyczę.

– Pokochałem ją, żeby nie kochać ciebie.

– Co jeszcze mi powiesz, co mnie zrani, co? Myślisz, że jeszcze za mało zrobiłeś?! – wrzeszczę, nie kontrolując moich słów – Dałeś komuś...

– Dałem komuś spieprzonemu, coś od kogoś spieprzonego! Tak jest, kurwa, sprawiedliwie, nie rozumiesz?!? – wrzeszczy.

– Gdy ty naprawiałeś swoje spierdolone życie, tworząc ze spierdoliny coś użytkowego, spieprzyłeś moje!

- Jesteś za dobra...

– Kiedy się nauczysz, że w dolinach tworzą się najtrwalsze miłości!? Kiedy, kurwa?! A nie czekaj... ty spotkałeś kolejną dziewczynę, po środku kolejnej drogi... bo tak było łatwiej niż dotrzeć na koniec pierwszej! – podnoszę się z łóżka - Zrób obiad, wyjedź, rozwal coś, ja stąd wychodzę, nie mogę zrozumieć, dlaczego ty. Nigdy, kurwa, nie mogłam.

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz