10 |ranek|

1.2K 146 10
                                    

Budzę się, gdy ktoś stuka mnie w nos.

Gdy otwieram jedno oko, dostrzegam piękny uśmiech, pięknej dziewczyny. Dopiero teraz czuję zmęczenie mięśni, gdy widzę, jak bardzo spleceni jesteśmy.

Jestem kurewsko zaskoczony, ponieważ mam koszmarny problem ze spaniem z kimś tak blisko.

Odkąd znowu zacząłem sypiać, potrzebowałem przestrzeni. Rzucałem się, rozpychały, czasem myślałem, kurwa, że nie ma dla mnie wystarczająco dużego łóżka, kurwa. Do dzisiaj mam z tym problem, a jednak nie tutaj.

Leżymy nos w nos.

Mimo, że się nie dotykają, wystarczyłoby, żebym przesunął się o kilka centymetrów, a by się o siebie ocierały.

Zginam ramie i bardzo delikatnie dotykam jej włosów. Delikatnie masując jej skroń.

– Jak się czujesz, po swoim alkoholowym popołudniu, kurwa?

– Dobrze – mówi tak pewnie, że sam się uśmiecham,do cholery.

– Nie możesz pić w złości, bo gdy tylko pojawi się problem, będziesz chciała go rozwiązywać w ten pieprzony sposób, a to tylko go powiększa, kurwa.

I teraz jej wyraz twarzy się zmienia, jakby dopiero sobie przypomniała, jak się tu znaleźliśmy i że wcale nie jesteśmy razem, kurwa.

To zabawne, ale przez ten cały czas, gdy byliśmy razem, nigdy tego nie nazywaliśmy. Nie było oficjalnych pytań, czy oficjalnych randek, a ja nigdy nie próbowałem jej zdradzić, czy oglądać się za kimś innym. Przez ten cały czas ona była dla mnie jedyna i nawet gdy miała tego swojego fagasa i tak czułem, jakbyśmy byli tylko my, kurwa.

Nie mogę tego zrobić tym razem.

Nie wiem, czy pamięta, że mnie pocałowała, ani, że oddałem pocałunek.

Teraz po prostu tu, kurwa, leżymy i gapimy się na siebie.

– Spałeś – mówi, rozumiejąc, jak wielki problem z tym miałem – Jak długo spokojnie śpisz? – wyciąga rękę i odgarnia mi włosy z twarzy. Muszę je, kurwa, przyciąć.

– Dwa i pół roku – kupa pieprzonego czasu – To bardziej zasługa ojca, niż terapii, a może pieprzonej wspólnej terapii, nie wiem. Zaczynałem od dwóch godzin, teraz udaje mi się przespać osiem – uśmiecham się – Nie mam już koszmarów. To znaczy, kurwa, czasem coś mi się przyśni, ale to rzadkie sytuacje.

– Osiągnąłeś dużo sukcesów, to wspaniale.

– Zazwyczaj ludzie nie muszą się mierzyć z takim gównem, dlatego to nic wspaniałego, kurwa.

– To wspaniale, że zacząłeś walczyć o siebie, że chce ci się żyć – zawsze tylko tego ode mnie chciała, nie wymagała dużo, a ja musiałem to zdobyć z dala od niej – Miło było popatrzeć, jak śpisz – stuka mnie w nos – Zawsze to ty mi się przyglądałeś.

– Dalej jesteś taka, kurwa, piękna.

Widzę to teraz, gdy leży tu po prostu ze mną, patrzy mi w oczy i nie ocenia mnie w sposób, w który oceniała mnie moja rodzina. Jest tu, chce mnie tu, pomimo wszystkiego, co jej zrobiłem. Cieszy się moimi sukcesami, nawet jeśli to nas rozdzieliło.

Jest kurewsko wyjątkowa.

Pozwoliła mi uwierzyć, że jest we moje więcej, że życie jest ważne, kurwa.

To dzięki niej nie chciałem być drugim Chrisem, ale jednocześnie przez nią zrozumiałem, jak wiele rzeczy zrobiłem źle i nie wierzyłem w ich naprawę.

Każde z nas przysuwa się może o jeden centymetr. Nasze nosy się stykają, przyciskamy swoje dłonie do policzka drugiego.

Zawsze mieliśmy problem z mówieniem, kurwa.

Trąca nosem mój nos, ale nie próbuje mnie znowu pocałować.

– Nie jest mi przykro, że obudziłam się w twoich ramionach – chyba czeka na moją odpowiedź. W jakiś sposób to orzeźwiające.

– Chodź, zrobię ci śniadanie – gładzę palcem grzbiet jej nosa, a ona wydaje z siebie mały pomruk.

– Masz nowe tatuaże?

– W ogóle nie jesteś zainteresowana jedzeniem, kurwa.

To wywołuje jej uśmiech.

– Myślałam dużo o nich i o tym, jak często coś się pojawia.. w pewnym momencie myślałam, że ogolisz głowę, jak Chris.

Nerwowo kręcę głową.

– Nie, w ogóle nie kręci mnie taka wizja. Lubię, kurwa, moje włosy. Mam jeszcze dużo miejsca.

– Pokażesz mi nowe tatuaże?

– Gdy będę gotował – całuję ją w czoło i wysuwam się z uścisku.

Tak kończymy w kuchni. Tym razem wybieram mniej przypadkowe składniki, starając się ugotować coś dobrego i czegoś czego jeszcze jej nie ugotowałem.

W końcu to nowe pieprzone życie.

Jest trochę tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie i grali znowu w te samą grę, która tak naprawdę nie miała nic wspólnego z grą. No chyba, że tak nazwie się pieprzoną miłość.

– Zdejmiesz koszulkę, proszę?

– A kto powiedział, że to tam? – nie wiem, dlaczego mam na sobie długie spodnie, tutaj jest o wiele cieplej, niż w Nowym Jorku.

– To zdejmuj wszystko – może dalej jest pijana, kurwa – Żartowałam.

– Ta, jasne. Zawsze probujesz się do mnie dobrać – szturcham ją biodrem.

– Koszulka, won – łapie za jej brzegi – Chcę tylko zobaczyć nowe tatuaże, nie muszę nawet dotykać.

– Po prostu chcesz poznać historie, których ci nie powiedziałem, kurwa.

– Dziewczyna złapie się każdego sposobu, żeby poznać faceta.

Wybucham śmiechem.

– A może ten facet chce poznać dziewczynę?

I o to proszę, kurwa, bardzo zaczyna się bardzo niebezpieczna gra, z bardzo cienką granicą.

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz