27 |przed decyzją|

1.2K 146 41
                                    

Następnego dnia, gdy wstałem rano zamierzałem zrobić ostatni kurs drogą wspomnień. Drogą mojej pierwszej wielkiej miłości. Zakochała się we mnie dziewczyna, która nie powinna się we mnie zakochać, a jednak zrobiła to, do cholery. Odpychałem ją, nic nie mówiłem, a ona kochała to, co jej dawałem.

A gdyby nie pokochała reszty?

Gdyby nie pokochała tego, co stworzyłem?

Tego kim jestem?

Nie wiem, czy bym to zniósł.

Stchórzyłem.

Nie chciałem, żeby odeszła, a ona nie odchodziła, cokolwiek nie robiłem.

A ja zamiast z nią porozmawiać, puściłem ją wolno, mówiąc, że kocham i licząc, że z tą świadomością znajdzie kogoś innego.

Nigdy nie zrobiłem czegoś tak głupiego, kurwa.

Rozumiem to dopiero teraz, gdy jestem tutaj ponownie i widzę wszystko, co razem dzieliliśmy.

Powiedziała, że mnie kocha, ja powiedziałem, że ją kocham.

A potem ją zostawiłem.

Kurwa.

Myślałem, że znajdzie kogoś, kto ją uszczęśliwi, kogoś cholernie lepszego ode mnie i kogoś kto nie będzie jej męczył, każdego cholernego dnia.

I co? I co teraz miałbym, kurwa, zrobić!!

Jednak ten poranek skończył się na moich przemyśleniach, przed wstaniem z łóżka, bo gdy tylko się poruszyłem, Holly otworzyła oczy.

– Gdzie idziesz?

– Pobiegać – całuję ją w czoło, sugerując, żeby wróciła do snu, ale ona wstaje za mną.

– Pójdę z tobą – nie mogę jej po prostu powiedzieć, żeby tego nie zrobiła. Może myśli, że Mary Jane jest w mieście i boi się, że pójdę się z nią spotkać. Jej strach jest uzasadniony.

– Pośpiesz się, musimy za dwie godziny odwieść dziewczyny na lotnisko – Maria nie ma wielkiego planu popsucia ślubu, jest ponad to albo stara się być. Wszyscy staramy się żyć dalej.

Jednak, co jeśli zostawiliśmy w przeszłości za dużo? Może Maria tak łatwo odchodzi, bo Chris tak łatwo odszedł od niej. Im jesteśmy starsi tym bardziej rozumiemy, że Chris nie kochał nas tak, jak my to robiliśmy. Myślę, że mimo wszystko Ashton jej to także uświadomił.

– Sam się pośpiesz – wciąga na siebie spodnie i uśmiecha się. Chyba myślała, że jej nie pozwolę. Może powinienem, ale jakim byłbym wtedy chłopakiem?

Kilka godzin później jesteśmy już w naszych wizytowych strojach. Założyłem marynarkę, ale w koszuli dalej czuję się zbyt ograniczony. Za to Holly wystroiła się. Nawet nie wiem, kiedy kupiła te suknie, która ma bardzo duży dekolt. Całuję ją pomiędzy piersiami, ale nie uśmiecham się, ona próbuje wywołać moją radośniejszą minę.

– Martwisz się o Marie? – martwię się o ciebie, ale nie mówię tego na głos.

– Nie powinniśmy byli przyjeżdżać – może tak naprawdę nie przyjechałem tu dla Ashtona, może jestem tu dla niej i chcę zobaczyć, jak jeszcze raz na nią zareaguję.

Tęsknota to dziwne uczucie.

Nie zaskakuje nas w starych miejscach, ale zaskakuje nas w środku, gdy odnajduje zbłąkane kawałki naszych duszy.

Tęsknota robi z nas głupców.

– Może nie powinniśmy tutaj przyjeżdżać – na pewno lepiej zrobiłoby to naszemu związkowi, nawet w odczuciu Holly.

– Myślisz, że będziemy szczęśliwi na zawsze? – to miasto zawsze sprawia, że zadaję takie pytania i przestaję w siebie wierzyć. Wszystko zmienia, do cholery.

– Masz wątpliwości? – pyta.

– A co jeśli mam? Co jeśli nie kocham cię z właściwych powodów?

Widzę, jak się łamie, gdy kolejne słowa wypadają z moich ust. Chciałbym być kimś innym. Kimś kto nie rani, kimś kto wie, gdzie jest jego miejsce.

– Widziałeś się z nią? Ona tu jest? – powstrzymuje łzy.

Kręcę głową.

– Wszystko się zmieniło odkąd ją spotkałeś! Odsunąłeś się ode mnie! Myślisz o niej, gdy jesteś ze mną! A teraz mówisz mi, że nie wiesz, czy mnie kochasz?! Jesteśmy zaręczeni.

Ten fakt mi cały czas, kurwa, umyka.

Jakby nie znaczył dla mnie tyle ile, do cholery powinien.

Znowu robię rzeczy z niewłaściwych powodów.

Czy mogę obwiniać moją miłość do ciebie, Mary Jane?

Pierwsze, co robi to zdejmuje pierścionek. Nie powstrzymuję jej, ale czy z kolei tego jestem pewny?

Łapię ją za rękę, już bez pierścionka. Opieram czoło o bok jej głowy.

– Przepraszam.

– Zostawiasz mnie i myślisz, że przepraszam wystarczy?!? Tak, po prostu?! Bez żadnych cholernych konkretnych powodów?! Jesteś takim dupkiem.. wszystko robisz z powodu kaprysów i ranisz przez to więcej ludzi! Gdybyś nie postanowił od niej odejść, nie zraniłbyś mnie! Rozumiesz?! Ranisz wszystkich wokół, szukając swojej drogi..

– To nie tak, kurwa.

– A jak, kurwa?! Jak, do cholery?! Zostawiłeś ją, żeby znaleźć inną i żeby ją zostawić i żeby wrócić do niej i teraz ona ma czekać, aż znowu ją zostawisz?! To szaleństwo, kurwa! Zostaniesz sam, kompletnie nieszczęśliwy.. bo gdy znowu odejdziesz od niej, ja.. ja nie będę czekać.

– Ja... po prostu muszę odetchnąć.

– Gówno prawda! Wycofujesz się! Zawsze to, do cholery robisz, gdy robi się poważnie. Pieprzony strach przed zobowiązaniami i wiecznością, kurwa!

– Przed niczym nie uciekam!

– Ja czuję, jakbyś uciekał przed szczęściem! – wrzeszczy – Maria mówiła, że wróciła do swojego faceta, z którym była przed tobą! To cię tak ruszyło?! – wtedy milknie – Wiesz, co? Mam to gdzieś. Nie będę cię o nic błagać, ani prosić, nie chcesz mnie to nie – mówi – Mogłeś mi się wcześniej nie oświadczać, ale przeżyje. Już raz to przeżyłam, pamiętasz? Może mi to pisane. Będę walczyć o siebie, tak jak Maria walczy każdego dnia.

– Holly, ja...

– Skończyłam, nie będę budzić się codziennie rano przerażona. Nie i koniec. Kocham cię, ale przestanę, a ty nie przestaniesz jej kochać, dlatego to koniec. Pozwalam ci do niej odejść, bo tego chcesz. Ale.. ja nie będę.

Ashton tego samego dnia ucieka z przed ołtarza.

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz