36 |mieszkanie|

1.3K 135 20
                                    

Stoimy przed pierwszą kamienicą, czekając na agenta nieruchomości. Jesteśmy przyciśnięci do siebie, zapamiętując rysy swoich twarzy. Jest tu dużo zimniej, niż na zachodnim wybrzeżu. Przytulam się do niego, chowając się w jego skórzanej kurce. Przyjechaliśmy tutaj na jego motocyklu, którego od dłuższego czasu nie wyjmował z garażu.

– Chcesz się przeprowadzić do Nowego Jorku? – szepcze mi do ucha, jakby nie mógł w to uwierzyć – Dla mnie?

Luke

– Nie chcę być bez ciebie tam – jest mnie taka pewna – Pozwól mi być tu ze sobą.

Całuję ją w czoło.

– Ja też chcę być w końcu z tobą.

– W końcu – mówi z uśmiechem, przytulając się do mnie mocniej.

– Nie chcesz mieszkać na jakimś Uper East Side? – pytam, jakby to byli idealne miejsce dla niej.

– Może za kilka lat, gdy będę chciała posłać dzieci do lepszych szkół, chociaż może wyślemy je do publicznej...

– Dzieci, co?

Otwiera szeroko oczy, jakby żałowała, że powiedziała to na głos.

– Lubisz takie nietradycyjne okolice i to mi pasuje.

– Nawet nie mieszkam na Brooklynie, kurwa.

– Dla ciebie kamienica pośrodku Nowego Jorku to coś nietradycyjnego – uśmiecha się – Więc znajdźmy inną.

Pierwsze mieszkanie jest okropne.

Drugie także.

Trzecie jest za małe.

Pieprzona agentka nieruchomości chyba nas traktuje nas poważnie. Sam już zapomniałem, że jestem cały wytatuowany, ale teraz widzę to w jej wzroku. Myśli, że nas nie stać.

– Czy pani robi sobie, kurwa, jaja? – wybucham w końcu –  Dlaczego pokazujesz nam te wszystkie pieprzone nory? Stać nas cholernie lepsze mieszkanie.

Mary Jane ściska moją dłoń, próbując mnie uspokoić.

– Mam pani pokazać pieprzony wyciąg z konta?

Mary Jane

Nie przepraszam za niego, bo mi także nie podobają się te wszystkie miejsca.

– Przepraszam – patrzy na jego tatuaże i na nasze złączone dłonie.

Jesteśmy kontrastem.

Czyste płótno.

Zapewnione płótno.

To okropne, że ludzie tak jednakowo oceniają historie, która jest wytatuowana na twojej skórze i zapominają, że to coś więcej, niż bunt, czy bycie gorszym.

Gdy tym razem docieramy do mieszkania na trochę lepszej ulicy, w trochę ładniejszej kamienicy, oboje mocniej ściskamy swoje ręce. Luke szuka odpowiedzi w mojej twarzy. To dwupoziomowe mieszkanie, ale z duszą. Słychać skrzypot starych podłóg, które jednocześnie są zadbane i dodają temu miejscu uroku. Luke podchodzi do dużego okna, przez które wpadają promienie słoneczne.

Obraca się do mnie, zadając mi nieme pytanie.

– Czy w sypialni jest miejsce na akwarium?

Luke uśmiecha się do mnie.

– Wie pani, takie kurewsko duże akwarium.

Podchodzi do mnie i przyciąga mnie do swojej piersi.

– Podoba mi się, kurwa.

– Proszę pokazać nam sypialnie.

Luke śmieje się do mojego ucha.

Kobieta się rumieni, jakbyśmy teraz zamienili się w perwersów, zamiast biedaków.

Stare drzwi dodają klimatu, a drewniane sufity.. to idealne miejsce dla Luke'a i myślę, że dla mnie także. Lubię naturalne drewno, może przywieziemy moje meble z San Francisco.

Nie.

Kupimy nowe.

Wspólne.

Sypialnia okazuje się rewelacyjna. Kobieta tłumaczy nam, że do południa jest tu słońce, a popołudniu cień. Opowiada nam bzdury, które już nas nie obchodzą.

Podjęliśmy decyzje.

– Nie było można tak od razu, kurwa? – pyta ją.

– Przepraszam – chyba po raz dziesiąty.

– Bierzemy – zdecydowanie to jest nasz nowy początek.

Może nie byliśmy na niego gotowi mając dwadzieścia lat, może musieliśmy zranić siebie i innych.

Czasem miłość wymaga poświęceń.

Chociaż w tym wypadku są to ofiary, jakbyśmy stosowali czarną magię.

Może o to właśnie chodzi. Może miłość to czarna magia i nie można tak naprawdę wiedzieć, co jest dobre, a co złe.

Miłość to wcale nie czystość.

Miłość to zepsucie, które łączy się z codziennością, z wyborami ze zbyt wieloma uczuciami rozdzielających pierś.

– Czy przypadkiem moja dziewczyna nie jest projektantką wnętrz?

Obracam się do niego przodem.

– Powtórz.

Pochyla się do mnie, drażniąc zarostem moją szczękę. Całuje mnie w ucho.

– Moja cholerna dziewczyna.

Kraina szczęścia nie istnieje.

Za tym wszystkim kryje się cholerny ból i wiele samotnych dni, żeby to przezwyciężyć będziemy musieli walczyć razem, a to coś czego musimy się nauczyć wspólnie.

To może być miejsce, które urządzimy, w którym będziemy codziennie się budzić, ale to nie uczyni go domem.

Dom kosztuje więcej, niż wszystkie pieniądze świata.

Oboje chcemy mieć takie miejsce.

Trochę się boję, że znowu mnie zostawi.

Ale zakopuje te myśli głęboko w środku i cieszę się uczuciem jego ramion otulających mnie.

***

Cóż, na moim wattpadzie jest niezły burdel z historiami i sama już się pogubiłam, co chcę napisać i jak.

Dlatego po prostu odsyłam was do be a dad, czy have a change of heart. Przekonajcie się, czy to dla was. Zostawcie ślad.

Jestem trochę w takim amoku i liczę, że wy mnie z tego wyrwiecie.

W każdym razie 14 maja, mam ostatnią maturę, a potem w pełni oddaję się pisaniu:)

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz