14 |tata|

1.3K 128 22
                                    

Gdy poznałem chłopaków, wkurwiali mnie niesamowicie, wiedziałem, że chodzą przy mnie na paluszkach i nie wiedzą, jak się zachowywać przy alkoholiku. Pamiętam, jak po raz pierwszy, któryś z nich zebrał się na odwagę, żeby zapytać, czy nie przeszkadza mi bycie w barze. Kurwa, poznałem ich w tym barze, tutaj sprawiłem, że mnie polubili i usłyszeli. Nie byłem przekonany do grania w zespole, bo czułem, że to będzie wywoływać w moim umyśle, zbyt dużą presję, ale tak się nie stało. Ci faceci traktowali to luźno, jak zabawę, czasem powstawała melodia, a do niej przypadkowe słowa, nie robiliśmy nic, co by nas do czegoś zmuszało, a potem ktoś nas usłyszał i zaproponował kilka piw za występ. Musieliśmy wyglądać, jak oszołomy, w szczególności, gdy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Pamiętam, jak powiedziałem, temu facetowi, że jesteśmy warci więcej, niż alkohol, po czym znowu parsknąłem śmiechem. Zaproponowałem symboliczną sumę, jaką była wartość tych kilku piw. Graliśmy w barach, ale nie promowaliśmy alkoholizmu. Nawet jeśli wiele moich piosenek było o pieprzonej rozpaczy, związanej z alkoholem, ale nie z Chrisem. Obiecałem sobie, że nie będę promował Chrisa, że nie rzucę w ludzi pomysłem, żeby byli, jak on.

Nie wychwalam już mojego starego przyjaciela. Staram się pamiętać te dobre rzeczy, ale tam je zostawiam w pamięci. To samo próbowałem zrobić z Mary Jane.

— To to miejsce, w którym dzisiaj gracie? — ojciec pojawił się niezapowiedzianie, ale nie przyszedł do mieszkania, a do baru. Nigdy tego nie powiedział, ale nie jest specjalnym fanem Holly. Nie chodzi o to, że jest alkoholiczką, a o jej sposób bycia. Cóż, mój ojciec do dziś jest oczarowany Mary Jane i tym, jak zawsze stawała u mojego boku.

— Tak, tato — ojciec zamawia dwa soki, nawet nie pyta mnie, co bym chciał, a ja nie mam mu tego za złe, bo to przejaw troski.

— A jak wystawa?

— Jeszcze nie jest gotowa. Mogę cię tam zabrać i ci to pokazać.

— Bardzo bym chciał —coś jest nie tak, zazwyczaj tak ze mną nie rozmawia.

— Wal prosto z mostu, tato.

— Widziałem się z Mary Jane, zanim tutaj przyjechałem.

— Super, kurwa — ojciec ma gdzieś to, że przeklinam. Czasem widzę nawet, jak się uśmiecha, jakby cieszył się, że jestem sobą.

– Jesteś synu pewien, że zostawiasz te dziewczynę w spokoju? – pyta mnie o to od trzech lat – Jest jedyną osobą, która bez względu na wszystko zawsze stała po twojej stronie.

–Mam dosyć tego pytania, tato. Jestem, kurwa, z Holly i powinieneś się z tym pogodzić.

– Dlaczego nawet nie spróbowałeś jej uszczęśliwić? – pyta spokojne – Myślałem, że pierwsze, co zrobisz..

– Nie zrozumiesz, tato.

– Spróbuj, kurwa.

Wypluwam sok, gdy słyszę, jak mój ojciec przeklina. On się do mnie uśmiecha.

– No co ja nie mogę, kurwa?

Kładę dłoń na jego ramieniu.

– Wystarczy, tato – uśmiechamy się do siebie, jakbyśmy byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Może faktycznie tak jest – Muszę ruszyć do przodu.

– Tylko dlaczego, kurwa? – morduję ojca wzrokiem, a on robi to samo ze mną. Kurwa, z wiekiem jestem, co raz bardziej do niego podobny.

– Przestań, tato.

– Czekam na prawdziwą odpowiedź, synu – nauczył się na przestrzeni tych trzech lat innego stanowczego tonu.

– Bo myślałem, że nie poradzę sobie z jej ułożonym, zaplanowanym życiem i znowu się zagubię, bo przy niej musiałbym żyć z przeszłością, gdy teraz jej nienawidzę. Żałuję, że się zbuntowałem, że poznałem Chrisa, bo gdyby nie to, mógłbym z nią szczęśliwy.

– Musisz połączyć przeszłość z przyszłością.

— Życie to takie cholerne wyzwanie – kręcę głową z niedowierzaniem.

– Nigdy nie nie zatrzymuj, Luke.

– Brzmisz, jak ona, kurwa.

Gdy obracam głowę w jego stronę, czuję ramiona owijające się wokół mojej szyi.

– Skończyłam pisać piosenkę, więc wpadłam. Hej – całuje mnie w policzek.

– Holly – jęczę.

– O pan, Hemmings, dzień dobry – ściskam jej ramiona, gdy patrzy na mojego tatę – Przyszedł pan zobaczyć występ?

– Dzień dobry, tak. Luke się mnie nie spodziewał – kiedyś bym powiedział, że mnie sprawdza, teraz to gdzieś we mnie jest, ale przede wszystkim wiem, że jest tu dla mnie.

Bez krępacji siada na moich kolanach. Ojciec nie jest przyzwyczajony do takiej obsceniczności. Pewnie się zastanawia, czy Mary Jane też by go tak, kurwa, zlekceważyła. Ja tego tak nie widzę.

– Skończyłaś pisać?

– Tak, napisałam piosenkę. Potem ci zaśpiewam.

– Da się z tego wyżyć?

– Tak – mówi uśmiechnięta – Płacimy z Luke'm rachunki po połowie. On jest tak zapominalski, że ja nawet częściej tankuje samochód, za swoje pieniądze.

Całuję ją w policzek.

– Ostatnio moje piosenki były śpiewane na Broadwayu. Rozumie, pan? Na pieprzonym Broadwayu!

– To... – ojciec się zastanawia – Imponujące.

– No.. chyba jeszcze grają te sztukę. Mogę załatwić panu bilety – Holly chce, żeby tata ją lubił, co mnie cholernie wkurza, bo on nie ma żadnego wpływu na to, czy z nią będę. Moja dziewczyna jest dobrym i porządnym wyborem.

– Niestety nie mogę zostać tu na tak długo, ale pomyślałem, że potem możemy iść na kolacje.

– Super! Dawno na żadnej nie byliśmy!

Mój tata krzywo się uśmiecha, a ja kręcę głową.

Ta dziewczyna ma taką osobowość. Sądzi, że pozytywną energią i dobrym sercem dostanie wszystko. Może to źle brzmi. Holly po prostu wierzy w ludzi, gdy ludzie nie wierzą w nią.

– Muszę wracać – ściągam nas ze stołka – Zostaniecie?

– Tak – mówią jednocześnie.

Cholera, mam nadzieję, że to nie skończy się, jakąś kłótnią.

****

Więc, chłopacy wydali piosenkę, a ja postanowiłam napisać opowiadanie na jej podstawie. Gdy skończę to, ruszę pełną parą z Want You Back.

Modelka i fotograf spotykają się w małym mieście w Karolinie Południowej, gdzie wszystko staje się trochę bardziej szalone, trochę mniej prawdziwe i trochę zbyt krótkotrwale.

Zapraszam:)

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz