4 |Na dwa|

1.3K 153 18
                                    

Luke

– Jakie masz plany na dziś? – pytam.

Siedzi na blacie w łazience i pali, gdy ja szykuję się, żeby wyjść do galerii i sprawdzić przygotowania do wystawy.

– Chyba pójdę do tej kawiarnii na Brooklynie i znajdę tam coś inspirującego.

Uśmiecham się.

– Jestem za mało inspirujący? – rozsuwam jej nogi i staję pomiędzy nimi.

Zahacza palce o szlufki w moich spodniach i uśmiecha się uwodzicielsko.

– Nie pozwalasz mi pisać piosenek o swojej przeszłości, a czuję, jakbym wykorzystała już całą moją przeszłość – przewraca oczami – Na codzień jesteś dosyć nudny – przyciąga mnie bliżej – Żadnych inspirujących...

– Chcesz inspirującą historie?

– Oo tak – uśmiecha się – Mogę wpaść na próbę zespołu? – wsuwa dłonie pod moją koszulkę.

– A co będę z tego, kurwa, miał? – przesuwam wargami, po jej wargach.

– Hmm, oddam wam za darmo jedną z moich piosenek.

– Mam lepsze sposoby, żeby zabierać ci piosenki – muskam wargami jej wargi.

– Czy ja usłyszałam zdzierać majtki?

– Muszę iść, nie zdążę ich z ciebie zedrzeć, kurwa – strzelam nimi w jej tyłek.

– Zanieś dziewczynom śniadanie, bo pewnie znowu zaspały.

Przyglądam się jej przez chwile, jakbym nie mógł uwierzyć w jej dobro, które stara się ukryć przed światem.

Dlatego zamiast odejść całuję ją.

Szybko znajduję się w mieszkaniu Marii, które w połowie utrzymuje. Nie poradziłaby sobie sama. Nowy Jork nie był miejscem, w którym bym się osiedlił, gdyby nie ona. Przyjechałem do niej i postanowiłem tu zostać.

– Wujek Wuke! – mała ma prawie pięć lat i dalej nie mówi mojego imienia właściwie. Biorę ją na ręce i oferuję jedną z kanapek.

– Zawieść cię do szkoły?

Maria wychodzi z potarganymi włosami z sypialni.

– Cholera, uczulam się do późna.

– Nic się nie stało, mamusiu! – mała jest ubrana jeszcze w piżamę z dzwoneczkiem.

– Ubiorę ją i zabiorę. Tu masz śniadanie.

– Jesteś najlepszy, dziękuję – całuje mnie w policzek, a jej najsłodsza na świecie córka robi to samo.

Mary Jane

Wieczorem mam samolot do Los Angeles.

Jednak do tego czasu mam cały dzień w Nowym Jorku. Byłam w tym mieście już tyle razy, a nie widziałam tu zbyt wiele rzeczy. Mimo, że zawsze chciałam go spotkać, nie szukałam go po mieście. Wszystko, co o nim wiem to to, co powiedział mi jego ojciec, podczas naszych krótkich, regularnych spotkań.

Jednak dzisiaj..

Nie mogłam się powstrzymać.

Bardzo długo za nim tęskniłam i bardzo długo odwiedzałam Marie i Callie, żeby mieć chociaż kawałek go. Jednak po trzech miesiącach, wyjechały i one. Proponowałam, że zapłacę za mieszkanie na dłużej, ale ona nie chciała się zgodzić.

Nie zostałyśmy przyjaciółkami przez ten czas, gdy tu była. Obwiniałyśmy siebie, bardziej niż chciałyśmy przyznać.

Po raz pierwszy odkąd odszedł, wyszukałam go w Google. Wyskoczyło pełno informacji o jego wystawach, ale także o zespole. Jego ojciec włączył mi raz ich muzykę, teksty zdecydowanie nie były jego, przynajmniej tak mi się wydawało.

Jutro grają koncert w jednej knajpie, więc może, może go tam dzisiaj znajdę.

Chciałam tylko normalnej rozmowy, sprawdzić kim jest teraz.. nie zaskoczył mnie akcją z zamkniętymi drzwiami i oknem, zawsze intensywnie myślał i przewidywał następne kroki.

Poszłam na zakupy, żeby dobrze wyglądać. Zrobiłam nawet makijaż, który chyba podkreślał moje atuty. Przez ten cały czas, jak ze sobą byliśmy nigdy nie zostawiłam nam nim śladu szminki.

Co ja sobie właściwie wyobrażam?

Czasem tęsknię za tym, żeby mnie po prostu przytulił, czasem nie mogę pogodzić się, że już mnie nie całuje, a czasem nienawidzę go tak bardzo, że nienawidzę wszystkiego, co z nim dzieliłam.

Może to przez Chrisa, ale nie chcę go tylko nienawidzić. Skoro Luke żyje chcę, żeby wspomnienia były dobre, a nie złe.

Mógł umrzeć.

Mógł nie chcieć żyć, ale to robi.

Dlatego chcę dowiedzieć, jak mu się żyje. Chcę to wiedzieć z pierwszej ręki. Zasługuję na te wiedzę.

Nigdy nie myślałam, że będę używać moich pieniędzy, już nie pieniędzy ojca, do takich rzeczy, jak wczoraj, czy jak dzisiaj przekupywanie ochroniarza, żeby wpuścił mnie na próbę zespołu.

Jestem taką dziewczyną i o dziwo mi z tym dobrze. Zanim poznałam Luke'a, nie zrobiłabym tego, zbyt przejęłabym się tym, co on o mnie pomyśli i co pomyślą ludzie wokół.

Siadam w najbardziej oddalonym od sceny miejscu w barze, już przed wejściem słyszałam muzykę ze środka, ale nie miałam pewności, że to oni. 

Jednak teraz, gdy patrzę w kierunku sceny..

Widzę jego wysoką na metr dziewięćdziesiąt sylwetkę i przydługie blond włosy.

Moje serce niemal staje.

Jednak jestem tu po to, żeby żyć, prawda?

To wszystko jest takie ironiczne.

Chłopaki grają nie zwracając na mnie uwagi, są tak pochłonięci, że nawet nie usłyszeli, gdy weszłam.

Luke'a głos rozbrzmiewa w całym barze.

Tak rzadko mi śpiewał, że czuję, jakby to było dla mnie zupełnie nowe doznanie.

Zamykam oczy, żeby przez chwile..

Nie.

Otwieram oczy i patrzę na przyciemnioną scenę.

Wsłuchuję się w piosenkę, bo to też może pomóc mi go poznać.

Jednak patrzę za długo, bo on w tym ciemnym pomieszczeniu spogląda w moją stronę.

– Przerwa – nie mogę się wycofać. Nie biegnę do wyjścia, gdy on kieruje się w moją stronę.

Siada naprzeciw mnie.

– Co tu robisz, kurwa? – to ‚kurwa' mnie nie odrzuca, tylko przypomina, że może wcale nie zmieniło się w nim wszystko.

– Chcesz iść na obiad? – wiem, to nie takie zwyczajne.

– Tak, pewnie – przeczesuje swoje włosy – Chętnie zjem z tobą obiad..

– Super. Teraz?

– Okej. Mogę wybrać miejsce?

– Tak – nagle ten pomysł nie wydawał mi się już taki dobry.

– Powinienem to wczoraj zaproponować. Przepraszam, że tego nie zrobiłem.

– Powinieneś – warczę.

– Wezmę tylko kurtkę, a ty nie uciekaj.

– To ty jesteś tym, który ucieka – nie powinnam tego mówić.

Luke przez chwile na mnie patrzy, ale nie odpowiada.

Czuję, jakbyśmy od razu wpadali w nasze błędne koło. Niestety znam też zakończenie, gdy koło się przerwie.

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz