38 |razem|

1.1K 124 1
                                    

– Nie mogę uwierzyć w to, że są razem. Są jeszcze większym kontrastem, niż my. Na dodatek zawsze myślałam, że ona będzie z kimś bardzo stanowczym, z kimś podobnym do Chrisa, ale jednocześnie odpowiedzialnym. Kimś takim, jak ty – słucham jej uważnie, gdy stoję nad kuchenką i kończę przygotowywać obiad. Ona przygotowuje stół dla naszych gości – Jestem szczęśliwa z powodu tego, że oni są szczęśliwi, ale boję się, że on ją zrani. Raz już zostawił...

– Co życie powiedziało ci o stereotypach? – obracam głowę w jej kierunku.

– Że bardzo je kocham – niemal do mnie biegnie, żeby dać mi buziaka – Masz racje, przepraszam to to życie, jako bogaczka to sprawiło.

– A u mnie zadziałało na odwrót.

– No wiem, życie nie jest takie schematyczne, jak wszyscy myślą. Oboje przeżyliśmy długą drogę, żeby tu być i w końcu móc się po prostu kochać. Może z nimi jest tak samo.

– Po prostu kochać? – dopytuję.

– Fajnie by było, gdyby miłość była prosta, no nie?

– Byłoby nudno.

– Tak, masz racje — wraca do dekorowania stołu, dalej jest panną perfekcyjną.

Gdy słyszę dzwonek do drzwi, nie czekam na Mary Jane. Stęskniłem się za moimi dziewczynami. Uśmiecham się od ucha do ucha i w końcu za tym uśmiechem nie kryje się nic więcej. Nie ma żalu i natłoku wspomnień, są one i masa wspólnych chwil, które jeszcze przeżyjemy.

– Wujek Luke! – krzyczy Callie, biegając w moje otwarte ramiona.

Przyglądam się tej małej, ślicznej dziewczynę, która uszczęśliwia każdego z nas samą swoją obecnością i przysięgam, że czuję, jakbym nie widział jej całą wieczność.

– Tęskniłem za tobą, ślicznotko.

– Och, a ja za tobą! – krzyczy.

Spoglądam kątem oka na Marie. Jest uśmiechnięta, dobrze ubrana, a jej twarz wydaje się pełniejsza. Nabiera zdrowych kształtów.

Wyciągam do niej rękę, przyciągając ją do swojego boku.

– Wszystko w porządku? – zawsze będziemy mieli swoje małe chwile, bo dzielimy przeszłość, która bardzo nas zraniła, nasi partnerzy muszą się z tym pogodzić.

– Lepiej, niż w porządku.

– Cześć, Ashton.

– Cześć – w nim też się coś zmieniło. Promienieje, nie ma wątpliwości.

– Cześć, wszystkim! – krzyczy Mary Jane – A co to za śliczna dziewczynka? Ledwo widzę, przez przytłaczający mnie blask.

Wyciąga ręce do Callie.

– Cześć, ciociu – nie wiem, za wiele o tych trzech miesiącach, które spędziły razem, ale to, że się do siebie uśmiechają, a nawet chce ją wziąć na ręce, znaczy dla mnie, kurwa, wszystko.

– Jesteś, co raz piękniejsza – mówi jej – Zdobędziesz serca wszystkich chłopców na tej planecie.

Callie chichocze.

– Hej, nie zgadzam się. Żaden chłopiec się do niej nie zbliży.

– Buuuu – mówi Mary Jane.

– Masz teraz dwóch facetów, którzy będą utrudniać ci życie. Przerąbane – całuje ją w nosek.

Patrzę na Ashtona, który uśmiecha się do mnie, po czym przytula do siebie Marie. Maria odpręża się w jego ramionach, cholera to dobry widok.

– Chodźmy jeść.

A gdy siadamy do stołu, zaczynaja się poważniejsze rozmowy. Ashton chce się przeprowadzić do Nowego Jorku i utrzymać je, gdy obie będą się uczyć. Informuje mnie, że czas, zdjąć z moich barków te obowiązki, bo one w końcu maja kogoś kto je kocha. Zaskakujące, ale jestem w stanie w to uwierzyć. Maria mówi mu, że się nie zgadza, ale on nie pyta jej o zgodę.

A wtedy Callie zrzuca na wszystkich bombę.

– Ashton będzie moim tatusiem!

Nie wiem, jak bym zareagował trzy lata temu, możliwe, że nie pozwoliłbym Callie, żeby nazywała tak kogoś. Dzisiaj Mary Jane kładzie dłoń na moim kolanie, próbując mnie uspokoić, ale jednie, co czuję to ulgę. Callie będzie miała tatę, nie będą same. Ktoś je będzie kochał. Callie będzie wiedziała, co to wzór prawdziwego mężczyzny, a Ashton będzie przy nich, gdy ja nie będę mógł. Dlatego nie czuję złości.

– A kiedyś będę miała rodzeństwo! – szuka u nas potwierdzenia.

Maria przytula ją do swojej piersi.

– Wszystko, co będzie dla ciebie najlepsze, kochanie – całuje ją w główkę.

Nie sądzę, żeby Chris był dla nich najlepszy. Mógłby je tylko zranić, a ich miłość do niego, trzymałaby ich na dnie. Wiem, że Chris ciągnie na dno, a żadne z nas nie chce już tam być.

– Wiecie, co wam powiem, kurwa? – wszyscy obracają głowę w moją stronę – Naprawdę cholernie mocno kocham życie i was wszystkich, kurwa.

– Jesteś słodki – mówi Mary Jane – A teraz dosyć tych pogaduch, jestem naprawdę głodna.

– Ja też! – krzyczy Callie.

– Powinnaś zobaczyć Kalifornię Callie. Mam tam domek... powinniście zrobić sobie dłużej wakacje – zachęca ich moja dziewczyna – To byłoby dla was dobre. Byłaś kiedyś w Kalifornii, Maria?

– Nie.

– No to na, co czekacie?

To podsuwa mi pewien pomysł....

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz