31 |z nimi|

1.1K 117 7
                                    

Spędzanie z nim czasu zawsze było proste.

To tak, jakby wszystko dookoła nie miało znaczenia i znajdowało się tylko głęboko w naszych głowach.

Czułam się w jego towarzystwie, jak w Nibylandii i nie wiedziałam, jak to urzeczywistnić.

Teraz gdy on bierze prysznic w łazience do góry, ja zastanawiam się nad tym, jak to wszystko uprosić.

Bo widzicie, gdy człowiek nie lubi prostych rzeczy, trudno jest mu tworzyć takie rzeczy.

Lubię szczyty i drogę na nie.

Nie wybiera drogi na skróty, ale czasem chyba trzeba.

Trzeba wybrać drogę, która doprowadzi mnie do czegoś, do czegoś, co uczyni mnie niezaprzeczalnie szczęśliwą.

Tylko niech to w końcu będzie prawdziwe.

Bo wydaje mi się, że my z przeszłości może i czuliśmy prawdziwe rzeczy i spędzaliśmy ze sobą prawdziwy, uciekający czas, ale bez przyszłości.

Nie chcę już tak żyć.

Właśnie wtedy rozlega się pukanie do drzwi. Nathan nie dostał kluczy, czy nawet własnej szuflady, poruszamy się naprawdę wolno.

Znowu.

Ale tym razem z mojej winy.

Czy wtedy nie także?

Jak przerwać błędne koło?

O Boże, jak mogę o tym myśleć, Nathan w drzwiach. Luke do góry w łazience, o Boże...

Biegnę do góry, a drzwi od łazienki właśnie się otwierają. Staje przede mną nagi Luke. Nie wiem, gdzie patrzeć. Cholera.

- Luke! - szepczę.

Przyciąga mnie do swojej mokrej piersi... tak po prostu, jakby to było naturalne.

- Ukryj się.

- Co, kurwa? - krzyczy, a ja zasłaniam mu usta ręką, dalej się od niego nie odsuwając, może nawet przyciągnął mnie bliżej.

- Nathan przyszedł - odsuwam się bardzo powoli.

Marszczy brwi, próbując wymyślić odpowiedź.

- To go, kurwa, wyrzuć albo sam to zrobię - wtedy chyba zdaje sobie z czegoś sprawę - Wpuściłaś go, kurwa?

Telefon dzwoni w mojej kieszeni. Wiem, że to on, nie muszę nawet sprawdzać.

- I co? Przyjdziecie, kurwa, do sypialni, a ja mam się schować pod pieprzonym łóżkiem? Pieprz się.

Wtedy po prostu go policzkuję, jakby yo było naturalne.

- Oświadczyłeś się innej, jeśli będę chciała kogoś bzyknąć na twoich oczach to to zrobię. Zostawiłeś mnie, bo uznałeś, że tak będzie lepiej dla nas, że nasze życia będą lepsze osobno. No to, co, kurwa, nie są?

Jest zaskoczony moimi gorzkimi słowami.

Nie żałuję wypowiedzenia ich.

Odsuwam się od niego i zbiegam na dół, otwierając drzwi. To od niego zależy, co zrobi, a ja sama nie jestem czego bym od niego oczekiwała.

- No w końcu! - mówi już zdenerwowany Nathan. Porywa mnie w objęcia, jakby tak bardzo tęsknił i delikatnie muska moje wargi - Mmm, co tak ładnie pachnie? Gotowałaś, moja mała beznadziejna kucharko?

- Hej, nie jestem mała! - ta rozmowa wydaje się absurdalna, gdy on jest na górze.

- Jestem głodny - musi podobać mu się pomysł, że dla niego gotuję.

Idzie do kuchni, jakby tu mieszkał. Wyciąga talerze, zagląda do garnków... to nie ja to ugotowałam. Nie wiem nawet, czy bym potrafiła.

Nakłada sobie pełny talerz i drugi dla mnie.

- Dziękuję - mówi z uśmiechem - Nie spodziewałem się tego.

- Nathan...

Obraca głowę w moją stronę, przyglądając mi się z zainteresowaniem.

Co mam mu powiedzieć?

- Zmieniłaś się - mówi - Ale nie chodzi o to, że dorosłaś. Po prostu wydajesz się...

- Bardziej dla ciebie? - to mi się nie podoba.

- Nie - kręci głową - Jakbyś była gotowa się zaangażować, zawsze byłaś trochę zamknięta..

Wtedy dochodzi nas hałas z góry.

Kurwa.

- Co to? - pyta.

- Wiatr - wariatka.

- Okej - odpowiada po prostu.

Słychać kolejny hałas..

- Wyjdźmy - proponuję - Chodźmy stąd i zróbmy coś fajnego. Może do ciebie? Przetestujemy...

- Łóżko? - proponuje.

Robię dziwną minę, przynajmniej tak mi się wydaje.

- Jasne, już nie naciskam - nigdy nie naciskał, ale w jakiś sposób to robił.

- Chodźmy - niemal zmuszam go do wstania z krzesła.

- Kobieto, daj mi zjeść.

Czy Luke słyszy nas na górze? Słyszał naszą rozmowę o łóżku? Dlaczego jeszcze tu nie zbiegł? Gdzie jest Holly? Co tu robi?

Czy gdy znowu wyjedzie wszystko wróci do normy?

Luke

Nie mogę uwierzyć, że z nim, kurwa, wyszła.

Zostawiła mnie tutaj i co? Mam sprzątać po ich miłosnym obiadku? Chcę wyrzucić wszystko, co ugotowałem do śmieci, bo już nie mam, kurwa, ochoty na to pieprzone żarcie, ale wtedy zauważam..

Trzy pieprzone i pełne butelki alkoholu.

Dlaczego do cholery wyrzuca alkohol?

Wyjmuję wszystkie trzy butelki.

Zostawiłem ją, kurwa.

Biorę butelkę do ręki...

I rozbijam ją o kafelki.

Zostawiłem Mary Jane, a teraz zostawiłem Holly..

Druga butelka ląduje na ziemi.

Jestem przy niej zbyt wybuchowy.

Wściekły na siebie.

Mniej pewny siebie.

Zapach alkoholu uderza do moich nozdrzy.

Muszę stąd, kurwa, wyjść.

Zamiast tego idę do sypialni, a przez wielkie okno...

Widzę ich na plaży. Dotyka jej naszyjnika i całuje ją w czoło.

Dlaczego trzymam trzecią butelkę w ręce?

Skąd ona się tutaj wzięła?

First class •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz