7. Why do you smoke?

1.4K 88 44
                                    

Louis
-Mam ochotę na super czekoladowego szejka - powiedział Niall, poprawiając plecak na ramieniu.

-W sumie napiłabym się takiego waniliowego - przygryzła wartę Danielle.

-Do Cowella? - uniosłem brew, uśmiechając się lekko.

-Do Cowella - potwierdziła cała czwórka chórem.

Do Nieznajomy:

Jak masz na imię?

Od Nieznajomy:

Nie mogę powiedzieć.

Do Nieznajomy:

Nie wiem jak zapisać cię w kontaktach😂Ja jestem Louis, teraz ty.

Od Nieznajomy:

Wiem jak się nazywasz😂Nie mogę ci powiedziec kim jestem.A w kontaktach możesz zapisać mnie jak chcesz.

Do Nieznajomy:
Nudzi mnie nieznajomy, a więc.. 
Hmm.. Stalker? 
Oh to brzmi okropnie.
Nazwę cię śmieszek, bo tak mi się podoba.

-Loueh wracaj do nas - Niall wyrwał mi telefon z dłoni i chciał spojrzeć na wyświetlacz.

-Nawet nie próbuj - ostrzegłem go. - Oddawaj - wyrwałem mu urządzenie.
Wydawało mi się, że chłopak niczego nie widział. Taką też miałem nadzieję.

Moja dziewczyna oparła głowę na moim ramieniu i razem ze wszystkimi przyjaciółmi weszliśmy do Baru u Cowella.

-Hej Simon! - krzyknął Niall.

-Cześć chłopcy - uśmiechnął się mężczyzna podchodząc do blatu. - Na co dziś macie ochotę?

-Właściwie.. - wydąłem wargi. - Dwa szejki super czekoladowe, dwa waniliowe jeden lekko czekoladowy i jeden karmelowy.

-Wedle życzenia - uśmiechnął się Simon i zniknął za drzwiami.

Wszyscy usiedliśmy na niebieskich kanapach i czekaliśmy na nasze zamówienia.

Harry
-Chcesz też Hazz? - zapytała Gemma, unosząc brew. 

-Nie - pokręciłem dodatkowo głową.

-Ouu kogo tu przywiało? - powiedziała kpiąco i zaśmiała się pod nosem. Kiedy spotkała się z niezrozumiałym spojrzeniem z mojej strony kiwnęła głowa na miejsce za mną.
Odwróciłem się i zauważyłem wchodząca do środka paczkę Tomlinsona.

-Poczekam przy aucie - burknąłem do dziewczyny i wyszedłem z knajpy, starając się zwracać jak najmniejsza uwagę na Danielle zamkniętą w objęciach Lou.

Znowu chciałem zniknąć.
Znowu chciało mi się ryczeć.
To wszystko jest takie pojebane, że brakuje mi siły.

Potrzebowałem być w domu. Chciałem zamknąć się w czterech ścianach swojego pokoju wziąć do ręki gitarę i grać.

Chciałem zrobić cokolwiek byle zająć sobie głowę czymś innym niż pieprzonym Louisem Tomlinsonem.

Wyjąłem z małej kieszeni w plecaku paczkę papierosów, którą nosiłem z przyzwyczajenia. Włożyłem używkę do ust i i ją odpaliłem natychmiast się zaciągając.

Może było mi trochę lepiej?
A może po prostu wmawiałem sobie, że było mi lepiej?

-Haroldzie Edwardzie Styles jeśli zaraz nie wyrzucisz tego papierosa wszystko powiem matce - usłyszałem nad uchem.

-Możesz mówić - oparłem się plecami o auto i dopiero, gdy skończyłem palić rzuciłem papierosa na ziemię i przydeptałem butem.

Później odwróciłem się i wsiadłem do samochodu, za którego kierownicą już siedziała moja o rok starsza siostra.

-Dlaczego palisz? - zapytała, odpalając silnik.

-Jestem od ciebie o rok młodszy, mogę palić jeśli chcę.

-To nie jest odpowiedź na moje pytanie.

-Nie rozumiem o co ci chodzi? - uniosłem głos. - Chcesz też sobie zapalić? - wyjąłem paczkę papierosów i przybliżyłem do niej. - Śmiało, bierz.

-Nie wkurwiaj mnie Styles - warknęła i odepchnęła moja dłoń.

-Daj mi spokój, dobra? - odwróciłem wzrok na szybę.

-Wkurwiasz się, bo spotkałeś Tomlinsona z jego laską.

-Zatrzymaj auto - wycedziłem przez zęby.

-Przestań, zaraz będziemy w domu wtedy strzelisz focha.

-Zatrzymaj kurwa to auto - położyłem dłoń na klamce. Dziewczyna zjechała na pobocze. Zdenerwowany wyszedłem z samochodu.

-Nie wygłupiaj się Harry - zdążyłem usłyszeć jej już spokojny głos.

-Jedź do domu i.. po prostu zostaw mnie samego - zamknąłem drzwi i zacząłem wolnym krokiem iść przed siebie.

Ona miała rację.
Tylko, że ja nie wkurwiałem się na Tomlinsona..
Ja byłem z jego powodu załamany, nic więcej.

Każdorazowe spotkanie chłopaka w towarzystwie Danielle łamało moje serce.
Nie dawałem rady, a naprawdę nie chciałem za każdym razem płakać.
Nie chciałem przed samym sobą pokazywać swoich słabości.
Jednak to robiłem.
Byłem słabym nic nieznączacym człowiekiem.

Wróciłem do domu po około dwudziestu minutach.

-Jesteś - powiedziała zmartwiona Gemma.

-Zostaw mnie w spokoju - wyminąłem ją idąc do swojego pokoju.
Kiedy już się w nim znalazłem zamknąłem drzwi na klucz i rzuciłem się na łóżko.

Dosłownie w tej samej chwili łzy zaczęły moczyć moją poduszkę. Nie mogłem się uspokoić.

Od Lou:
Więc jesteś śmieszkiem.

Rozhisteryzowany wystukałem na klawiaturze pojedyncze litery. Kiedy wszystko ułożyło się w sensowne zdanie, wysłałem wiadomość do szatyna.

Do Lou:
Możesz do mnie już nie pisać?

_________________
Jestem i dziś niestety nie będzie już rozdziału do "Far Away", bo jestem u przyjaciółki na noc i nie mam kiedy napisać :D
Jutro na spokojnie wszystko napiszę i dla was dodam <3


Mam nadzieję, że rozdział wam się chociaż trochę podoba, ogółem mam nadzieję, że fanfiction  póki co robi na was dobre wrażenie.

Dziękuję za przeczytanie <3 
Ney21_

„Just help me&quot; • larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz