Audivin
Czułem to. Czułem to, kiedy ją całowałem. Czułem jej tęsknotę za mną i czułem jej ból spowodowany całą zaistniałą sytuacją. Nie powinno tak być. Nie rozumiem tych bóstw, nie rozumiem ich postępowania. Jak mogli zrobić jej coś takiego. To jest niedorzeczne. Odsuwam się delikatnie od klaczy przyglądając jej nowej maści godnej bogini. Wygląda pięknie, jedynie stróżka świeżej, czerwonej krwi plami jej niesamowite oblicze.
- Okattuś, to ja Audivin. - próbuję dalej ją przekonać, lecz nieufny wzrok klaczy wcale nie traci na intensywności. - Odzyskałem całą swoją władzę. - oznajmiam jej, próbując ją przekonać.
- Audivin? - pyta po bardzo długiej chwili, a ja natychmiastowo się uśmiecham, po czym ją przytulam.
- Tak Okatte. To ja. - stwierdzam cicho, mocno tuląc do siebie klacz, która po chwili również się we mnie wtula. Niestety cudowną chwilę, jak zwykle, coś musi przerwać i tym razem jest to Anubis.
- Jak dobrze Cię znowu widzieć. - odzywa się, a ja odsuwam się od klaczy, która uśmiecha się w jego stronę, a po chwili podchodzą do nas dwa bóstwa. Kryształu i złota.
- Panie. - kłania się klacz, a widząc, że jej mąż nie ma zamiaru tego uczynić, podnosi się i ciągnie go za ucho w dół.
- Miło mi Was widzieć. - odpowiadam, delikatnie spuszczając łeb. - Lecz wystarczy Audivin. - kwituje, a obydwoje spoglądają na mnie z pełnym uznania spojrzeniem. - Czy chcielibyście sprawić mi ten zaszczyt i wrócić z nami do naszej jaskini oraz pomóc nam w przygotowaniach do odbicia nieba? - pytam, po dłuższej chwili ciszy, szarmanckim tonem. Od razu zauważam odpowiedź na pyskach swoich rozmówców, lecz wolę poczekać na jednoznaczną odpowiedź od nich.
- Z wielką chęcią. - odpowiada bogini, uśmiechając się jak przystało na królową. I taką właśnie grupą wracamy do reszty bóstw...Docieramy do jaskini, gdzie na wejściu można spotkać Ozyrysa, który próbuje zamaskować uśmiech dumy, który nieudolnie próbuje ukryć pod swoją stałą maską. Czemu nieudolnie? Nawet ślepiec by to zauważył. Okatte jako pierwsza podchodzi do ogiera przyglądając mu się badawczo.
- Ozyrys coś się stało? - pyta podejrzanym tonem, w którym czai się rozbawienie. Najwidoczniej ona również dostrzega ten uśmiech.
- Mama! - z jaskini dochodzi wesoły krzyk Eghitei, która uradowana wtula się w matkę. Po tym jak klaczka wita się z Okatte i ze mną, Ozyrys postanawia łaskawie wpuścić nas do jaskini, abyśmy mogli spotkać się z Tair. Nie sądziłem, że karus jest aż tak zazdrosny. Kiedy trącam chrapami Tair na przywitanie i dodanie jej sił, czuje na sobie jego mordercze spojrzenie, którym obdarowuje wszystkich obecnych. Bogini kwiatów, od razu zwraca łeb w naszą stronę z szerokim uśmiechem. Nie wygląda najlepiej, lecz najgorzej też nie jak na matkę dwóch źrebiąt.
- Okatte. Jak dobrze, że jesteś. - mówi uradowana, po czym podnosi się i podchodzi do klaczy ukazując nam dwa źrebaki wtulone w siebie, które śpią cicho pochrapując. Widziałem wiele źrebiąt, w tym bliźniaków, lecz tak małego jak córka Tair to jeszcze nigdy. Klaczka jest o połowę mniejsza od swojego brata. Bynajmniej tak wydaje się na pierwszy rzut oka. Pokazuję Ozyrysowi łbem, aby wyszedł na chwilę, co z ogromną niechęcią czyni. Tak więc zostawiamy wszystkie klacze i w trójkę udajemy się na polanę. Trzeba zacząć myśleć nad planem podbicia nieba...
YOU ARE READING
BÓSTWA; Wygnańcy [✔]
FantasyCZĘŚĆ {1} Świat, który wam przedstawię, to bardzo odległy dla nas świat. Ziemie Niczyje, Niebo, zamczyska i zapomniane mistyczne zwierzęta. W tym konie. Konie, jednorożce, pegazy i bóstwa. Kim są Ci czwarci? Chcecie wiedzieć?