1

465 14 5
                                    

Audivin. (Lara)


Znacie to uczucie? To mówiące, że możecie wszystko osiągnąć. Czasami odwiedza nas po osiągnięciu jednego sukcesu po drugim. Tracimy wtedy racjonalne myślenie i wydaje nam się, że możemy wszystko osiągnąć. Że wszystko jest możliwe. Niestety ten głośny, stanowczy oraz pełen euforii głos w naszej głowie zagłusza cichy głosik mówiący, że coś może nie wyjść. W tym stanie jesteśmy bardziej nakręceni na wygraną, a im bardziej w nią wierzymy, tym bardziej się staramy, lecz większe starania prowadzą do przemęczenia, a ono do przegranej. Właśnie wtedy przegrywamy, a miły głos mówiący, że wszystko jest możliwe, znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zostawiając nas w rozsypce, właśnie, wtedy gdy najbardziej go potrzebujemy, aby podnieść się z powrotem i powstać jak feniks z popiołów...

Budzi mnie głośny chichot Murandii. Niechętnie otwieram oczy, po czym spoglądam na izabelowatą klacz, która stoi z dumnie uniesionymi skrzydłami. Jej róg błyszczy w promieniu słońca. Bogini gwiazd chichocze cicho przyglądając mi się z szerokim uśmiechem.
- Jak się spało mój lubieżny Boże? - pyta, podchodząc do mnie i poprawiając moją grzywkę, która rozdzielona jest na dwie połowy przez róg znajdujący się idealnie na moim łbie pomiędzy oczami. Uśmiecham się do niej promiennie wstając na równe nogi. Chmura znajdująca się pod moimi kopytami, lekko rozjeżdża się na boki formując równą powierzchnię. Rozprostowuje swoje dwa ogromne skrzydła, po czym cmokam Murandii pomiędzy chrapami.
- Cudownie kochanie. - odpowiadam jej. Z zaciekawieniem spoglądam w dół na ziemię, gdzie, przez wyostrzony wzrok, dostrzegam stado galopujących zebr, spłoszonych przez drapieżniki. Nieliczne drzewa przyozdabiają pustynny teren sawanny, na której nastała właśnie pora sucha. Przez nudy panujące tutaj na górze, dość często, obserwuje życie toczące się w różnych miejscach na ziemi. Jest o wiele ciekawsze niż tutaj na górze, lecz powstałem jako bóstwo i bóstwem pozostanę.
- Mamy się wstawić na górze Wendorne. - informuje mnie Izabelka stając koło mnie. - Co ty tam dostrzegasz? - pyta. Od kiedy ją znam zawsze zadaje mi to samo pytanie. Co ja widzę w ziemi? Sam tego dokładnie nie wiem. Fascynuje mnie i jednocześnie przeraża. Codziennie na świat przychodzi milion istnień, lecz również tyle samo umiera i odchodzi w niepamięć. Tak naprawdę sam nie wiem co widzę w ziemi, lecz obserwowanie życia tam jest jednym z lepszych przeżyć, jakie mogłem przeżyć przez swoje paręnastu tysięczne życie.
- Dostrzegam tam istnienie. - mówię cicho. Doskonale wiem, że Murandii to słyszy przez swój bardzo czujny zmysł słuchu. W końcu znam ją od paru tysięcy lat. Już tyle jesteśmy razem, chociaż bóstwa niby nie są zdolne do uczuć. Nikomu się do tego nie przyznałem, lecz jestem jedynym bóstwem, które współczuje ziemskim istotom. Przeżywa z nimi ich wszystkie uczucia. Jestem tym jedynym wyjątkiem.
- Lecisz? - słyszę za sobą głos Izabelki, na co odwracam spojrzenie w jej stronę. Stoi na granicy chmury z rozłożonymi do lotu skrzydłami.
- Jasne. - odpowiadam jej, jednocześnie rozkładając swoje ogromne, szare skrzydła...

Góra Wendorne, nazywana również domem bóstw. To tutaj odbywają się wszystkie narady, zebrania oraz wydalenia i narodziny nowych bóstw. Lądujemy pośrodku wielkiego dziedzińca. Murandii odchodzi w stronę tłumu, co chcę zrobić również ja, lecz napotykam barierę. Nie mogę przejść... Ale czemu? Parę sekund później u szczytu schodów pojawiają się cztery najważniejsze i najstarsze bóstwa. Bogini Wody, czyli kara klacz z niebieskimi jak morze oczami wychodzi naprzeciw całej reszty. Jest z nas wszystkich najstarsza, dlatego każdy kłania się jej jak najniżej, lecz nie ja. Przyglądam jej się dokładnie, mrużąc gniewnie oczy. Mój róg zaczyna niebezpiecznie błyszczeć czerwonym ogniem, a niespokojne skrzydła zaczynają gniewnie składać się i rozkładać.
- Zebraliśmy się wszyscy tutaj, aby wydalić jedno z zapomnianych bóstw - zaczyna królowa Falonita, bogini wody, dumnym i wyniosłym tonem. Ale jak to zapomniany? Przez wszystkie moje lata byłem jednym z najważniejszych bóstw. Bez cienia ludzie, zwierzęta i reszta by umarła. Daję im schronienie, a oni odpłacają mi się tym? Brakiem wiary we mnie?
- Daruj sobie ten wstęp. - warczę w jej stronę zdenerwowany. Nigdy nie sądziłem, że jedna głupia rzecz, aż tak bardzo wyprowadzi mnie z równowagi. Przecież to niemożliwe, abym został ot, tak, z dnia na dzień, zapomniany. Towarzyszę na ziemi wszystkim. Dosłownie. Nie jest łatwo o mnie zapomnieć, lecz jednak jest to możliwe.
-Dobrze Audivinie. Zgodnie z prawem wydalenia, zostajesz zesłany na ziemię na pół roku. Przez ten czas możesz odbudować wiarę w siebie, lecz jeśli Ci się to nie uda twoje ciało dostanie nową duszę, a twoja zostanie zamknięta w odmętach pamięci na zawsze. - oświadcza. Dopiero po chwili zapala mi się czerwona lampka. Ale skoro ja kocham Murandii, a ona kocha mnie to w teorii, aby mi pomóc, powinna zostać zesłana ze mną. Łatwo znajduję w tłumie Izabelkę, która... całuje się z innym ogierem. Ze służącym królowej. Samotna łza pojawia się w kąciku mojego oka na ten widok. Wystarczyła informacja o tym, że jestem zapomniany, a ona zaprzepaściła wszystkie nasze tysiąclecia, które razem przeżyliśmy, i poleciała do pierwszego lepszego ogiera, aby nie pójść ze mną na ziemię. Nie zostać wydaloną z nieba.
Czuję jak tracę grunt pod nogami, a po chwili zaczynam spadać. Moje skrzydła odmawiają posłuszeństwa, a róg znika. Pozostaje po nim jedynie korona, od której nierównomiernie został oderwany mój róg. Moja grzywa i ogon szybko zaczynają płonąć razem ze skrzydłami. Ogień rozprzestrzenia się po całym ciele, lecz ja nie czuję bólu fizycznego. Właśnie został mi wbity nóż w serce. Jako bóstwo nie powinienem czuć się zdradzony, a jednak czuję. Nic tak nie boli, jak zdrada...

Ostatnie co widzę przed zamknięciem oczu to moją spaloną i zwęgloną skórę oraz drzewa, które otaczają mnie dookoła i rzucają cień na moje obolałe ciało. Bóstwo cienia spada wprost w zbiorowisko drzew, które rzucają na niego cień... Co za ironia losu...

BÓSTWA; Wygnańcy [✔]Where stories live. Discover now