7. Plan sabotażowy

3.8K 175 16
                                    

Nie, żeby mi zależało ale w miare ładnie się ubrałam. Klaus to pajac, ale niech wie z kim ma do czynienia. Bycie miłą mi nie przychodzi łatwo, bynajmniej w stosunku do Klausa. 

Kazał mi przyjść w jakieś dziwne miejsce, było tam ciemniej i ciszej niż w innych miejscach ale w końcu to Klaus. Gdy go ujrzałam nie wiedziałam jak się zachować. Najlepszym dla mnie rozwiązaniem wydało się zachowanie dyplomatyczne. 

- Uroczo tu - stwiedziłam sarkastycznie  

- Zależało Ci na dyskrecji 

- Zgadza się 

- Więc ? Po co to całe zamieszanie ? 

- Łączy nas nieprzyjemna przeszłość, mam dla nas rozwiązanie. Nic nikomu nie powiemy, ukryjemy ten fakt zwłaszcza przed Kolem, jak gdybyśmy nigdy się wcześniej nie spotkali 

- Mam dwa pytania. Po pierwsze co ja z tego mam, a po drugie czemu Ci zależy na tym, żeby Kol tego nie wiedział ? - zapytał, niestety spodziewałam się tego 

- Chcesz utrzymać z rodziną pokojowy stosunek, prawda ? I zależy Ci na Caroline, a ja znam różne Twoje mroczne sekreciki. A jeśli chodzi o Kola to mój interes i nic Ci do tego - powiedziałam stanowczo 

- Już i tak powiedziałaś, co zrobiłem z Twoim nic nie wartym miasteczkiem i Twoimi ro..

- Przywołaj ich, a nie będę miała skrupułów wydania Cię przed Care - ostrzegłam - Powiedziałam tylko tyle, a dobrze wiesz, że wiem więcej niż byś tego chciał 

- Zgoda, niech bedzię ale jeśli wyczuje jakiś przekręt.. 

- Musiałabym być Tobą 

- Okay, stoi 

- Interesy z Tobą to czysta przyjemność - wymusiłam uśmiech, który bardziej wyszedł na grymas

Perspektywa Kola : 

Coś się zmieniło. Nie jest tak jak powinno. Rose powiedziałem zbyt wiele i w sumie mogę usunąć jej pamięć ale nie wiedzieć czemu nie zrobię tego. Siedziałem w domu i rozmyślałem, niestety przerwał mi mój durny brat. 

- Witaj bracie - powiedział

- Czego chcesz Nik ? - zapytałem

- Nic konkretnego. Jak tam sobota z Rosalindą ? - dopytywał 

- Jak spotkanie z Caroline ? - odrzuciłem piłeczkę 

- Doskonale 

- I wzajemnie. Co się zacząłeś interesować moim losem ? Umierasz i naprawiasz swoje błędy ? 

- Nie umieram ale tak naprawiam błędy 

- Mystic Falls jest do bani ! - powiedziała zbulwersowana Rebeka, która cały czas siedziała u góry, u siebie w pokoju. - O czym tak gadacie ze swoimi pokerowymi twarzami ? - zachichotała 

- O sobocie - wyjaśnił Klaus 

- Ugh !! Cały dzień spędziłam z durnym bratem Stefana, Damonem. Co za matoł, tak się do mnie przykleił, że szok. Chyba był naćpany, bo później mu tak nagle minęło 

- Fascynujące - usłyszeliśmy głos Elijah, który zjawił się nie wiadomo kiedy 

- Inaczej bym to nazwała ale niech Ci będzię - powiedziała Bekah 

- Ty byłeś z Caroline, Ty - wskazał na mnie - z Rosalindą, Rebekah z Damonem..

- A Ty ? - dopytał Klaus 

- Z Bonnie Bennet - odpowiedział patrząc na brata

Patrzeli się na siebie znacząco, nie rozumialem czemu, z resztą nie tylko ja. Rebekah patrzała na nich jak na nienormalnych. 

- Przeszukajcie dom ! - krzyknął Klaus - Począwszy od ksiąg, mikstur i ziół matki. 

Nie ruszyłem się z miejsca, chodź reszta mojego rodzeństwa zrobiła się niespokojna. Nic mnie nie obchodziło, bo sobotę.. całą sobotę spędziłem z Rose. Ona nie zrobiłaby nic, co by mi zaszkodziło, nie mogłaby, nie po tych wszystkich zwierzeniach. Jej przyjaciele spiskują pewnie przeciwko Klausowi, a ja nie mam z tym nic wspólnego. 

Lepiej dla wszystkich, żeby tak było. 

Perspektywa Rose: 

Od: Caroline

Do: Rose 

Ja chyba nie potrafię. Niby nie lubię Klausa i pierwotnych ale nie wiem czy chcę ich śmierci.


Od: Rose 

Do: Caroline 

Mam podobnie. Kol jest może brutalny, ale nie zasługuje na śmierć


Od:Caroline

Do: Rose 

Co robimy ? 


Od: Rose 

Do: Caroline 

Kradniemy 


Plan był trudniejszy od odwracania uwagi pierwotnych. Mamy ukraść coś o co nasi przyjaciele tak długo się starali. Nawarzyłyśmy piwa i teraz trzeba je wypić. Namieszałam i czuję dziwną potrzebe tego naprawienia, I gdzie ta nienawiść, którą planowałam tak długo... I chodź chcę śmierci Klausa, to po tym jak wyznałam Kolowi ważniejszą część życia, a on bardzo otworzył się przede mną, nie jestem w stanie zrobić mu takiego okrucieństwa. 

Poszłam spać. 

- Jak mogłaś ? Zaufałem Ci. Dałem Ci kawałek siebie, a Ty posłałaś mnie na pewną śmierć. 

- Nie chciałam.. 

- Nie wierzę Ci 

- Proszę..

...

- Kol ! - obudziłam się z jego imieniem na ustach 

Wyrzuty sumienia zrzerały mnie od wewnątrz, nie mogłam tak tego zostawić. Odruchowo podeszłam do okna. W oddali, przy tym samym drzewie widziałam ten sam cień co wtedy. To nie mogło mi się przewidzieć dwa razy. Ubrałam się szybko i wyszłam z domu. Przy drzewie nikogo nie było a ja postanowiłam ruszyć do domu Caroline. 

Nie pukałam długo, po małej chwilcę drzwi otworzyła mi Caroline. Była ubrana w różową, satynową koszule nocną. Ziewała i nie do końca na początku zdawała sobie sprawę co się dzieję. Dopiero po chwili zrozumiała kto stoi tuż przed nią 

- Rose ? Co Ty tu robisz ? Jutro mam szkołę 

- Muszę mu powiedzieć. - powiedziałam bez większych bajek 

- Nie - ożywiła się nagle - Nie możesz ! To się źle skończy 

- Mam ogromne wurzuty sumienia, po za tym Kol.. 

- Ty go nie znasz Rose.. - powiedziałaś - Rozmawiałaś z  nim zaledwie kilka razy

- Masz rację - przyznałam ze skruchą 

- Jutro gdy wrócę ze szkoły zakradniemy się do Bonnie i zwędzimy jej ten szajs, po czym będziemy zgrywać, że o niczym nie wiemy okay ? Ale to jutro 

-  Niech będzię

- Przyjdź do mnie o 15 i idź spać, muszę rano wstać 

- Sorki, dobranoc 

- Dobranoc 

Wróciłam do domu. Taki spacerek dobrze mi zrobił. Chciałam zyskać zaufanie przyjaciół Stefana, a tymczasem mam zamiar sabotażować przeciw nim. Niezły początek.



Toksyczne życie | TVD TO | Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz