14. Nieproszony gość w Mystic Falls

3.9K 182 21
                                    

Rano gdy wstałam Caroline nie było. Ona o tym nie wiedziała ale zamierzałam się od niej wyprowadzić i zamieszkać sama. Kol też nie jest z tego powodu zadowolony, bo chciał, żebym mieszkała z nim, a jak już koniecznie nie chcę to, żebym chociaż nie mieszkała sama. 

Nie, żebym nie chciała mieszkać z Kolem. Ale na myśl, że miałabym spać pod jednym dachem z Klausem, tym samym co zrujnował mi przyszłość to aż mi się słabo robi. Kol rzucił pomysł, żebyśmy wyjechali z Mystic Falls i zamieszkali gdzie indziej. To poważna decyzja, a ja nie mogę zostawić Caroline. Niby nie jest pokłócona z przyjaciółmi ale odkąd spotyka się z Klausem jest zupełnie inaczej. Chce być z Klausem ale nawet ja nie specjalnie go lubię, chodź przy niej i przy Kolu jakoś tam się zachowujemy pozory dbając, żeby nie wydało się, że się znaliśmy wcześniej.

Jeśli chodzi o sport to nadal nie mam pomysłu. Bieganie odpada, bilard też, a o koszykówce nie będę wspominać. Razem uznaliśmy, że koszykówka to temat tabu. Na razie tylko w tych sportach się zmierzyliśmy ale ja mu i tak nie odpuszczę. 

Podczas gdy Caroline była w szkole, ja dzień spędziłam z jej mamą Liz, spoko kobietka, jakby nie było wiekiem bliżej mi do niej. Często śmiejemy się z tego z Caroline. Dziewczyny jak zwykle się mijają. Gdy Caroline wróciła, godzinę później Liz musiała jechać do pracy. 

- Idziemy do jakiejś kawiarni na dobre ciastko ? - zaproponowałam 

- O tak, z przyjemnością - westchnęła blondynka - W szkole niby dziewczyny ze mną gadają, ale wygląda to i brzmi mega sztucznie 

- No ja się z nimi wszystkimi już w ogóle dawno nie widziałam 

Gdy byłyśmy na mieście zauważyłam pewnego znanego mi z przeszłości chłopaka. 

- Pobladłaś - zauważyła Caroline 

- Widzisz tego bruneta tam ? - wskazałam na ulice - Jest wampirem, bardzo starym, nie tak jak pierwotni rzecz jasna ale ma 700 pare lat, spędziłam z nim 10 lat,

- O ! Idziemy się przywitać ? - zaproponowała Care

- Był moim narzeczonym - powiedziałam cicho, Caroline aż się zadławiła

- Co ?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem ? 

- Nie było co mówić, to było dawno

- Dlaczego nie jesteście razem ? 

- Bo mu uciekłam - uśmiechnęłam się wrednie 

- Dlaczego ? - zapytała znowu - Przecież.. Spójrz jakie to ciacho ! 

- Ma problem z złością i trzymaniem ją na wodzy - westchnęłam 

- Kol w sumie też.. 

- Ale on by mnie nie zranił.. Nicholas był zazwyczaj opanowany, ale łatwo go było podburzyć, musiałam być wiecznie przy nim ostrożna, wiecznie narzekał, nie mogłam się swobodniej ubierać, musiałam być wiecznie poukładana. Na początku mi to nie przeszkadzało, podobało mi się bycie taką damą.. ale gdy zaczęła się przemoc..

- Postanowiłaś się ulotnić.. - dokończyła Caroline - Dobrze zrobiłaś.. kurczę.. - westchnęła na jego widok - On ma nawet seksowne imię.. Nicholas.. 

- Wyobrażasz sobie, że nigdy nie powiedział do mnie "Rose" ? - zapytałam z uśmiechem - Zawsze była Rosalindą

Obie zaczęłyśmy się śmiać ale szybko wróciłyśmy do domu, żeby nie ryzykować tym, że mnie zauważy. W domu Caroline odrabiała lekcje, a ja przeglądałam Internet. Często pomagałam jej w lekcjach, dla mnie to były proste rzeczy. Poszłam się przejść. Co prawda Kol nie lubi gdy sama chodzę nocami ale jestem wampirem i mam prawie 100 lat, przecież nic mnie nie napadnie.. Chodź z drugiej strony raz już się dałam wkręcić. 

Stałam akurat na moście wpatrując się w spokojnie płynącą rzekę, aż ktoś stanął obok mnie. Zdezorientowana zwróciłam wzrok w tamtym kierunku, oczy szerzej otworzyłam po czym przerzuciłam nimi i znów spojrzałam w wodę. 

- Rosalindo - uśmiechnął się szarmancko Nicholas - Witaj moja droga 

- Nie schlebiaj sobie, to przypadek, że tu przyjechałeś ? - zapytałam 

- Zawsze zadajesz zbyt wiele pytań - uśmiechnął się - Damy tak nie robią 

- Nie jestem nią, nigdy nie byłam.. Chciałam być gdy byłam z Tobą, ale sam wiesz, że nie najlepiej mi to wychodziło 

- Zmieniłem się wiesz.. i postanowiłem wrócić - powiedział patrząc prosto na mnie, wiedziałam, że spuści wzroku, więc ja również się na niego spojrzałam

- Po co ? - zapytałam po długiej, irytującej chwili milczenia 

- Po Ciebie najmilsza - powiedział spokojnie, jednak dla mnie to było jak grożenie, jak pułapka. Podeszłam do niego, tak, że dzieliły nas centymetry, spojrzałam w jego oczy, który były głowę wyżej od moich.. 

- A żebyś zdechł Nicholas - wycedziłam, szturchnęłam go ramieniem i minęłam

Byłoby to zbyt piękne gdyby po prostu odpuścił. Złapał mnie za rękę powstrzymując mnie od kolejnego kroku. 

- Umów się ze mną - powiedział - Tak normalnie, bez przymusu - zaproponował, widział moją zgorzkniałą minę ale nic sobie z niej nie robił - Co mogło by się stać gdybyś poszła ze mną na jedną, niewinną randkę ?

Przed oczami mrugnęły mi blond włosy. Rebeka odrzuciła rękę Nicholasa od mojego ramienia i rzuciła nim o ziemie. 

- Jej chłopak jednym ruchem zabiłby Cię na miejscu - powiedziała Rebeka patrząc w zdziwione oczy chłopaka - Jeśli miałbyś szczęście. Jeśli nie, to cóż.. umierałbyś w cierpieniu - zaśmiała się 

Nicholas chciał rzucić się na blondynkę, jednak ona znów położyła go na ziemie, a szpilkę od jej pięknych butów przyłożyła mu do krtani. Spojrzałam na nią srogo więc wzięła z niego nogę ale nadal patrzała na niego jak na robaka. 

- Kim Ty jesteś ? - zapytał dziewczynę 

- Rebekah Mikaelson, pierwotna wampirzyca, a tak się składa, że Twoja Rosalinda jest dziewczyną mojego porywczego brata, również pierwszego. Nie chcesz z nim zadrzeć.. - ostrzegła go 

- Nie chcę - powiedział 

Nicholas wstał i poszedł w dal, wiedziałam, że sobie łatwo nie odpuści, on nigdy łatwo nie odpuszcza. Co nie zmienia faktu, że Rebece udało się go przestraszyć. 

- Pierwszy raz widziałam jak się kogoś bał - powiedziałam patrząc w miejsce, gdzie przed chwilą stał mężczyzna - Nie powiesz chyba Kolowi co ? - spytałam z miną niewiniątka 

- Nie jak odpowiesz mi na kilka pytań. Po pierwsze kto to był ? Tylko bez ściemy, mogę Cię zahipnotyzować.. 

- Mój były narzeczony, to było bardzo dawno temu..

- Kol wie ? 

- Nie, nie wiem co on tu robi, ale cokolwiek tu będzie robił, nie chcę, żeby on i Kol wchodzili sobie w drogę 

- Mógłby go zabić i miałabyś spokój - zasugerowała 

- Nie chcę jego śmierci. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego ale nie chcę też, żeby umarł. Niedługo mu się tu znudzi, da sobie spokój i odjedzie - powiedziałam wiedząc, że to niekoniecznie może być prawda

- Dam mu trochę czasu, ale jeśli będzie się kręcił obok Ciebie to Kol i tak się dowie - westchnęła


Toksyczne życie | TVD TO | Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz