Otworzyłam oczy. Leżałam na łóżku, ale nie znałam tego pokoju, ani tych zapachów.
- Wróciłaś do żywych - usłyszałam
Odwróciłam się i zobaczyłam Nicholasa, od razu chciałam wybiec z pokoju. To jednak było niemożliwe.
- Zaklęcie - wyjaśnił - Nie chcę Cię zabić
- Więc mnie wypuść - powiedziałam stanowczo
- Posłuchaj, denerwuje mnie, że kręci się wokół Ciebie ten Pierwotny. Nie pamiętasz już jak było nam dobrze ?
- Nie możesz zrozumieć, że jestem szczęśliwa z nim ?
- To morderca !
- A Ty to lepszy jesteś ? - zapytałam ironicznie
- Jedyne co chciałem to Ciebie - powiedział
- Nigdy, powtarzam nigdy ! Nie będziemy razem.
- Wiem - odpowiedział, zdziwiła mnie ta odpowiedź
- Więc po co mnie tu trzymasz skoro wiesz, że nic nie zdziałasz ? - zapytałam z wyrzutem
- Proste. - prychnął - Skoro ja nie mogę Ciebie mieć to nikt nie będzie miał
- Co chcesz zrobić ? - zapytałam z przerażeniem w głosie jak i w oczach
Perspektywa Kola
Nie ma jej, nigdzie. Damon i Stefan w końcu wyszli cało z całego tego syfu, co mnie obecnie nie obchodziło. Wrócili ale wszyscy mieli załamane miny.
- Ja rozumiem, możecie nas nie lubić, ale, żeby.. - zaczął Damon
- Rose zniknęła - przerwała mu Caroline
- Jak ? - zapytał Stefan
- Gdybyśmy wiedzieli to byśmy nie byli tak załamani ! - zdenerwowałem się i wstałem pchnąc Stefana.
- To Twoja wina ! - krzyknął Damon i zaczął się zbliżać do mnie
Ścisnąłem mu szyję tak, że robił się co raz bardziej siny. Przerwał mi Elijah.
- Kol opanuj się - powiedziała - Znajdziemy ją - zapewnił
- Nie wiesz tego - kopnąłem jeszcze Damona ale potem zostawiłem go już w spokoju
- Ja wiem - odezwał się dojrzały, kobiecy głos
Wszyscy jak jeden mąż odwróciliśmy się do kobiety, która niestety okazała się być naszą matką. Stała po środku, a obok niej było 4 obcych nam wampirów. Niezła świta.
- Czego chcesz ? - zapytałem bez żadnego szacunku w głosie
- Kol ! Czy niczego Cię nie nauczyłam jako Twoja matka ? - zapytała
- Jako kto ?! - zakpiłem - Matka nie pragnie zabić własnych dzieci
- Tak to prawda. Chciałam. Ale już nie chcę
- A co się zmieniło ? - zapytał Klaus
- Jest dla was nadzieja - powiedziała matka - Widziałam to, dlatego was zostawię w spokoju.. bynajmniej na jakiś czas
- Co z Rosie ? - zapytałam co raz bardziej wkurzony
- Ach no tak - zaśmiała się - Nicholas bardzo mi pomógł, więc i ja mu chcę pomóc
- Co zrobiłaś ?! - krzyknęła moja siostra
- Nicholas jest bardzo zakochany w Twojej dziewczynie - gdy to powiedziała zacisnąłem pięść - Ale ona cały czas mu mówi o Tobie. - Obiecałam, że w ramach wdzięczności pomogę mu w czym chce. Gdy zrozumiał, że ona nie kocha go tylko Ciebie, chciał, żebym zrobiła wszystko co w mojej mocy abyście nie byli razem.
- Gdzie ona jest ?! - znów krzyknąłem
- Nie słuchasz Kol - upomniała mnie - Od teraz gdy tylko się do siebie zbliżycie Rose będzie zaczynała proces umierania. Umierania w straszliwym bólu.. - gdy usłyszałem te słowa, tylko łzy nanosiły mi się w oczy ale musiałem być twardy - Żeby dopełnić to zaklęcie potrzebuje Twojej, jej już mam
- No na pewno Ci ją dam - prychnąłem - Po moim trupie
- Zapomniałeś już, że obecnie to ja mam ją po kontrolą, zabiją ją choćby teraz. Masz wybór albo dasz mi swojej krwi, przeżyje ale nigdy nie będziecie razem, albo umrze i i tak nie będziecie razem - zaśmiała się
- Niech będzie - westchnąłem czując, że i tak jestem bezradny - Dam Ci tą krew, ale najpierw ją wypuść.
- Dam wam dwa dni na pożegnanie, potem zacznie działać zaklęcie i będzie tak trwać póki żyję Nicholas
- Póki żyję - mruknąłem po cicho, dla mnie było jasne co mam zrobić
- Żebyś nie myślał, że nie pomyślałam o Nicholasie. Gdy zacznie działać zaklęcie, nie będziecie mogli się do niego zbliżać, czyli że wy go nie zabijecie
- Pomyślała o wszystkim - usłyszałem szept Eleny, przez co miałem ochotę wyrwać jej serce
Nie tak to się miało skończyć. Naciąłem sobie rękę i w małą fiolkę przelałem krew.
- Rose będzie u was w domu - powiedziała i zniknęła, wiedziałem, że przez długi czas nie zobaczymy jej już
- Kol.. - szepnęła Rebeka, żeby zwrócić moją uwagę, wiedziałem, że mi współczuła. Odkąd uratowałem jej życie nasze relacje się polepszyły, chociaż zawsze sobie dokuczaliśmy. Teraz też się to zdarza ale bardziej żartobliwie
Perspektywa Rose
Siedziałam w domu i myślałam o Kolu. Nie wyobrażam sobie rozłąki z nim. Niby jak to by miało funkcjonować. To niemożliwe, żeby tak umrzeć gdy jest się blisko kogoś, zwłaszcza kogoś kogo się kocha. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nicholas podwiózł mnie do domu Pierwotnych mówiąc, że mam 48 godzin na pożegnanie. Pierwszy do domu wszedł Kol. Od razu rzuciłam mu się w ramiona. Zwinnie mnie złapał i nie zamierzaliśmy się rozłączać. Już wiedziałam, że on wszystko wie, prawdopodobnie od Estcher.
- Kol.. - szepnęłam łamiącym się głosem
- Wiem.. - odpowiedział i pocałował mnie w skroń
- Na pewno da się coś wymyślić - usłyszałam głos Caroline, dopiero teraz zrozumiałam, że wszyscy się nam przyglądali.
- Nie znasz naszej matki - westchnął Klaus - Jedyny sposób to zabicie, a żaden z nas się do niego nie zbliży
- Może chodziło tylko o pierwotnych - zauważyła Elena
- Wątpię - powiedział Stefan - Nie jest aż tak głupia
- Obiecuje - szeptał Kol, trzymając swoje czoło przy moim, a swoimi dłońmi obejmując moją zapłakaną twarz - Obiecuje Ci, że coś wymyślę i znów będziemy razem, nie zostawię Cię nigdy
- Zabierz mnie stąd, zostało nam kilka godzin - powiedziałam to tak cicho jak nigdy przedtem - Skoro to miały być nasze ostatnie chwile, to chcę je wykorzystać jak najlepiej
Kol spojrzał się na mnie jakby od razu wiedział, gdzie mnie zabrać. Jego wzrok nadal rodził we mnie ciary na całym ciele. Chwycił moją dłoń i nie zważając na innych wyszliśmy z niego
Kol oczywiście zabrał mnie w nasze miejce, miejsce, gdzie po raz pierwszy odkryłam jego prawdziwą twarz. Było tu tak cicho i ciemno. Jakby to miejsce żegnało się razem z nami.
Przed ostatni rozdział pierwszej części jest za nami.
CZYTASZ
Toksyczne życie | TVD TO | Kol Mikaelson
FanfictionJako człowiek zgubiła swoje wartości moralne, jako wampir stara się je przywrócić. Na przeszkodzie stoi jej jednak wampirza natura. Wróg może stać się przyjacielem, a przyjaciel osobą, która stoi na przeszkodzie do pełnego szczęścia. Ona musi sama w...